U wybrzeży Norwegii rozbił się śmigłowiec ratunkowy, wykonujący misję szkoleniową - informują lokalne media. Z wody wyłowiono sześć osób. Jedna z nich zmarła w szpitalu - przekazała policja.
Śmigłowiec z sześcioma osobami na pokładzie rozbił się w morzu u wybrzeży Norwegii. Jak przekazało krajowe centrum koordynacji ratownictwa, wszystkie osoby zostały podjęte z wody. W chwili wypadku w okolicy wiał silny wiatr - powiedział przedstawiciel służb ratowniczych.
Największy w regionie szpital uniwersytecki Haukeland w Bergen poinformował, że przyjął wszystkich sześciu pacjentów z wypadku. Jedna osoba zmarła - poinformowała w czwartek policja cytowana przez agencję Reutera. Jak dodano, jeden z pięciu ocalałych odniósł jedynie lekkie obrażenia, podczas gdy pozostali czterej odnieśli obrażenia o różnym stopniu nasilenia.
Śmigłowiec należał do Bristow Norway, norweskiego przedsiębiorstwa zajmującego się transportem załóg do instalacji naftowych na Morzu Północnym - powiedziała redakcji "Stavanger Aftenblad" dyrektor krajowa firmy Heidi Wulff Heimark.
Norweskie przedsiębiorstwo energetyczne Equinor podało, że śmigłowiec był maszyną poszukiwawczo-ratowniczą, zwykle obsługiwaną przez platformy na należącym do firmy polu naftowo-gazowym Oseberg na Morzu Północnym.
Wypadek w czasie ćwiczeń
Rzecznik policji powiedział reporterom, że śmigłowiec Sikorsky S-92 w chwili wypadku znajdował się na misji szkoleniowej poszukiwawczo-ratowniczej, dodając, że jest zbyt wcześnie, aby określić, co było przyczyną katastrofy.
- Jesteśmy świadomi zdarzenia i jesteśmy gotowi wesprzeć władze śledcze i naszego klienta. Bezpieczeństwo jest naszym najwyższym priorytetem - powiedział rzecznik firmy Sikorsky należącej do Lockeed Martin.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters