O godzinie 4 czasu lokalnego (godz. 3 czasu polskiego) w nocy z wtorku na środę weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, wynegocjowane przez rządy Izraela i Libanu. Wcześniej deklaracja premiera Izraela Benjamina Netanjahu o poparciu amerykańskiej propozycji rozejmu spotkała się z głosami krytyki ze strony innych izraelskich polityków, także w samej koalicji rządowej. Libańczycy powoli wracają do swoich domów, mimo ostrzeżeń ze strony izraelskiej armii.
Zgodnie z porozumieniem siły Izraela mają przez najbliższe dwa miesiące stopniowo wycofać się z południowego Libanu, a rządowe siły Libanu objąć kontrolę nad tym terytorium. Do przestrzegania umowy powołany zostanie mechanizm złożony z przedstawicieli Stanów Zjednoczonych, Francji, Libanu i Izraela, na którego czele będą stały USA. Ma zapewnić szybką komunikację między stronami i niezwłoczną odpowiedź na ewentualne naruszenia porozumienia.
- Cywile po obu stronach wkrótce będą mogli bezpiecznie wrócić do swoich społeczności - oświadczył prezydent USA Joe Biden.
Libańczycy wracają do domów
Po ogłoszeniu zawieszenia broni w stronę południowego Libanu zaczął zmierzać sznur samochodów. Niektóre pojazdy, wypełnione po brzegi dobytkiem, wiozły na dachu materace. Mieszkańcy, którzy w ostatnich miesiącach zostali zmuszeni do ucieczki z powodu izraelskich ataków, chcą wrócić do swoich domów - relacjonuje Reuters.
Tymczasem izraelskie wojsko ostrzegło Libańczyków, że na południu kraju nie jest jeszcze bezpiecznie i odradzało im powrót do domów.
Alia Ibrahim, matka bliźniaczek z wioski Qaaqaiyat al-Snawbar na południu Libanu, która uciekła prawie trzy miesiące temu do Bejrutu, w rozmowie z agencją Reutera wyraziła nadzieję, że Izraelczcy będą przestrzegać porozumienia.
- Zniszczyli połowę naszej wioski. W ciągu kilku sekund przed ogłoszeniem zawieszenia broni zniszczyli połowę naszej wioski. Jeśli Bóg pozwoli, będziemy mogli wrócić do naszych domów i naszej ziemi - powiedziała.
Wzajemne ataki po ogłoszeniu rozejmu
Już po ogłoszeniu zawieszenia broni izraelska armia zapowiedziała we wtorek wieczorem kolejne naloty na Bejrut. Siły zbrojne Izraela wydały dwa nakazy ewakuacji dla mieszkańców południowych przedmieść Bejrutu, zapowiadając, że kilka zlokalizowanych tam budynków zostanie wkrótce zaatakowanych. Izraelskie lotnictwo wielokrotnie atakowało we wtorek Bejrut, według agencji AP naloty w ostatnich dniach były najbardziej intensywne od początku konfliktu. Wydano też dla cywilów rekordową liczbę ostrzeżeń, nakazujących ewakuację z objętych atakami terenów. Wojsko przekazało, że celem uderzeń jest infrastruktura Hezbollahu. Kolejna fala eksplozji była słyszana w mieście tuż po tym, gdy prezydent USA Joe Biden ogłosił, że Izrael i Liban zgodziły się na zawieszenie broni. Według lokalnych władz we wtorek w całym Libanie w izraelskich atakach zginęły co najmniej 42 osoby, z czego co najmniej 10 w Bejrucie. Hezbollah przekazał wieczorem, że wystrzelił drony przeciwko "wrażliwym celom wojskowym" w Tel Awiwie. Wojsko izraelskie nie odniosło się jak na razie do tej informacji. Wcześniej armia podała, że już po ogłoszeniu zawieszenia broni zestrzeliła trzy pociski odpalone z Libanu, które uruchomiły alarm powietrzny na dużym obszarze północnego Izraela. Syryjska państwowa agencja informacyjna SANA podała, że wkrótce po ogłoszeniu rozejmu izraelskie lotnictwo zaatakowało przejścia graniczne między Syrią a Libanem. Syryjska państwowa agencja informacyjna podała, że zginęło czterech cywilów i dwóch żołnierzy, a 12 osób zostało rannych, w tym dzieci, kobiety i pracownicy Syryjskiego Czerwonego Półksiężyca. Izrael już wcześniej uderzał w infrastrukturę graniczną między tymi państwami, zaznaczając, że niszczy w ten sposób szlaki dostaw irańskiej broni dla Hezbollahu.
