Mężczyzna, który w poniedziałek wywołał alarm bombowy na lotnisku w Amsterdamie, został aresztowany przez policję - podały holenderskie media. Wcześniej podawały one, że w jednej z lotniskowych toalet ukrywa się mężczyzna twierdzący, że ma ładunek wybuchowy.
- Jest pod kontrolą, został zatrzymany - tak rzecznik policji Robert van Kapel określił w holenderskiej telewizji RTL 7 najnowsze doniesienia w sprawie. Wcześniej van Kapel mówił, że policja ewakuowała terminale nr 1 i 2 "w związku z zagrożeniem zamachem bombowym".
Ani służby, ani żadne inne oficjalne źródło nie potwierdziły informacji o znalezieniu ładunku, który według miejscowych mediów miał wnieść na teren portu niezidentyfikowany mężczyzna.
Nie pierwszy raz
Władze lotniska nie zdecydowały się na odwołanie rejsów, ale starty kilkudziesięciu z nich są już opóźnione.
Schiphol to jedno z największych lotnisk w Europie. Rocznie odprawę przechodzi na nim 40 milionów pasażerów.
Alarm bombowy przypomniał Holendrom o sprawie sprzed ponad dwóch lat. W ten czwartek bowiem rozpocznie się proces nigeryjskiego studenta, który 25 grudnia 2009 r. przemycił w Amsterdamie ładunki wybuchowe do samolotu amerykańskich linii Northwest Airlines lecącego do Detriot.
W trakcie śledztwa został oskarżony o próbę dokonania zamachu terrorystycznego. Grozi mu dożywocie.
Źródło: Reuters, BBC