O napiętej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej i planach Alaksandra Łukaszenki mówił w sobotę w "Jeden na jeden" białoruski opozycjonista, były ambasador Białorusi w Polsce Paweł Łatuszka. Powiedział, że koordynatorem realizacji planu Łukaszenki jest generał Wiktor Łukaszenka, jego starszy syn. Przekazał, że "teraz Łukaszence będzie chodziło o stworzenie ośrodków dla migrantów wzdłuż całej granicy".
Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej mjr Katarzyna Zdanowicz poinformowała w piątek rano, że do ponad tysiąca wzrosła już liczba migrantów, którzy koczują po białoruskiej stronie pod granicą Polski w pobliżu Kuźnicy. Koczowisko migrantów powstało tam w poniedziałek. SG szacowała wtedy ich liczbę na około 800. Wzdłuż całej granicy z Polską białoruskie służby zezwoliły na pojawienie się już kilku tysięcy osób.
Łatuszka: plan przygotowało białoruskie KGB, koordynuje syn Łukaszenki
Paweł Łatuszka, białoruski opozycjonista, były minister kultury Białorusi, a także były ambasador Białorusi w Polsce pytany w sobotę w "Jeden na jeden", kto przygotował tę operację, odpowiedział, że Alaksandr Łukaszenka. – Oczywiście zostało to przygotowane przez białoruskie KGB. Ten plan został zatwierdzony przez Łukaszenkę. Koordynatorem realizacji tego planu jest generał Wiktor Łukaszenka, jego starszy syn – dodał.
Pytany, jak wygląda ten plan białoruskiego reżimu, Łatuszka powiedział, że "teraz Łukaszence będzie chodziło o stworzenie ośrodków dla migrantów wzdłuż całej granicy". – Nie tylko w tym miejscu, gdzie teraz widzimy obrazki w Kuźnicy (Białostockiej - red.) – zaznaczył. - Dziś rano on dał polecenie, żeby z zasobów wojska dostarczyć namioty, później dostarczyć kuchnie polowe i nakarmić, jak on powiedział, dzieci, ludzi cierpiących (…) stworzyć takie miejsce dłuższego pobytu – mówił Łatuszka.
- Będzie to poszerzone na Litwę. Myślę, że następnym kierunkiem może być rejon Brześcia – dodał.
Łatuszka: może dojść do wykorzystania broni
Na uwagę, że już w lipcu mówił, że to wszystko ma prowadzić do eskalacji kończącej się próbą wywołania konfliktu zbrojnego, powiedział, że "takie próby już widzieliśmy". Dodał, że strzały w powietrze już były. - Wykorzystywana już była broń, już są ludzie, którzy niestety umarli na granicy – dodał.
- Możemy prognozować, że w przyszłości, jeżeli nie uda się Łukaszence zrealizować scenariusza pokojowego, w cudzysłowie "przerwania granicy", to może dojść do wykorzystania broni. Ale jest pytanie, kto będzie pierwszy strzelał – mówił.
Prowadzący "Jeden na jeden" przypomniał, że Łatuszka w lipcu mówił, że specjalne grupy na bazie pododdziału białoruskiej straży granicznej z wykorzystaniem wyszkolonych wcześniej Irakijczyków i Afgańczyków mają sprowokować konflikt zbrojny. Opozycjonista został zapytany, w jaki sposób.
- Jest taka miejscowość Opsa na Białorusi w obwodzie witebskim, gdzie się znajduje baza OSAM (jednostka specjalna Białoruskich Wojsk Ochrony Pogranicza - red.), oddział specjalnych przedsięwzięć białoruskiej straży granicznej, to specnaz straży granicznej pod nadzorem KGB Białorusi (…) Przygotowane były dwie grupy. Pierwsza grupa to Irakijczycy, do 10 osób, druga grupa to byli Afgańczycy, do 10 osób, którzy mają doświadczenie bojowe – mówił.
