Pasażerowie południowokoreańskich linii przez pół godziny lecieli z uchylonymi drzwiami w samolocie. Maszyna z ponad 160 osobami na pokładzie musiała przymusowo zawrócić do Cebu na Filipinach. Materiał "Faktów po południu".
Gdy zorientowano się, że jedne z drzwi lecącego z Filipin do Korei Południowej Boeinga 737-800 nie są domknięte, maszyna znajdowała się już na wysokości 3 km. Samolot tanich południowokoreańskich linii Jin Air został zawrócony po 30 minutach od startu na lotnisko w Cebu.
"Myślałem, że zginę"
Na amatorskim filmie widać kilkucentymetrową przerwę między drzwiami a futryną.
- Drzwi były otwarte, a szpara była tak duża, że można było spokojnie włożyć tam palec - relacjonował jeden z przerażonych pasażerów. - Myślałem, że zginę. Bardzo bolała mnie głowa i byłem bardzo otępiały - dodał.
Jak powiedział rzecznik linii Jin Air, nikomu nie stało się jednak nic poważnego. Pasażerowie skarżyli się jedynie na silny ból głowy i uszu.
85 dolarów dla każdego pasażera
Po powrocie na Filipiny wszyscy otrzymali opłacony nocleg w hotelu, a następnie przesiedli się do innej maszyny i bez dalszych komplikacji dolecieli do miasta Busan w Korei Południowej. Pasażerowie zostali również przeproszeni przez linie lotnicze - każdy z nich otrzyma rekompensatę w wysokości 85 dolarów.
Autor: mm/ja / Źródło: Reuters, CNN