Afgańskie siły bezpieczeństwa przejęły od międzynarodowych sił NATO odpowiedzialność za bezpieczeństwo całego kraju - ogłosił prezydent Afganistanu Hamid Karzaj. Większość sił Sojuszu ma wycofać się z kraju do końca 2014 roku.
Podczas uroczystej ceremonii na obrzeżach Kabulu dowódca Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) gen. Joseph Dunford przekazał afgańskim siłom kontrolę nad ostatnimi 95 okręgami. Wszystkie znajdują się w niespokojnych prowincjach na południu i południowym wschodzie kraju, przy granicy z Pakistanem, gdzie aktywni są talibowie, m.in. w uznawanej za ich matecznik prowincji Kandahar, a także w prowincjach Nangarhar, Chost, Paktia, Kunar i Helmand.
- Odtąd cała odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa naszemu krajowi przejmują nasze dzielne siły - powiedział prezydent Karzaj.
W uroczystości uczestniczył szef NATO Anders Fogh Rasmussen. - W razie potrzeby będziemy nadal wspierać afgańskich żołnierzy w operacjach, ale nie będziemy już ich planować, wykonywać czy prowadzić - powiedział
Sojuszu. - Do końca 2014 roku, nasza misja wojskowa zostanie zakończona - zapewnił.
Plaga dezercji
Proces przekazywania afgańskim oddziałom wojska i policji odpowiedzialności za zapewnienie bezpieczeństwa w kraju rozpoczął się w 2011 roku od przekazania prowincji Bamjan (w środkowej części kraju). Liczebność afgańskich sił bezpieczeństwa w ostatnich sześciu latach zwiększyła się z 40 tys. do 350 tys. obecnie. Jednocześnie w miarę przejmowania kolejnych zadań afgańskie wojsko ponosi coraz więcej strat w ludziach. Dla porównania liczba ofiar śmiertelnych w siłach międzynarodowych systematycznie spada od 2010 roku. Dodatkowo wojska afgańskie muszą zmagać się z falą dezercji, przez którą armia co miesiąc potrzebuje tysięcy nowych rekrutów. Obecnie w Afganistanie przebywa ok. 97 tys. żołnierzy ISAF, z czego ok. 68 tys. to Amerykanie.
Zamach w Kabulu
Obawy o skuteczność sił afgańskich i bezpieczeństwo w kraju wzbudził we wtorek zamach samobójczy na krótko przez ceremonią. Do ataku doszło na zachodzie Kabulu, gdy przejeżdżał tamtędy konwój pojazdów wiozący Mohammeda Mohakika, prominentnego polityka ludu Hazarów i duchownego szyickiego. Zginęły co najmniej trzy osoby, ponad 20 zostało rannych - poinformował rzecznik afgańskiego MSW Sedik Sedikki. Według policji Mohakikowi nic się nie stało. Mohakik jest członkiem Wysokiej Rady Pokoju, gremium utworzonego przez Karzaja w 2010 roku w celu wynegocjowania porozumienia pokojowego z talibami.
Jeśli Karzaj poprosi, Amerykanie zostaną
Na początku maja Biały Dom poinformował, że po wycofaniu do końca 2014 roku sił międzynarodowej koalicji z Afganistanu żołnierze amerykańscy pozostaną w tym kraju tylko na zaproszenie władz w Kabulu, a USA nie są zainteresowane posiadaniem tam stałych baz wojskowych.
Jeśli po roku 2014 oddziały amerykańskie pozostaną, to po to, "aby szkolić żołnierzy afgańskich i walczyć z pozostałościami Al-Kaidy" w tym kraju - mówił rzecznik Białego Domu Jay Carney.
Co dalej z immunitetem dla żołnierzy?
W dalszym ciągu sporna pozostaje właśnie kwestia immunitetu dla pozostającego ewentualnie po 2014 roku w Afganistanie ograniczonego kontyngentu wojsk amerykańskich. Wielu ekspertów ostrzega, że po wycofaniu wojsk międzynarodowych w Afganistanie zapanuje chaos albo wrócą do władzy talibowie.
Autor: rf/ja / Źródło: PAP, BBC, CNN
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA