Niemieckie media komentują rosnące napięcie w rejonie Zatoki Perskiej i wizytę sekretarza stanu USA Mike'a Pompeo w Brukseli. Dochodzą do wniosku, że Europa ma ograniczony wpływ na rozwój wypadków na Bliskim Wschodzie.
W ostatnim okresie doszło do gwałtownego wzrostu napięcia między Waszyngtonem a Teheranem. Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa zaostrza sankcje, dążąc do całkowitej izolacji Iranu i pozbawienia go dochodów z eksportu ropy, a niedawno uznała Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej za organizację terrorystyczną. Stany Zjednoczone skierowały też do Zatoki Perskiej grupę okrętów, w tym lotniskowiec; rozmieszczają ponadto w regionie baterie Patriot.
Iran ze swojej strony podjął w ubiegłym tygodniu decyzję o wycofaniu się z niektórych zobowiązań umowy nuklearnej z 2015 roku (USA wycofały się z niej w 2018 roku), której sygnatariuszem jest również Wielka Brytania. Prezydent Iranu Hasan Rowhani ostrzegł, że jeśli w ciągu 60 dni nie zostaną wypracowane nowe warunki umowy, Teheran wznowi produkcję wysoko wzbogaconego uranu.
Co może zrobić Europa?
Możliwości wpływania na Trumpa przez UE i Niemcy są wyjątkowo ograniczone. Unia robi wrażenie gapia w grze, która ma własną dynamikę. Nieskrywana agresja Trumpa wzmacnia 'jastrzębie' w Teheranie "Tageszeitung"
"Warunki wstępne, które Amerykanie stawiają Iranowi, proponując rozmowy w sprawie porozumienia atomowego, brzmią jak wezwanie do całkowitej kapitulacji. Ugięcie się mułłów jest nie do pomyślenia" - pisze "Rheinische Post", prawicowy dziennik z Duesseldorfu.
"Wydaje się mało prawdopodobne, by prezydent USA Donald Trump chciał sprowokować wojnę - obiecał swoim wyborcom wycofanie się USA z rejonów konfliktów. Ostatecznie może się to jednak tak skończyć i my, Europejczycy, nie będziemy w stanie temu zapobiec. Gorzka prawda jest taka: żaden z graczy biorących udział w tym niebezpiecznym pokerze nie traktuje nas poważnie" - podsumowuje gazeta.
"Możliwości wpływania na Trumpa przez UE i Niemcy są wyjątkowo ograniczone. Unia robi wrażenie gapia w grze, która ma własną dynamikę. Nieskrywana agresja Trumpa wzmacnia 'jastrzębie' w Teheranie" - uważa lewicowy "Tageszeitung". "A przecież Europa ma żywotny interes w tym, żeby doszło do deeskalacji. Wojna uruchomiłaby migracje, spowodowała chaos i zostawiła po sobie upadłe państwa - jak w 2003 roku. Unia nie może dać się podzielić ani wciągnąć w coś, co pozornie jest nieuniknione" - przestrzega gazeta.
Konserwatywny "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zastanawia się z kolei nad celem poniedziałkowej wizyty Mike'a Pompeo w Brukseli, gdzie sekretarz stanu USA spotkał się z przedstawicielami państw NATO i szefową unijnej dyplomacji Federiką Mogherini. "Nie było szans na przekonanie Europejczyków, że działania Ameryki w konflikcie z Iranem są sensowne. I na odwrót - argumenty Europejczyków, którzy realizują porozumienie nuklearne z Iranem, raczej nie zrobiły wrażenia na Pompeo" - uważa dziennik z Frankfurtu. "Trwamy zatem w transatlantyckiej waśni i w podejrzeniu, że Waszyngton dąży do konfrontacji, nie mając realistycznego planu, jak połączyć interesy swoje i Europy - które przecież częściowo się pokrywają" - konkluduje "FAZ".
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Twitter | @sabellosi