Dzieci mogły przeżyć katastrofę lotniczą dzięki temu, że siedziały w tylnej części samolotu - wynika z nowych ustaleń kolumbijskich śledczych. Miesiąc po katastrofie małego samolotu opublikowano raport odtwarzający przebieg wypadku, w którym zginęły wszystkie obecne na pokładzie osoby dorosłe. Wciąż trwają natomiast w dżungli poszukiwania czworga rodzeństwa w wieku od 11 miesięcy do 13 lat.
Poszukiwania czworga dzieci, których samolot 1 maja rozbił się w amazońskiej dżungli, trwają. Nie gasną też nadzieje na to, że dzieci te wciąż żyją. Opublikowany 1 czerwca raport śledczych z kolumbijskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego nadzieje te podtrzymuje, próbując wyjaśnić, w jaki sposób dzieci mogły przeżyć katastrofę lotniczą, w której zginęli wszyscy znajdujący się na pokładzie dorośli.
Dorośli zginęli, dzieci przeżyły
W raporcie został odtworzony przebieg samego wypadku. "Szczegółowe oględziny wraku wykazały, że podczas lądowania na zalesionym terenie nastąpiło pierwsze uderzenie w drzewa. Uderzenie to spowodowało oderwanie się od konstrukcji samolotu silnika wraz z jego osłoną i śmigłem. W wyniku gwałtownego wyhamowania i utraty kontroli po pierwszym zderzeniu, samolot spadł pionowo i zderzył się z ziemią" - napisano w cytowanym przez CNN fragmencie dokumentu. Zawarto w nim również grafikę przedstawiającą przebieg wypadku.
Opierając się na tych informacjach, śledczy stwierdzili, że szanse na przetrwanie tej katastrofy były w dużej mierze uzależnione od miejsca zajmowanego przez osoby na pokładzie. "Obrażeń śmiertelnych doznali ci, którzy siedzieli na przednich siedzeniach: pilot oraz dwie pozostałe osoby dorosłe" - stwierdzili autorzy raportu.
Troje dzieci siedziało natomiast na fotelach w tylnej części samolotu. Dwa z tych foteli, mimo uderzenia o ziemię, pozostały na swoich miejscach. Autorzy raportu mają też teorię dotyczącą tego, w jaki sposób katastrofę mogło przetrwać najmłodsze, niespełna roczne dziecko. Ich zdaniem, w momencie wypadku matka trzymała je w ramionach, co mogło zamortyzować uderzenie. Jak zaznaczają śledczy, na miejscu zdarzenia nie znaleziono dowodów świadczących o tym, że dzieci te zostały ranne.
Kolumbia. Katastrofa samolotu w Amazonii
Samolot Cessna 206 zniknął z radarów 1 maja na południu Kolumbii, w okolicach San José del Guaviare. Wcześniej pilot zgłosił problemy z silnikiem. W poniedziałek władze ogłosiły odkrycie wraku cessny, w którym znajdowały się zwłoki pilota, ale nie było śladu sześciu pasażerów. Następnego dnia poinformowano o znalezieniu dwóch kolejnych ciał: kobiety i mężczyzny, który według lokalnych mediów był przywódcą rdzennej społeczności Uitoto, do której należeli pasażerowie.
Do tej pory nie odnaleziono jednak czworga dzieci: rodzeństwa w wieku 13, 9 i 4 lata, oraz 11-miesięcznego niemowlęcia, których matka zginęła w katastrofie. Z przekazanych mediom informacji wynika, że ekipy ratownicze, liczące obecnie 350 osób, rozdzieliły się i poszukują dzieci głównie w rejonie dwóch miejscowości. Nadzieje na znalezienie ich wciąż żywych podtrzymał fakt, że w trakcie poszukiwań w dżungli znajdowane są zabawki należące prawdopodobnie do zaginionych dzieci.
Dziadek dzieci, Fidencio Valencia, w rozmowie z lokalną telewizją Caracol TV przekazał, że nadal ma nadzieję na odnalezienie jego wnuków. - Może się ukrywają. Mogą nie zdawać sobie sprawy, że są poszukiwane. To tylko dzieci - powiedział Valencia. Media podkreślają, że dzieci należą do lokalnej rdzennej społeczności i dobrze znają dżunglę.
Źródło: CNN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: aerocivil.gov.co