John Edwards zrezygnował z ubiegania się o nominację Demokratów w wyborach prezydenckich w USA. Podobną decyzję ma podjąć w najbliższym czasie kandydat republikański Rudy Giuliani.
Swoją decyzję Edwards ogłosił oficjalnie w środę wieczorem polskiego czasu w Nowym Orleanie. Powiedział, że "nadszedł dla niego czas, aby ustąpić z drogi", ale wyraził przekonanie, że inny kandydat demokratyczny wygra tegoroczne wybory. - Odzyskamy Biały Dom i stworzymy nadzieję i szanse dla naszego kraju - oświadczył.
Fryzjer za 400 dolarów
Edwards, który prowadził kampanię wyborczą pod populistycznymi hasłami pomocy dla biedniejszych warstw społecznych i zmniejszenia nierówności dochodów, w dotychczasowych prawyborach nie odniósł większych sukcesów.
Tylko w Iowa zajął drugie miejsce za Barackiem Obamą. W pozostałych stanach przegrywał zarówno z nim, jak i z senator Hillary Clinton, zdobywając od nich dużo mniej głosów.
W swojej kampanii Edwards wygłaszał płomienne przemówienia w obronie biednych, piętnujące chciwość wielkich korporacji, ale jego wiarygodność w oczach wyborców spadła, kiedy wyszło na jaw, że płaci fryzjerowi po 400 dolarów za strzyżenie.
Jego rywale wytknęli mu także, że zmienił o 180 stopni stanowisko w wielu sprawach, aby zyskać poparcie lewicowej bazy Partii Demokratycznej.
Kogo poprze Edwards?
Decyzję o poparciu jednego z głównych kandydatów Edwards podejmie najprawdopodobniej dopiero za kilka dni, po "superwtorku", kiedy wiadomo będzie, kto zdobył zdecydowaną przewagę w wyścigu o nominację.
Jednak według pogłosek ze sztabu Hilary Clinton, w zamian za poparcie byłej Pierwszej Damy, Edwards może dostać stanowisko prokuratora generalnego w jej przyszłej administracji.
Poparcie Edwardsa może mieć duże znaczenie zarówno dla Clinton, jak i Obamy, w sytuacji gdy szanse obojga są bardzo wyrównane.
W poniedziałek kandydaturę czarnoskórego polityka poparł senator Edward Kennedy, brat zamordowanego w 1963 r. prezydenta J.F.Kennedy'ego. Był to poważny cios dla Hillary Clinton, która - wspomagana przez męża, byłego prezydenta - też zabiegała o poparcie popularnego senatora.
Giuliani poprze McCaina
W obozie Republikanów przesądzone jest, że z ubiegania się o nominację zrezygnuje były burmistrz Nowego Jorku, Rudy Giuliani. Komentatorzy są niemal pewni, że poprze on kandydaturę senatora Johna McCain'a.
Rezygnacja Giulianiego, który uzyskał bardzo słaby wynik w prawyborach na Florydzie sprawi, że McCain'owi pozostanie już tylko jeden poważny rywal - były gubernator stanu Massachusetts, Mitt Romney.
Czekając na "superwtorek"
O wyniku wyścigu do nominacji zadecyduje najpewniej tzw. superwtorek 5 lutego. Prawybory odbędą się wtedy w ponad 20 stanach, w tym w największych pod względem liczby ludności - Kalifornii i Nowym Jorku.
Wybory prezydenckie w USA odbędą się 4 listopada.
Źródło: TVN24, PAP, BBC