Francja i Stany Zjednoczone będą wspólnie walczyły z zagrożeniami płynącymi dla świata ze zjawisk takich jak terroryzm - powiedzieli prezydenci Emmanuel Macron i Donald Trump po spotkaniu w Paryżu. Macron dodał, że w wielu kwestiach zgadza się z Trumpem, choć w innych widzi wyraźne różnice.
Spotkanie prezydentów trwało dwie godziny, znacznie dłużej, niż początkowo przewidywano.
Walka ze "światowymi zagrożeniami"
Jak dodał po spotkaniu Macron, oba kraje w znacznym stopniu zgadzają się w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa i stabilności na Bliskim Wschodzie. Podkreślił, że spotkanie z Trumpem dotyczyło m.in. najskuteczniejszych sposobów zwalczania "światowego zagrożenia ze strony wrogów, którzy próbują nas zdestabilizować". Ocenił, że ważne jest utrzymywanie kontaktu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
Prezydent Francji zapowiedział przystąpienie do "wspólnego opracowywania mapy drogowej, która określi sytuację w Syrii po zakończeniu wojny". - Poprosiliśmy naszych dyplomatów, by pracowali nad tym, by w najbliższych tygodniach powstała konkretna inicjatywa, którą będzie mogła podjąć i nadzorować grupa pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ - podkreślił Macron.
Niemiecka agencja dpa pisze, że propozycja Macrona dotyczyła powołania grupy kontaktowej w sprawie powojennego planu dla Syrii z udziałem stałych członków RB ONZ oraz przedstawicieli regionalnych potęg. Według dpa, Macron zasugerował przy tym, że do tego procesu mogą zostać dopuszczeni przedstawiciele władz syryjskich. - Od blisko siedmiu lat francuska ambasada w Damaszku jest zamknięta, nie mamy kontaktu (z syryjskim prezydentem - red.), a nic to nie dało - powiedział, dodając, że z odsunięcia Baszara el-Asada od władzy nie czyni już warunku zaangażowania się Francji. - Francuska strategia wobec Syrii się zmieniła - stwierdził.
Donald Trump ze swej strony powiedział, że Zachód "mierzy się dzisiaj z zagrożeniami ze strony łobuzerskich reżimów takich jak Korea Północna, Iran i Syria oraz rządów, które je finansują i wspierają". - Doświadczamy też zagrożenia ze strony organizacji terrorystycznych - dodał.
- Odnawiamy nasze postanowienie o stawianiu czoła razem tym wrogom ludzkości, odebraniu im ich terytoriów, ich funduszy, siatek i ideologicznego wsparcia - powiedział amerykański prezydent.
Trump wskazał jako duży postęp fakt, że od pięciu dni utrzymuje się zawieszenie broni na południowym zachodzie Syrii. Ocenił to jako przykład korzyści płynących z jego rozmowy z Władimirem Putinem na ostatnim szczycie G20 w Hamburgu. USA pracują z partnerami nad rozszerzeniem rozejmu na drugi obszar w Syrii, na którym toczą się walki - dodał.
Co z klimatem?
Obaj prezydenci poruszyli też temat paryskiego porozumienia klimatycznego. Macron przyznał, że w tej sprawie różni się od przywódcy USA, zaznaczył jednak, że ich kraje łączą "wspólne cele" i brak porozumienia w sprawie ochrony klimatu nie może wpływać na pozostałe sfery współpracy.
- Coś może się wydarzyć w związku z paryskim porozumieniem. Zobaczymy, co się stanie, ale będziemy o tym rozmawiać w najbliższym czasie. Jeśli do tego dojdzie, to świetnie, jeśli nie, to też dobrze - odniósł się do tej kwestii sam Trump.
Zdaniem agencji AP zasugerował w ten sposób, że może rozważyć jeszcze decyzję o wycofaniu USA z tej umowy.
Prezydent bronił syna
Amerykański przywódca bronił też swojego syna Donalda Trumpa Juniora. Z udostępnionych przez młodego Trumpa maili wynika, że w zeszłym roku spotkał się on z rosyjską prawniczką, która chciała rzekomo przekazać informacje kompromitujące Hillary Clinton, rywalkę Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w 2016 roku. Prezydent USA ocenił w czwartek, że "większość ludzi (na miejscu jego syna - red.) zgodziłaby się na to spotkanie", i zapewnił, że "do niczego nie doszło".
Trump w piątek weźmie udział w obchodach Dnia Bastylii. Podczas tegorocznych uroczystości zostanie upamiętniona setna rocznica przystąpienia USA do I wojny światowej.
Czwartek Trump spędził wraz z Macronem m.in. w Muzeum Armii w Pałacu Inwalidów. Obaj oglądali znajdujący się tam grób Napoleona.
Autor: adso / Źródło: PAP, Reuters