Wspierany przez Iran i kontrolujący południe Libanu Hezbollah zaczął regularnie ostrzeliwać Izrael po wybuchu wojny w Strefie Gazy jesienią ubiegłego roku. Izrael odpowiada silnymi kontratakami, a od niemal dwóch miesięcy prowadzi zmasowane naloty na Liban i operację lądową na południu tego państwa.
Premier Izraela w przemówieniu po posiedzeniu gabinetu bezpieczeństwa powiedział, że długość zawieszenia broni będzie zależała od "rozwoju wypadków w Libanie", a Izrael "w porozumieniu z USA utrzymuje pełną swobodę działania" przeciwko Hezbollahowi. - Zaatakujemy Hezbollah, jeżeli naruszy porozumienie i będzie próbował na nowo się uzbroić, odbudować infrastrukturę terrorystyczną przy granicy lub ostrzela Izrael - ostrzegł Netanjahu.
Premier zaznaczył, że istnieją trzy powody, dla których zawarcie zawieszenia broni jest korzystne dla Izraela. Jako pierwszy wymienił konieczność skupienia się na zagrożeniu ze strony Iranu. Jako drugi - umożliwienie wypoczynku żołnierzom i potrzebę uzupełnienia zapasów wojennych. Jako trzeci - oddzielenie walk na północy kraju od prowadzonej na południu wojny z Hamasem w Strefie Gazy.
- Bez Hezbollahu Hamas pozostanie sam, a nasza presja wzrośnie, co pozwoli na uwolnienie zakładników więzionych w Strefie Gazy - podkreślił Netanjahu.
"Historyczny błąd". Krytyczne głosy ze strony izraelskich polityków
Do zapowiedzi zawieszenia broni odniósł się izaelski minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben Gwir. Stwierdził, że to "historyczny błąd".
"To nie jest zawieszenie broni, to powrót do strategii ustępstw, przez co ostatecznie będziemy musieli wrócić do Libanu" - napisał Ben Gwir w mediach społecznościowych. Przywódca skrajnie prawicowej partii Żydowska Siła nie zapowiedział jednak, że z powodu rozejmu jego formacja opuści rządzącą koalicję. Zawieszenie broni jest też krytykowane przez polityków opozycji. - Netanjahu powtarzał, że będzie prowadził wojnę do całkowitego zwycięstwa. Po prostu nie powiedział, która strona zwycięży - skomentował lider prawicowej opozycyjnej partii Nasz Dom Izrael Awigdor Lieberman.
Beni Ganc, który współprzewodniczy centrowemu sojuszowi Jedność Narodowa, już wcześniej ostrzegał, że zawarcie rozejmu to "zatrzymanie się w połowie drogi". W jego ocenie porozumienie może zniweczyć dotychczasowe postępy wojska i dać szansę Hezbollahowi na odbudowanie swoich sił.
Porozumienie ostro skrytykowali też przedstawiciele samorządów z północnego Izraela, z którego z powodu ostrzałów Hezbollahu ewakuowano około 60 tysięcy osób. Samorządowcy obawiają się, że umowa w niewystarczającym stopniu zabezpiecza mieszkańców północy kraju przed ewentualnymi kolejnymi atakami.
Lider lewicowej koalicji Demokraci Jair Golan i przewodniczący liberalnej partii Jest Przyszłość Jair Lapid skrytykowali premiera za bierność w sprawie rozejmu w Strefie Gazy i wezwali go do jak najszybszego przyjęcia zawieszenia broni z Hamasem, które pozwoliłoby na uwolnienie wciąż przetrzymywanych zakładników.
Biden: to ma być trwałe zaprzestanie działań wojennych
O zawieszeniu broni mówił też prezydent USA Joe Biden.
- Z przyjemnością ogłaszam, że rządy tych państw (Izraela i Libanu - red.) zaakceptowały propozycję Stanów Zjednoczonych mającą na celu zakończenie niszczycielskiego konfliktu między Izraelem a Hezbollahem - ogłosił podczas przemówienia w Ogrodzie Różanym w Białym Domu. - Ma to być trwałe zaprzestanie działań wojennych. To, co pozostało z Hezbollahu, nie będzie mogło ponownie zagrozić bezpieczeństwu w ciągu najbliższych 60 dni, a armia libańska i siły bezpieczeństwa państwa zostaną rozmieszczone, aby ponownie przejąć kontrolę nad własnym terytorium - powiedział. Zapowiedział również, że w najbliższych dniach wraz z między innymi Turcją, Katarem i Egiptem zamierza wznowić wysiłki na rzecz zawieszenia broni w Strefie Gazy.
Źródło: PAP, Reuters, BBC
Źródło zdjęcia głównego: Adnan Abidi / Reuters / Forum