- Pod koniec października na lotnisku w Tadżykistanie wylądowały dwa transportowce wojskowe Ministerstwa Obrony Białorusi. Pozornym celem była pomoc humanitarna, współpraca, ćwiczenie wspólne z wojskiem Tadżykistanu, ale również tam znajdowała się grupa oficerów wywiadu KGB Białorusi, którzy mieli za zadanie opracować plan w zastępstwie, kiedy Afgańczycy mogą być przerzucani na terytorium Białorusi, żeby później atakować granicę jako migranci, atakować granicę Unii Europejskiej – dodał Łatuszka. Mówił, że "drugim celem było sprowadzenie broni amerykańskiego i radzieckiego pochodzenia".
- Ta broń jest już na Białorusi. Dwa dni temu na naradzie z rządem Łukaszenka powiedział, że broń już jest na Białorusi, tylko że z Donbasu i ma trafić w ręce Kurdów – dodał.
Łatuszka pytany, skąd ma te informacje, odparł, że nie odpowie na to pytanie.
O co gra Łukaszenka?
Pytany, co Łukaszenka zrobi z ludźmi na granicy, powiedział, że jeśli UE ich nie wpuści, to będzie to dla niego wyzwanie. Białoruski opozycjonista ocenił, że mogą ewentualnie zostać skierowani na Ukrainę, ale wątpi w ten scenariusz. - Zaognienie relacji między Łukaszenką i Ukrainą nie wchodzi w grę, gdyż Ukraina jest dla Białorusi drugim największym partnerem handlowym, jeżeli mówimy o eksporcie – zaznaczył. Dodał, że mogą wejść wtedy też służby ONZ, żeby migranci mogli wrócić do siebie.
Pytany, o co gra Łukaszenka, powiedział, że "ten scenariusz można określić jako zmuszenie Unii Europejskiej do dialogu". - Chodzi o to, żeby został uznany politycznie, znów wrócił na arenę międzynarodową, mógł podtrzymywać kontakty bezpośrednie lub pośrednie przez swój rząd z odpowiednimi przedstawicielami Unii Europejskiej i handlować. Czym? Sankcjami – dodał.
Zauważył, że teraz wszyscy mówią o migrantach, a już nikt nie mówi o Białorusinach, którzy siedzą w więzieniach. - 850 Białorusinów jest uznanych za więźniów politycznych. Jeśli ktoś będzie handlował z Łukaszenką, to będzie handlował tematem migrantów, a nie będzie już wchodził w temat Białorusinów cierpiących na Białorusi – powiedział Łatuszka.
Pytany o groźbę Łukaszenki, że w odpowiedzi na unijne sankcje Białoruś może odciąć tranzyt gazu przez swoje terytorium, białoruski opozycjonista ocenił, że "to była gra". - On przekroczył tę granicę, na którą pozwoli mu Putin. Nie może tym grać, bo gaz nie jest białoruski. Nie może stawiać Putina w takiej sytuacji. Przekroczył granicę – dodał.
Łatuszka: Putin przez Łukaszenkę, pożytecznego idiotę, realizuje swój scenariusz
Łatuszka mówił również, że Łukaszence zależy na tym, by wojska rosyjskie były obecne na stałe na terytorium Białorusi.
- Faktycznie ten scenariusz zmuszenia do dialogu polega na: stworzeniu kryzysu migracyjnego, wojnie hybrydowej, grożeniu rosyjską bronią jądrową, uznaniu Krymu za część Rosji, bombowce jądrowe nad niebem Białorusi, rosyjskie wojska desantowe – wymieniał.
- To wszystko pokazanie siły i próba zmuszenia Unii Europejskiej do tego, by usiadła do stołu rozmów. Ale jest też to wykorzystywane przez Putina. Bo Putin przez Łukaszenkę, pożytecznego idiotę, faktycznie realizuje także swój scenariusz. Pierwszy to drażnić Europę, drugi to zmniejszyć wagę Łukaszenki – ocenił.
Pytany, czy rosyjskie bazy wojskowe na Białorusi to realny scenariusz, powiedział, że "one już są". - Jeszcze wiosną powstaną w Grodnie i w Baranowiczach środki szkoleniowe, które zostaną przekształcone w bazy wojskowe – dodał.
