Śledczy badający zestrzelenie nad wschodnią Ukrainą w 2014 roku malezyjskiego boeinga, odbywającego rejs MH17, ujawnili treść przechwyconych rozmów telefonicznych, które ich zdaniem świadczą o większym niż przypuszczano wpływie Rosjan na separatystów w Donbasie.
Międzynarodowa grupa śledczych badająca katastrofę, w której zginęło 298 osób, oceniła w opublikowanym w czwartek oświadczeniu, że prorosyjscy separatyści w tzw. Donieckiej Republice Ludowej (DRL), którzy mieli wystrzelić pocisk, byli w bliższym kontakcie z władzami w Moskwie niż wcześniej zakładano.
ZOBACZ RAPORT tvn24.pl: Katastrofa MH17. Raport śledczych
Rzeczniczka śledczych powiedziała Radiu Swoboda, że grupa otrzymała nagrania od Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.
"Z niedawnych analiz zeznań świadków i innych informacji wynika, że rosyjski wpływ na DRL (separatystyczną, nieuznawaną Doniecką Republikę Ludową - red.) znacznie wykraczał poza wsparcie militarne. Powiązania między rosyjskimi przedstawicielami władz i liderami DRL wydają się bliższe" - podkreślili śledczy.
Dodano, że kontakty między Rosją i separatystami zintensyfikowały się w pierwszej połowie lipca 2014 roku.
Seria przechwyconych rozmów telefonicznych została zamieszczona na stronie internetowej grupy śledczych. Zaapelowano o zgłaszanie się kolejnych świadków. - Te numery były wykorzystywane na co dzień, by omawiać administracyjne, finansowe i wojskowe sprawy w DRL. Grupa śledczych chce wiedzieć, kto korzystał z tych numerów - dodano.
MSZ Rosji: autentyczność nagrań niepotwierdzona
Rozmawiano także - ustalili śledczy - z przedstawicielami władz w Moskwie, przy granicy z Ukrainą i na Krymie. Komunikacja odbywała się głównie za pośrednictwem zabezpieczonych telefonów, dostarczonych przez rosyjskie służby bezpieczeństwa.
W oświadczeniu grupy śledczych wymieniono szefa władz Krymu Siergieja Aksionowa i doradcę prezydenta Rosji Władimira Putina, Władisława Surkowa. Przedstawiciele rosyjskich władz mieli kontakt z Aleksandrem Borodajem, który ogłosił się premierem DRL oraz Igorem Girkinem, byłym pułkownikiem FSB i byłym ministrem obrony DRL - wskazano. "Wskazówki świadczące o bliskich powiązaniach między liderami DRL i przedstawicielem rosyjskich władz rodzą pytania o ich potencjalne zaangażowanie w rozlokowanie pocisku, którym 17 lipca 2014 r. zestrzelono MH17" - napisali śledczy. Ministerstwo spraw zagranicznych Rosji w czwartek oświadczyło, że autentyczność nagrań nie została potwierdzona.
- Publikacja jakichś materiałów, których część od razu okazuje się fałszywką, których część nie jest potwierdzona... Już nie raz przez to przechodziliśmy - powiedziała rzeczniczka resortu Maria Zacharowa na konferencji prasowej.
Zginęło niemal 300 osób. Zarzuty dla Rosjan i Ukraińca
Lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur 17 lipca 2014 roku malezyjski boeing z 298 osobami na pokładzie został zestrzelony przez system rakietowy Buk z rejonu wschodniej Ukrainy kontrolowanego przez prorosyjskich separatystów.
Według śledczych wyrzutnia rakietowa pochodziła z rosyjskiej jednostki wojskowej w Kursku. W czerwcu prowadzony przez Holendrów zespół śledczych poinformował, że zarzut zabójstwa w związku z zestrzeleniem malezyjskiego samolotu zostanie postawiony czterem osobom - trzem Rosjanom i Ukraińcowi.
Ich proces ma się rozpocząć w Holandii w marcu 2020 roku, jednak najprawdopodobniej wszyscy będą sądzeni zaocznie, gdyż Rosja i Ukraina zakazują ekstradycji swoich obywateli.
Autor: akw//rzw / Źródło: PAP