- Od początku kryzysu na Ukrainie kraje G7 działały wspólnie, zdecydowanie wspierając władze tego kraju i prawo obywateli do wyboru własnej drogi - powiedział David Cameron na wspólnej konferencji z Barackiem Obamą, na której podsumowano czwartkowe rozmowy przywódców G7. - Ostrzegaliśmy też prezydenta Putina, że dalsze działania przeciwko Ukrainie są nie do przyjęcia. I dlatego Rosja nie zasiada z nami na tym szczycie - dodał premier Wielkiej Brytanii.
Szczyt państw G7, czyli najbardziej uprzemysłowionych gospodarek świata, rozpoczął się w środę i trwał do czwartku. W spotkaniu wzięli udział przywódcy USA, Kanady, Japonii, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Niemiec. był to pierwszy od 16 lat szczyt bez udziału Rosji - po aneksji Krymu zdecydowano się spotkać w Brukseli, zamiast w Soczi, jak wcześniej planowano.
Na wspólnej konferencji prasowej prezydent USA Barack Obama i premier Wielkiej Brytanii David Cameron podsumowali czwartkowe rozmowy, wśród których ważną część stanowiły dyskusje na temat sytuacji na Ukrainie i dalszych kontaktów państw G7 z Rosją.
- Od początku kryzysu na Ukrainie kraje G7 działały wspólnie, zdecydowanie wspierając władze tego kraju i prawo obywateli do wyboru własnej drogi. Ostrzegaliśmy też prezydenta (Władimira) Putina, że dalsze działania przeciwko Ukrainie są nie do przyjęcia. I dlatego Rosja nie zasiada z nami na tym szczycie- powiedział Cameron.
Jak dodał, zgromadzeni w Brukseli przywódcy byli zgodni co do tego, że proces destabilizacji wschodniej Ukrainy musi zostać zatrzymany. - Są kolejne działania, które muszą nastąpić: prezydent Putin musi uznać prezydenta (Petra) Poroszenkę, musi zaprzestać transportu broni na Ukrainę i wsparcia dla grup separatystów. Jeśli to nie nastąpi, zostaną wprowadzone kolejne sankcje - ostrzegł brytyjski premier.
Podkreślił, że nadchodzące miesiące pokażą, czy Władimir Putin podejmie kroki zmierzające do zmniejszenia napięcia na Ukrainie, do czego - jak przyznał - on sam będzie go do tego zachęcać w czasie spotkania obu polityków we Francji.
- Będę starał się przekazać bardzo jasny komunikat: to, co dzieje się teraz, jest niedopuszczalne i będę mówił o zmianach, które są konieczne - zapowiedział Cameron. - Dyplomacja musi odegrać swoją rolę, odbyły się wybory, Ukraina wybrała prezydenta, jest to zdolny polityk i myślę, że może mieć dobre relacje z Rosją - ocenił.
Obama: Być może zaskoczył Putina stopień naszego zjednoczenia
Jak informował wcześniej Biały Dom, w czasie uroczystych obchodów w Normandii "nie przewidziano" spotkania twarzą w twarz pomiędzy Barackiem Obamą i Władimirem Putinem.
- Niewątpliwie spotkam się z panem Putinem. Jest to słuszne, że pan Putin będzie na obchodach rocznicy lądowania w Normandii. Będę przekazywał to samo, o czym mówiłem już wielokrotnie w rozmowach z prezydentem Putinem. Moje przesłanie jest konsekwentne - powiedział stojący obok Camerona Barack Obama. Jak dodał, choć zainteresowanie Rosji sprawami sąsiada jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę interesy tego kraju, ingerowanie w sytuację na Ukrainie jest niedopuszczalne, a Ukraińcy muszą samodzielnie podejmować wszelkie decyzje dotyczące przyszłości.
- Rosyjskie siły zbrojne anektujące tereny kraju sąsiedniego to działania nielegalne, stanowiące pogwałcenie prawa międzynarodowego. Działania separatystów finansowane i wspierane przez Rosjan też są nielegalne - podkreślił Obama i dodał, że Putin musi uznać zadbać o dobre relacje z Petrem Poroszenką.
Odbudowanie zaufania wciąż możliwe
- Jeśli tego nie uczyni i będzie nadal podkopywał suwerenność Ukrainy, nie będziemy mieli wyjścia: będziemy musieli zareagować. Być może ten stopień zjednoczenia po naszej stronie zaskoczył prezydenta Putina. Fakt, że nie odrzucił wyniku wyborów daje być może pewną nadzieję, że będzie chciał iść nową drogą. Zobaczymy jednak, czy za słowami pójdą konkretne działania - dodał Obama.
- Jeśli prezydent Putin podejmie te działania, to umożliwi to nam odbudowywanie zaufania między Rosją a jej sąsiadami i Europą. Jeśli tego nie uczyni, to będą dodatkowe konsekwencje - dodał amerykański prezydent. - Nie możemy pozwolić sobie na dryfowanie. Fakt, że Rosja wycofała część wojsk znad granicy z Ukrainą i że destabilizuje teraz Ukrainę raczej przez podstawionych ludzi niż bezpośrednio, nie oznacza, że możemy sobie pozwolić na przeciąganie konfliktu na Ukrainie przez trzy, cztery czy sześć miesięcy - powiedział.
Autor: kg\mtom / Źródło: tvn24