W niedzielę rano na greckiej wyspie Lesbos doszło po raz kolejny do starć pomiędzy imigrantami a policją. Funkcjonariusze, aby rozproszyć demonstrantów, użyli pałek. Kilku uchodźców zostało rannych, jedną nieprzytomną osobę zabrano do szpitala.
Poranne, niedzielne starcia na Lesbos, w których uczestniczyło ok. 300 osób, były już trzecimi w ciągu tygodnia.
Imigranci, głównie Syryjczycy, Irakijczycy i Afgańczycy twierdzą, że lokalne władze nie załatwiają formalności związanych z ich wyjazdem na północ Europy. Skarżą się, że nie mają żadnego wsparcia z ich strony.
Setki uchodźców dziennie
Według raportu Biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, w przypadku Grecji imigranci tłoczą się na wyspach, zwłaszcza Lesbos, Kos, Chios, Samos i Leros, gdzie liczba przybywających codziennie uchodźców wzrosła z 1600 w lipcu do około 3 tys. w sierpniu. Tylko na Kos w ostatnich dniach sierpnia było co najmniej 12 tys. imigrantów.
Większość przybyszów stanowią Syryjczycy (69 proc.), Afgańczycy (18 proc.) i Irakijczycy (4 proc.). Nie chcą zostać w Grecji, lecz jechać dalej.
Możliwości przyjęcia tych ludzi w obozach na wyspach i w Atenach są niewystarczające. Trwają rozmowy Grecji z Unią Europejską, Europejskim Urzędem Wsparcia w dziedzinie Azylu (EASO) i Frontexem. Dotyczą one wdrażania szybkich działań na miejscu - udzielania wsparcia w zakresie identyfikacji, dostępu do procedury azylowej i relokacji.