W stolicy Iranu Teheranie rozpoczęła się zaplanowana na cztery dni rejestracja kandydatów chcących wystartować w wyborach prezydenckich 19 maja. Wśród polityków, którzy zapowiedzieli już chęć kandydowania, jest urzędujący szef państwa Hasan Rowhani.
Zamiar kandydowania należy oficjalnie zgłosić w wyznaczonym terminie w siedzibie resortu spraw wewnętrznych. Następnie Rada Strażników Konstytucji, złożona z szyickich duchownych i prawników, sprawdzi, czy kandydaci spełniają niezbędne wymagania formalne oraz kryteria ideologiczne. Procedura ta może potrwać do 8 maja. Trzy dni później rozpocznie się tygodniowa kampania wyborcza dopuszczonych do elekcji kandydatów. Zdaniem obserwatorów irańskiej sceny politycznej wybory rozstrzygną się między trzema kandydatami, którzy już ogłosili swój start w wyborach. Są to: uznawany za pragmatyka i zwolennika umiarkowanych reform Rowhani, ultrakonserwatywny duchowny zbliżony do ajatollaha Alego Chameneiego Ebrahim Raisi oraz konserwatysta, były wiceprezydent Hamid Baghei, postrzegany jako człowiek byłego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada - twardogłowego polityka, który rządził Iranem w latach 2005-2013.
Do udziału w wyborach prezydenckich uprawnionych jest ponad 55 mln obywateli Iranu powyżej 18. roku życia. MSW zapowiedziało, że pierwsze wyniki poda najwcześniej po 12 godzinach od zamknięcia lokali wyborczych, a rezultat końcowy - najpóźniej po 48 godzinach. Oczekuje się, że wybory głowy państwa będą swoistym plebiscytem w sprawie porozumienia atomowego, jakie Iran za prezydentury Rowhaniego zawarł w 2015 roku z szóstką światowych mocarstw (USA, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania, Niemcy). Umowa przewiduje, że Iran rezygnuje z dążenia do uzyskania broni nuklearnej w zamian za stopniowe znoszenie nałożonych na niego sankcji. Strona irańska przystała na wiele technicznych ograniczeń, zachowując prawo do pokojowego programu nuklearnego.
Autor: mtom / Źródło: PAP