Tysiące osób wzięły udział w proteście przeciwko rasizmowi, dyskryminacji i nierównościom społecznych w stolicy Niemiec. Manifestanci połączeni byli kolorowymi taśmami, które organizatorzy nazywali "wstążkami solidarności" - poinformowała agencja AP. Inni trzymali w rękach transparenty z hasłami "milczenie jest zdradą" i "rasizm to nowa pandemia".
Żywy łańcuch połączył Bramę Brandenburską z dzielnicą Neukoelln. Organizatorzy demonstracji, grupa Unteilbar, wymagali od uczestników protestu noszenia masek ochronnych i zachowywanie dystansu. Jak napisała AP, "wyglądało na to, że protestujący przestrzegali ograniczeń podczas wydarzenia", które trwało nieco ponad godzinę. Na jednej z berlińskich ulic manifestanci namalowali żółtą farba olbrzymi napis "Black lives matter", inni trzymali w rękach transparenty z hasłami "milczenie jest zdradą" i "rasizm to nowa pandemia". Manifestanci połączeni byli kolorowymi taśmami, które organizatorzy nazywali "wstążkami solidarności" - poinformowała agencja AP.
Policja oszacowała liczbę demonstrantów na około 5 tysięcy, a organizatorzy - na ponad 20 tysięcy. W innych niemieckich miastach w niedzielę odbywały się mniejsze manifestacje.
W Berlinie zniesiono ograniczenia związane z koronawirusem dotyczące liczby osób, które mogą uczestniczyć w demonstracjach. Nadal jednak trzeba zachowywać odległości co najmniej półtora metra od innych osób.
Protesty w USA i Europie
Fala protestów, która przeszła przez Stany Zjednoczone i dotarła do Europy, to między innymi reakcja na śmierć George'a Floyda. Mężczyzna zmarł w czasie interwencji policyjnej w Minneapolis w USA.
Floyd, 46-letni Afroamerykanin, zmarł 25 maja, gdy w czasie aresztowania za domniemaną próbę zapłacenia fałszywym 20-dolarowym banknotem został przygnieciony do ziemi przez policjanta, który przez prawie dziewięć minut klęczał na jego szyi. Na nagraniu wideo z aresztowania słychać, jak Floyd, który był nieuzbrojony, mówił, że nie może oddychać. Zdanie to - "I can't breathe" - stało się jednym z motywów protestów na całym świecie.
Źródło: tvn24.pl, PAP