"Latający ksiądz" nie żyje


Badania DNA potwierdziły, że z morza wyłowiono zwłoki brazylijskiego księdza, który zaginął w kwietniu, gdy leciał podwieszony do kolorowych baloników - poinformowała w środę brazylijska policja.

4 lipca statek firmy naftowej Petrobas wyłowił zwłoki w pobliżu miasta Macae na południowym wschodzie Brazylii. Teraz okazało się, że to ciało księdza Adelira de Carli.

Duchowny wzbił się w przestworza w mieście Paranagua w stanie Parana, Chciał pobić rekord i polecieć w specjalnej uprzęży do tysiąca kolorowych baloników wypełnionych helem. Wkrótce po starcie potem stracono z nim łączność radiową. (CZYTAJ WIĘCEJ)

Akcja poszukiwawcza zakończyła się niepowodzeniem. Wysłany na pomoc samolot wojskowy znalazł na pełnym morzu jedynie pęk nienaruszonych balonów.

41-letni ksiądz był duszpasterzem kierowców samochodów ciężarowych i "ludzi będących w drodze". Po raz pierwszy wzniósł się w styczniu za pomocą 500 baloników wypełnionych helem na wysokość 5,3 tys. metrów i przeleciał z brazylijskiego stanu Parana do Argentyny.

W kwietniu postanowił pobić światowy rekord czasu lotu wolnego na balonikach, wynoszący 20 godzin, i uzyskaną w ten sposób nagrodę pieniężną przeznaczyć na budowę w Paranagua "schroniska duchowego" dla kierowców ciężarówek przybywających z ładunkami do tamtejszego portu. Tym razem jednak szczęście go opuściło.

Źródło: PAP, tvn24.pl