W eksplozji zginęło 15 dzieci podróżujących autobusem


W eksplozji dwóch samochodów pułapek, do której doszło we wtorek na północ od stolicy Jemenu, Sany, zginęło 25 osób, w tym 15 dzieci podróżujących autobusem szkolnym. Do zamachu doszło niedaleko miejsca, w którym odbywało się zgromadzenie szyickich rebeliantów.

Nie wiadomo, kim są pozostałe ofiary śmiertelne zamachów. Możliwe, że są wśród nich cywile lub bojownicy z plemienia Huti.

Szyici oskarżyli o zamach Al-Kaidę, nazywając atak "najobrzydliwszą zbrodnią przeciwko dzieciństwu".

Drugi zamach

Lokalni przywódcy plemienni relacjonowali, że jeden z pojazdów wyładowanych materiałami wybuchowymi uderzył w dom jednego z przywódców szyickich rebeliantów Abdullaha Idrisa. Drugi eksplodował nieopodal punktu kontrolnego, gdy przejeżdżał tam autobus wiozący uczennice prywatnej szkoły podstawowej.

Od października to drugi zamach na dom Idrisa.

Szyici chcą autonomii

Popierani przez Iran szyici z plemienia Huti od lat żądają autonomii dla zamieszkiwanych przez siebie terytoriów na północy Jemenu, oskarżając prezydenta Abd ar-Rab Mansura al-Hadiego o skłonności autokratyczne. Sąsiednie państwa arabskie i Stany Zjednoczone obawiają się, że działania władz w Teheranie mają na celu doprowadzenie do rozpadu Jemenu i destabilizacji okolicznych krajów.

25-milionowy Jemen, jeden z najuboższych krajów arabskich, wciąż nie może odzyskać wewnętrznej stabilności po wieloletnich rządach obalonego w 2011 roku przez społeczną rewoltę dyktatorskiego prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Konsolidację państwa utrudniają wywrotowa działalność Al-Kaidy i ujawniający się na południu separatyzm plemienny.

Autor: pk\mtom / Źródło: PAP