Prozachodnia polityk i prorosyjski prezydent powalczą o prezydenturę w drugiej turze

Źródło:
PAP

Prozachodnia Maia Sandu i optujący za bliskimi relacjami z Moskwą obecny prezydent Igor Dodon zmierzą się w niedzielę w drugiej turze wyborów prezydenckich w Mołdawii. Po pierwszej turze na prowadzeniu jest Sandu, ale Dodon próbuje zmobilizować swój elektorat.

- 15 listopada powinniśmy być razem, a 16 - wyjść na ulice, jeśli trzeba będzie bronić naszego zwycięstwa - powiedział w piątek Igor Dodon.

"Dodon was okłamuje"

- Dodon was okłamuje. Obiecywał, że będzie walczyć z korupcją, zlikwiduje biedę, ale stało się odwrotnie. Zasługujecie na prezydenta, który nie będzie was okłamywać, lecz pracować dla was - mówiła z kolei w piątek, w ostatnim dniu kampanii wyborczej Maia Sandu.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Obecny prezydent Mołdawii grozi między innymi, że opozycja może manipulować wyborami poprzez zorganizowane dowożenie wyborców do komisji za granicą.

To właśnie mobilizacja elektoratu Sandu w krajach zachodnich pomogła jej w zwycięstwie w pierwszej turze 1 listopada, co Dodon próbuje dezawuować, przedstawiając diasporę na Zachodzie jako oderwaną od życia i nie znającą mołdawskich realiów.

"Będą wam pokazywać różne kłamstwa na mój temat. Nie wierzcie im"

Z kolei Sandu stała się w ciągu ostatnich dwóch tygodni obiektem kampanii fake newsów – w internecie pojawiły się prognozy lub udające prawdziwe zapowiedzi, że zamierza ona zamknąć cerkwie, zmniejszyć emerytury, a zamiast defilady 9 maja (z okazji Dnia Zwycięstwa ZSRR w II wojnie światowej) zorganizować w Kiszyniowie paradę Gay Pride. Dodatkowo Sandu miałaby się już przygotowywać do wprowadzenia kraju do NATO oraz siłowego odbicia separatystycznego Naddniestrza, a także do wprowadzenia w kraju całkowitego lockdownu z powodu koronawirusa.

- Będą wam pokazywać różne kłamstwa na mój temat. Nie wierzcie im - mówiła Sandu w czasie kampanii.

Prozachodnia polityk optuje za zbliżeniem i wprowadzeniem Mołdawii do Unii Europejskiej, walką z korupcją i uzdrowieniem gospodarki. Prorosyjski Dodon, mówiąc o niej, niejednokrotnie używał tradycyjnych na obszarze poradzieckim argumentów - że idzie na pasku Zachodu, chce oddać mu mołdawską gospodarkę, zerwać relacje z Rosją, ograniczyć rolę języka rosyjskiego.

Moskwa po stronie Dodona

Po stronie Dodona gra również Moskwa, która nie tylko otwarcie go popiera, przedstawiając jako lepszy wybór dla Mołdawii, ale też straszy kolejną "kolorową rewolucją" w przypadku jego przegranej. - Amerykanie przygotowują w Mołdawii scenariusz rewolucyjny - mówił jeszcze w październiku dyrektor Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji (SWR) Siergiej Naryszkin, zdaniem którego dla USA wybór Dodona nie jest korzystny, bowiem "podtrzymuje konstruktywne relacje z krajami Wspólnoty Niepodległych Państw, w tym z Rosją".

Jak mówił Naryszkin, Waszyngton jest gotów przysłać do Mołdawii ekspertów od "kolorowych rewolucji", którzy wyprowadzą ludzi na ulice w przypadku zwycięstwa Dodona.

Pierwsza tura wyborów

W pierwszej turze wyborów Sandu zdobyła 36,1 proc. głosów, a Dodon - 32,6 proc. przy frekwencji niespełna 42,76 proc., którą eksperci oceniają za niską (około 8 punktów procentowych mniej niż w poprzednich wyborach) z powodu epidemii koronawirusa i niskiej aktywności wyborców, rozczarowanych krajową polityką.

Prezydent Dodon straszy fałszerstwami opozycji, ale - jak podkreślają analitycy - to właśnie on w przeszłości sięgał po niezupełnie czyste zagrywki, takie jak masowe dowożenie na wybory mieszkańców Naddniestrza (według mediów – za wynagrodzeniem).

Wynik wyborów trudno przewidzieć, bo rzeczywiście na notowania Sandu duży wpływ będzie miało głosowanie za granicą, utrudnione z powodu pandemii. Z kolei Dodon ma szanse przejąć część głosów trójki z kampanii przed pierwszą turą - ekscentrycznego Renato Usatego (prawie 17 proc.), mera miejscowości Bielce i lidera Naszej Partii. Sam Usatyj, skonfliktowany z Dodonem, wezwał swoich stronników do głosowania na Sandu, choć jak powiedział, "nigdy nie był jej fanem". - Wszyscy powinniśmy się zastanowić, czy chcemy kolejne cztery lata tak żyć, czy chcemy zacząć nowe życie - powiedział były kandydat.

Druga tura wyborów prezydenckich odbędzie się w niedzielę 15 listopada.

Autorka/Autor:kb//now

Źródło: PAP