Australijski pisarz w więzieniu miał spędzić trzy lata. Wszystko za obrazę tajskiego króla. Monarcha okazał się jednak miłosierny i ułaskawił artystę.
Wyrok na 41-letniego Harrego Nicolaidesie zapadł w styczniu. Pisarz odpowiadał za obrazę monarchy i następcy tronu w swej książce "Verisimilitude", opublikowanej w 2005 roku. Najbliższe trzy lata zapowiadały się dla pisarza nieciekawie.
Jednak tajski król Bhumibol Adulyadej zdecydował się na akt łaski. W sobotę pisarz wrócił do Melbourne. Przemawiając na lotnisku w Australii, Nicolaides dziękował swoim rodakom za udzielone mu wsparcie.
Nicolaides wielokrotnie odwiedzał Tajlandię. O kraju tym napisał wiele reportaży dla regionalnej prasy. Jego artykuły znalazły się także na różnych stronach internetowych. Przed procesem był wykładowcą języka angielskiego na uniwersytecie w Chiang Mai na północy Tajlandii.
Ryzykowna obraza monarchy
Obraza monarchy stanowi poważne przestępstwo w Tajlandii, za które grozić może kara do 15 lat więzienia. W ubiegłym roku za obrazę monarchy skazano na 10 lat więzienia obywatela Szwajcarii.
Król objął go amnestią po miesiącu więzienia. Oskarżony także o obrazę majestatu w styczniu tajski dziennikarz jeszcze przed procesem uciekł z kraju do Wielkiej Brytanii.
Źródło: PAP