Po drugim w ciągu doby pożarze w przepełnionym obozie dla uchodźców Moria na wyspie Lesbos, Grecja wysłała trzy okręty, które mają stanowić tymczasowe schronienie dla pogorzelców. W czwartek w nocy ogień strawił część obozu, która przetrwała pierwszy pożar w nocy z wtorku na środę. - Większość koczuje przy drodze prowadzącej do obozu, śpiąc na gołej ziemi, również rodziny z dziećmi - opisywała sytuację na miejscu, pracująca na wyspie Polka.
W kierunku Lesbos płyną już trzy okręty marynarki wojennej, które mają zapewnić schronienie osobom pozostającym na wyspie bez dachu nad głową. Minister do spraw migracji Notis Mitarachi poinformował, że tymczasowo ulokowanych na nich może zostać dwa tysiące osób. Jak dodał, władze pracują również nad tym, by zapewnić nocleg pozostałym uchodźcom, którzy po pożarze w przepełnionym obozie są zmuszeni do spania na parkingach i polach. W nocy na kontynent ewakuowanych zostało około 400 nastolatków i dzieci.
Według agencji AP uchodźcy po pożarze starli się z policjantami, rzucając w nich kamieniami. W odpowiedzi funkcjonariusze użyli gazów łzawiących. Agencja pisze, że nikt nie odniósł obrażeń, nie było też żadnych zatrzymań.
Pandemia nie oszczędziła obozu dla uchodźców ."To ponad pięć miesięcy zamknięcia w uwłaczających ludzkiej godności warunkach"
O sytuacji na greckiej wyspie opowiedziała pracująca tam od dwóch lat Polka, Sonia Nandzik, założycielka fundacji Refocus Media Labs, kształcącej młodych uchodźców w zakresie nowych technologii. Zaznaczyła, że mieszkający tam uchodźcy znaleźli się w "dramatycznej sytuacji". - Większość koczuje przy drodze prowadzącej do obozu, śpiąc na gołej ziemi, również rodziny z dziećmi, niemowlętami. Są po prostu bezdomni, wielu nie ma nawet kartonu, żeby się położyć, śpią na gołej ziemi - opisała.
- O ile pierwszy pożar mógł być wynikiem przypadku, to jeśli chodzi o drugi, nie można wykluczyć podpalenia. Zanim ogień się pojawił, wśród uchodźców krążyły informacje, że reszta obozu też spłonie. Według jednych pogłosek mogli to zrobić sami uchodźcy, według innych grupa faszystów - powiedziała Polka.
Jej zdaniem sytuacja w obozie była jednak napięta i niezwykle trudna jeszcze przed pożarami, w związku z odcięciem tego miejsca w marcu od świata z powodu pandemii. W samym obozie potwierdzono 35 przypadków zakażenia koronawirusem. - To ponad pięć miesięcy zamknięcia w uwłaczających ludzkiej godności warunkach, gdzie jedna toaleta przypada na 400 osób, gdzie odcinany jest dostęp do wody, bo wody brakuje na całej wyspie - zwróciła uwagę. Polka podkreśliła, że na greckiej wyspie niezbędne są pilne działania, aby zapobiec katastrofie humanitarnej. - Grecja nie radzi sobie z kryzysem uchodźczym, konieczne są działania na szczeblu Unii Europejskiej w celu relokacji uchodźców do innych państw - oceniła.
"Połączenie migracji i pandemii w tych warunkach tworzy wyjątkowo napiętą sytuację"
W obozie Moria, największym obecnie w Europie, przebywało cztery razy więcej osób niż wynosi jego oficjalna pojemność. W obozie panowały złe warunki i często był z tego powodu krytykowany przez organizacje pomocowe. Złe warunki higieniczne i przepełnienie obozu, uniemożliwiające utrzymanie dystansu społecznego, sprzyjają szerzeniu się koronawirusa.
- Połączenie migracji i pandemii w tych warunkach tworzy wyjątkowo napiętą sytuację - powiedział minister Mitarachi. Według urzędników zajmujących się sprawami migracji pożar wywołali mieszkańcy obozu w proteście przeciwko restrykcjom, panującym w obiekcie w związku pandemią COVID-19 i izolacją 35 osób, u których ostatnio wykryto zakażenie wirusem Sars-CoV-2.
Unia deklaruje pomoc po pożarze
W nocy z wtorku na środę w obozie Moria wybuchł pierwszy pożar, a ludzie zmuszeni zostali do ucieczki przed płomieniami z rzeczami, które udało im się zabrać. Z ogniem walczyło dziesiątki strażaków i 9 wozów gaśniczych wspieranych przez ochotników.
W środę szef Rady Europejskiej Charles Michel zadeklarował w imieniu Unii Europejskiej zmobilizowanie pomocy w związku z pożarem. Unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson poinformowała, że wyraziła zgodę na pokrycie kosztów natychmiastowego transferu i zakwaterowania na kontynencie 400 dzieci i nastolatków, pozostających bez opieki dorosłych.
Wyspa Lesbos, która położona jest w niewielkiej odległości od wybrzeży Turcji, znalazła się w latach 2015-2016 na pierwszej linii podczas masowego napływu migrantów do Europy.
Źródło: BBC, PAP