Przeciwko przemocy wobec kobiet protestowało około 20 tysięcy osób w stolicy Meksyku. Naprzeciwko nich stanęło 1,7 tysiąca funkcjonariuszek policji. Podczas manifestacji, zorganizowanej w poniedziałek, kiedy przypadał Międzynarodowy Dzień Kobiet, doszło do starć. W ich wyniku obrażenia odniosło 81 osób, z czego 10 trafiło do szpitala.
Część uczestniczek demonstracji przeciwko przemocy wobec kobiet w stolicy Meksyku na centralnym placu Zocalo obaliła fragment ustawionej niedawno metalowej bariery wokół pałacu prezydenckiego.
Jak podała hiszpańska agencja EFE, w odpowiedzi oddziały policji - które według władz były złożone wyłącznie z kobiet - użyły gazu łzawiącego. Meksykańskie władze zaprzeczyły, by policjantki użyły gazu. Między obiema stronami doszło do starć, w wyniku których obrażenia miały odnieść 62 policjantki i 19 demonstrantek.
EFE poinformowała też o pobiciu przez policję czterech fotoreporterek - w tym pracownicy tej agencji - na stacji metra Hidalgo Dziennikarki fotografowały marsz i kobiety malujące graffiti, kiedy wkroczyła policja, używając gaśnic i pałek do pacyfikacji kobiet.
Demonstracja przeciwko przemocy wobec kobiet
W demonstracji w stolicy Meksyku udział wzięło około 20 tysięcy kobiet, naprzeciwko których stanęło 1,7 tysiąca funkcjonariuszek stołecznej policji. Tematem protestu była przemoc i zabójstwa kobiet. Tylko w ubiegłym roku w Meksyku odnotowano 967 zabójstw kobiet, 16,5 tys. gwałtów i rekordową liczbę ponad 260 tys. wezwań policji w związku z przemocą wobec kobiet.
Wzniesienie bariery w ubiegły piątek miało chronić budynek pałacu prezydenta przed wandalizmem, jednak wzmocniło jedynie krytykę prezydenta Andresa Manuela Lopeza Obradora ze strony środowisk kobiecych. Szef państwa - potępiany ostatnio za brak reakcji na doniesienia o gwałcie popełnionym przez jego kandydata na gubernatora stanu Guerrero - ocenił, że za demonstracją stoją "konserwatyści".
Źródło: PAP