Saudyjczycy zadebiutowali na zimowych igrzyskach olimpijskich dopiero w tym roku. Problemu z wyborem chorążego nie było, bo w delegacji do Pekinu znalazł się tylko jeden sportowiec - alpejczyk Fayik Abdi.
Niektórzy do olimpijskiej rywalizacji przygotowują się latami. On miał kilkanaście miesięcy, bo o możliwości wyjazdu dowiedział się przypadkiem, gdy brał udział w nagrywaniu klipu promującego powstający w Arabii kurort Trojena.
- Wcześniej nawet nie wiedziałem, że mamy w kraju federację narciarską - mówił w wywiadzie dla "Arab News".
W slalomie gigancie Abdi zajął 44. miejsce na 91 startujących. Jego występ rodacy potraktowali jako ciekawostkę, ale dla rządzących krajem szejków to musiał być powód do dumy. Arabia Saudyjska stała się bowiem pierwszym krajem znad Zatoki Perskiej, reprezentowanym na zimowych igrzyskach. Sąsiedzi z Emiratów, Bahrajnu czy Kataru na swój debiut muszą poczekać. Może właśnie ta duma stała za decyzją o zgłoszeniu się na gospodarza zimowych igrzysk azjatyckich w 2029 roku.
Saudyjska kandydatura to prospekt.
Podejmujący decyzję delegaci z Olimpijskiej Rady Azjatyckiej, gdyby pojechali na miejsce przyszłych igrzysk, zobaczyliby marsjańskie krajobrazy pełne wąwozów i skał. Sportowe areny? W planach. Ujemne temperatury? Anomalia. Śnieg? W prospekcie dodany komputerowo.