Niemcy. Media: brakuje leków w aptekach

Źródło:
PAP

Jak pisze dziennik "Sueddeutsche Zeitung", w Niemczech ponad 250 rodzajów leków jest niedostępnych. Chodzi o leki onkologiczne, środki przeciwbólowe i antydepresyjne, ale w wielu aptekach brakuje nawet leków codziennego użytku.

Jak twierdzi Bjoern Schittenhelm, właściciel Alamannen Apotheke w Holzgerlingen (Badenia-Wirtembergia), ostatnio pod ladę trafił nawet tak podstawowy lek, jak syrop przeciwgorączkowy dla dzieci, zawierający ibuprofen lub paracetamol. - Na półce od kilku tygodni jest puste miejsce - powiedział aptekarz.

Podobnie wygląda sytuacja w oddalonym o kilkaset kilometrów Poczdamie (Brandenburgia). - Obecnie nasza standardowa odpowiedź to "przepraszamy, nie mamy tego, poszukamy alternatywy". Pracownicy spędzają co najmniej godzinę dziennie, dzwoniąc do hurtowni i zdobywając alternatywne preparaty. Jest jak w czasach NRD - mówił dziennikowi Inken Jung z poczdamskiej apteki.

Federalny Instytut Leków i Wyrobów Medycznych potwierdza, że obecnie wąskie gardło w dostawach dotyczy ponad 250 leków, w tym środków przeciwbólowych, przeciwnowotworowych i antydepresyjnych. - W ciągu ostatnich lat zdarzało się, że brakowało pojedynczych leków. Ale fakt, że nagle brakuje ich tak wielu, w tym leków podstawowych, jest nowy - podkreślił Jung.

Brakuje leków w NiemczechBirgit Reitz-Hofmann / Shutterstock

Wiele przyczyn niedoboru leków

Przyczyny niedoboru leków są wielorakie - pisze "Sueddeutsche Zeitung", przypominając, że na przykład w 2016 roku zabrakło niektórych antybiotyków w związku z awarią w fabryce w Chinach. Od 2020 roku z powodu pandemii COVID-19 dostęp do wielu środków leczniczych znacznie się utrudnił ze względu na przerwy w produkcji.

"Na pierwszy rzut oka przyczyny wąskich gardeł w dostawach wydają się być wielorakie. Ale jeśli przyjrzeć się bliżej, wszystkie mają coś wspólnego: globalizację, outsourcing zakładów produkcyjnych za granicę i politykę cenową w Niemczech" - wylicza "SZ".

Jak przypomina gazeta, "przez lata Niemcy uważane były za aptekę świata, a tabletki i maści spływały masowo z fabryk Hoechst i Bayer". Obecnie blisko 80 procent aktywnych składników do produkcji leków pochodzi z Indii i Chin, gdzie płace są niskie, a produkcja tania. Kraje te wyspecjalizowały się w tanich generykach, czyli lekach, których ochrona patentowa wygasła.

Ponieważ większość produkcji zlecana jest na zewnątrz (tak zwany offshoring), trudniej jest kontrolować procesy i zapewnić jakość. Dodatkowo niektóre składniki aktywne są często produkowane tylko w kilku regionach lub przez jednego albo dwóch producentów. Jeśli w takim zakładzie wystąpi problem lub jeśli region zostanie dotknięty np. trzęsieniem ziemi, cały łańcuch dostaw łatwo się załamuje.

"Chińczycy nie potrzebują bomby atomowej. Wystarczy, że przestaną dostarczać antybiotyki"

Wąskie gardła wynikają też z rosnącej presji na oszczędzanie w niemieckim systemie opieki zdrowotnej, szczególnie w zakresie tanich leków generycznych.

- Chińczycy nie potrzebują bomby atomowej. Wystarczy, że przestaną dostarczać antybiotyki - skomentowała dla gazety Ulrike Holzgrabe, chemiczka zajmująca się bezpieczeństwem leków. Jej zdaniem trzeba w tej sprawie podjąć pilne kroki, w tym sprowadzić przynajmniej część produkcji do Europy. - To jednak zajmie lata - zaznaczyła.

Autorka/Autor:ads/kab

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Birgit Reitz-Hofmann / Shutterstock