W środę w regionie Ladakh na północy Indii doszło do protestów i starć manifestantów z policją. Wskutek tego co najmniej cztery osoby zginęły, a ponad 50 zostało rannych, w tym ponad 30 funkcjonariuszy.
Protesty w Indiach
Demonstracja w stolicy regionu, mieście Leh, miała gwałtowny przebieg, a w jej trakcie m.in. zdewastowano i podpalono lokalne biuro rządzącej Indyjskiej Partii Ludowej premiera Narendry Modiego. Demonstranci rzucali też kamieniami w policję, a ta do ich rozproszenia użyła gazu łzawiącego.
W środę wieczorem indyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przekazało, że sytuacja został opanowana ok. godz. 16. W reakcji na protest lokalne władze wprowadziły zakaz organizowania zgromadzeń publicznych. W czwartek na ulicach w Ladakh pojawiły się patrole służb bezpieczeństwa. Na nagraniach udostępnionych przez media z miasta Leh widać zniszczone samochody i pozamykane sklepy.
Uczestnicy protestów domagali się przyznania większej autonomii Ladakhowi i w konsekwencji możliwości tworzenia wybieralnych organów lokalnych władz. Na ich czele stanął lokalny aktywista Sonam Wangchuk. Indyjskie MSW stwierdziło, że wybuchowi protestów sprzyjały "prowokacyjne" przemówienia Wangchuka.
- To frustracja młodzieży wyprowadziła ich ulice. Apeluję do młodych, nie podążajcie ścieżką przemocy - zwrócił się do protestujących Wangchuk. - To nie jest rozwiązanie problemu Ladakhu - dodał. Z powodu wybuchu przemocy przerwał strajk głodowy, który rozpoczął dwa tygodnie temu.
Autonomia Ladakhu
Zamieszkiwany w większości przez wyznawców buddyzmu i muzułmanów Ladakh stracił autonomię w 2019 roku, kiedy rząd Indii wydzielił go ze stanu Dżammu i Kaszmir i umieścił pod bezpośrednią administracją władz centralnych.
Od 2023 roku władze w Delhi prowadzą rokowania z lokalną społecznością Ladakhu na temat wypracowania statusu regionu. Kolejna runda rozmów ma się odbyć 6 października. Ladakh, który ma długą granicę z Chinami, dla Indii jest terytorium strategicznym.
Autorka/Autor: pb//az
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: TSEWANG RIGZIN/AFP/East News