Członek elitarnych afgańskich oddziałów sił specjalnych zastrzelił swojego amerykańskiego instruktora i tłumacza. Inni żołnierze USA natychmiast odpowiedzieli ogniem, zabijając na miejscu prowodyra i kilku jego kolegów, którzy na swoje nieszczęście stali w pobliżu. Wymiana ognia miała zostać zapoczątkowana ostrą wymianą zdań i kłótnią.
W piątek ISAF ujawniło szczegóły zajścia, które miało miejsce w środę w amerykańskiej bazie w dystrykcie Shah Wali Kot na południu Afganistanu. Był to pierwszy przypadek tego rodzaju w historii elitarnych afgańskich sił specjalnych, które są szczególne traktowane przez Amerykanów i otrzymują bardzo dobre wyszkolenie oraz wyposażenie.
Tutaj dość często problemy rozwiązuje się przy pomocy broni. To raczej kwestia kulturowa. anonimowy członek misji NATO
Do każdego oddziału afgańskich komandosów są przydzieleni amerykańscy instruktorzy oraz tłumacze, którzy biorą udział w walkach ramię w ramię z Afgańczykami. Ich głównym zadaniem są osławione nocne rajdy, które są przeprowadzane z dużą intensywnością. Praktycznie każdej nocy w kilku miejscach Afganistanu oddziały sił specjalnych z zaskoczenia przeszukują wytypowane domy, w których spodziewana jest obecność rebeliantów. W misjach biorą udział wspólnie Amerykanie i Afgańczycy.
To właśnie pomiędzy jednym z instruktorów, a jednym z jego podopiecznych miała wybuchnąć kłótnia, której zwieńczeniem było otwarcie ognia przez Afgańczyka. Od strzałów zginął na miejscu instruktor i tłumacz. Pozostali członkowie sił specjalnych USA natychmiast odpowiedzieli ogniem. W strzelaninie zginął Afgańczyk, który pierwszy strzelił oraz "kilku" jego kolegów, którzy akurat stali w pobliżu.
Po ataku Talibowie natychmiast wzięli za niego odpowiedzialność, jednak afgańskie władze i NATO poddają to twierdzenie w wątpliwość. Według nich, był to raczej wynik ostrego sporu osobistego. - Tutaj dość często problemy rozwiązuje się przy pomocy broni. To raczej kwestia kulturowa - powiedział anonimowy przedstawiciel NATO.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: ISAF