Imigranci nadal napływają do Europy. Jest ich coraz więcej, więc coraz bardziej brakuje miejsc w ośrodkach dla uchodźców we Włoszech i Grecji. Reporterka magazynu "Polska i Świat" sprawdziła, w jakich warunkach czekają na azyl na Sycylii oraz Lampedusie, i czy chętnie przyjechaliby do Polski.
Podczas niedawnego spotkania ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Brukseli Polska zaakceptowała decyzję o podziale uchodźców, docierających już do Europy.
Ogólnie rozdzielonych ma zostać 120 tys. osób, ale wówczas zapadła decyzja o podziale 66 tys. uchodźców docierających do Włoch i Grecji, z czego Polsce - która już wcześniej zgodziła się na przyjęcie 2 tys. uchodźców - przypadnie ok. 5 tys. uchodźców.
"Z powodu wojny musiałem uciec"
Reporterka magazynu "Polska i Świat" wybrała się na Sycylię do ośrodka dla uchodźców w Mineo. Według nieoficjalnych danych, w placówce przebyła ok. 3 tys. osób. Ośrodek jest przepełniony, bo jest przygotowany na przyjęcie 1,8 tys. imigrantów.
- W Mali pracowałem jako sprzedawca. Z powodu wojny musiałem uciec. Każdego dnia bałem się o swoje życie - powiedział mężczyzna mieszkający w ośrodku w Mineo. Dodał, że chętnie przeniósłby się do Polski, gdyby dostał azyl.
"Wiele osób stara się zarobić na imigrantach"
Na przyznanie statusu uchodźcy i pozwolenie na pracę imigranci czekają od roku do nawet dwóch lat. Część nie chce czekać i rusza do Europy Zachodniej na własną rękę.
- Tu w Katanii wiele osób stara się zarobić na imigrantach, my taksówkarze też. Moi koledzy jeżdżą w pobliże obozów i oferują przejazdy do Niemiec, Mediolanu za 3-4 tys. euro - powiedział taksówkarz. Dodał, że biedniejsi płacą za kurs jedynie na dworzec kolejowy, a potem przesiadają się w pociągi.
Zupełnie inaczej jest na Lampedusie. Uchodźcy od samego początku są pod ścisłą kontrolą włoskich służb. Wielu trafia do placówek zamkniętych.
We Włoszech są także ośrodki dla młodzieży wielokulturowej, w których młodzi imigranci wspólnie spędzają czas. - Te 16-letnie osoby przypływają tu z doświadczeniem życiowym nieporównywalnym doświadczeniem życiowym - powiedziała Emanuela Pistone, szefowa stowarzyszenia Isola Quassud.
Autor: pk\mtom / Źródło: tvn24