Koalicja, która szybko ustanowiła strefę zakazu lotów nad Libią, równie prędko zaczyna wykazywać oznaki wewnętrznych tarć i sporów. Członkom NATO nie udało się ustalić, czy sojusz ma przejąć dowodzenie nad operacją. Amerykanie zapowiadają, że za kilka dni przekażą dowództwo "sojusznikom". Norwegią zawiesza natomiast swój udział, bo "nie wiadomo kto dowodzi".
W niedzielę państwom NATO udało się uzgodnić plan operacyjny działań, które mają wprowadzić w życie embargo ONZ na dostawy broni do Libii. Następnego dnia ambasadorzy przy Sojuszu nie zdołali jednak uzgodnić, czy NATO powinno przejąć dowodzenie nad operacją "Świt Odysei". - Spotkanie nie przyniosło żadnych efektów - powiedział Reuterowi anonimowy dyplomata. Pomiędzy państwami zarysowały się podziały.
Anarchiczne dowodzenie
Najbardziej krytyczne stanowisko zajmuje Turcja. Ankara przeciwstawia się samej interwencji w Libii. Zaangażowanie NATO wymaga jednak politycznego poparcia wszystkich 28 krajów sojuszu. Turcja warunkuje swoją zgodę zastrzeżeniem, że NATO skończy operację w Libii jak najszybciej to możliwe. Libijczycy mają móc "rozstrzygnąć swoje sprawy sami".
Francja natomiast jest przeciwna przejmowania dowództwa od USA przed Sojusz. Szef francuskiego MSZ Alain Juppe stwierdził, że państwa arabskie nie chcą widzieć NATO dowodzącego interwencją w Libii. NATO może jednak zdaniem Francuzów pełnić rolę wsparcia.
- Obecnie Stany Zjednoczone koordynują operacje w bliskiej współpracy z Francją i Wielką Brytanią. Jeśli USA się wycofają, NATO może wkroczyć na ich miejsce z wsparciem - stwierdził Juppe. Francuzi wyraźnie nie chcą oddać swojej obecnej ważnej roli w interwencji na rzecz całego sojuszu.
Włosi się poważnie zastanawiają
Na drugim biegunie wobec Francji znajdują się Włochy. Tamtejsze ministerstwo obrony wręcz zagroziło cofnięciem zgody na korzystanie z włoskich baz lotniczych przez samoloty koalicji, jeśli NATO nie przejmie dowództwa. - Jest bardzo ważne, aby kontrola znalazła się w rękach Sojuszu. Potrzeba utworzyć inna strukturę koordynacji działań niż mamy dzisiaj - stwierdził Silvio Berlusconi. Anonimowy włoski dyplomata nazwał obecny sposób dowodzenia operacją "anarchicznym".
Minister spraw zagranicznych Włoch Franco Frattini ostrzegł zaś, że jeżeli NATO nie przejmie dowództwa nad operacją w Libii, to jego kraj "zastanowi się" nad dalszym udostępnianiem swych baz i możliwością "odzyskania kontroli" nad nimi.
Źródło: reuters, pap