Łatuszka o groźbach, które dostaje
Łatuszka odniósł się do kierowanych wobec niego gróźb. - Ponad 20 gróźb dostałem w ostatnich miesiącach, publicznych przede wszystkim, ze strony wysoko postawionych urzędników, zaczynając od Łukaszenki, szefa KGB, wiceministra spraw wewnętrznych, którzy mówili, że są gotowi na zorganizowanie aktów terrorystycznych na terytorium Polski i Litwy, tylko czekają na rozkaz - powiedział w "Jeden na jeden". - Tutaj na wiecach podszedł młody człowiek, który powiedział mi: pan powinien się bać, bo dostanie nóż w plecy. Wiem, że KGB pisało na mnie notatki i uważało, że jestem wrogiem Łukaszenki. Dowiedziałem się o tym, kiedy pracowałem już w Paryżu od znajomego ze służb specjalnych. Dokładnie opisał, jakie notatki trafiają na stół Łukaszenki - dodał. - Po powrocie z Francji byłem w szpitalu na normalnych badaniach i cztery dni później byłem w kawiarni, wypiłem tylko kawę i straciłem przytomność na dwa dni. Obudziłem się w prezydenckiej klinice reanimacyjnej - powiedział.
Pytany, czy czuje się bezpiecznie w Warszawie, powiedział, że "ma nadzieję, że władze polskie podejmują odpowiednie działania, żeby miał to bezpieczeństwo, ale jak każdy normalny człowiek, odczuwa zagrożenie".
Łatuszka: wierzę, że zaczął się proces zmian i już nie ustąpimy
- Białorusini mentalnie nie są wojownikami, nigdy nie walczyli o swoją wolność. W pewnym sensie zaakceptowali, że będziemy musieli żyć długo z tym prezydentem. Ale ostatni rok pokazał, że już tak nie jest, że już mamy dość, chcemy zmian i większość obywateli jest przeciwna Łukaszence. Wierzę w to, że zaczął się proces zmian i już nie ustąpimy - mówił Łatuszka.
Jak podkreślał, "tylko mocna, wspólna postawa Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Wielkiej Brytanii może zmienić tę sytuację" na Białorusi. - Ja nie mówię, że ktoś za nas powinien coś zrobić. My, Białorusini, sami powinniśmy - stwierdził. Dodał jednocześnie, że kiedy "apelowaliśmy o wsparcie, kiedy setki tysięcy ludzi były na ulicach, kiedy apelowaliśmy o sankcje, kiedy mówiliśmy, że trzeba bić mocno instrumentami politycznymi i gospodarczymi" nie było należytej reakcji społeczności międzynarodowej.
Jak mówił Łatuszka, "Łukaszenka ma taki charakter, że jemu trzeba pokazać siłę". W jego ocenie, by wywrzeć presję na dyktatorze należy m.in. tymczasowo zamknąć przejścia graniczne z Białorusią, zaostrzyć sankcje finansowe, ale przede wszystkim przestać uznawać Łukaszenkę za pełnoprawnego przywódcę.
- To jest niestandardowa sytuacja, taka skala represji nigdy nie miała miejsca w Europie po II wojnie światowej - stwierdził Łatuszka. Podkreślił, że Łukaszenka łamie konwencje międzynarodowe i w związku z tym należy mu postawić zarzuty. - Ale tu też nie ma na to woli politycznej - uznał opozycjonista. Powiedział, że sam złożył w prokuraturze w Warszawie wniosek o ściganie Łukaszenki. - Dostaję pogróżki, mówią, że będę mieć wypadek drogowy, że chcą mnie otruć - mówił. - Faktycznie zaryzykowałem swoje życie, bo Łukaszenka wie, że ja przeciwko niemu złożyłem wniosek do prokuratury, że chcę, żeby został ukarany - dodał.
Zdaniem Łatuszki, jeżeli w Unii Europejskiej będzie panować zgoda, to "na pewno moc Europy, siła każdego kraju, da nam szansę na powtórzenie tych wydarzeń, które miały miejsce w ubiegłym roku". - Wierzę w niepodległą Białoruś, wierzę w wolnych Białorusinów. Dojdziemy do tego, jak ciężko by nie było - powiedział Paweł Łatuszka.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24