|

Dlaczego szejkowie zapłacą Cristiano Ronaldo 2 miliardy złotych i dlaczego to wcale nie aż tak dużo

GettyImages-1245970571
GettyImages-1245970571
Źródło: AL Nassr Club of Saudi Arabia / Anadolu Agency via Getty Images

500 milionów dolarów za dwa i pół roku pracy. W dodatku dla pracownika będącego - jak na realia swojego zawodu - w wieku przedemerytalnym. Tyle właśnie zarobi Cristiano Ronaldo za grę w klubie Al-Nassr w Arabii Saudyjskiej. I chociaż kwota wydaje się absurdalna i irracjonalna, z perspektywy pracodawcy portugalskiego piłkarza to wcale nie jest tak dużo. Nie tylko dlatego, że stać go na wyłożenie takiej kwoty, ale też z dużo ważniejszego powodu - ta inwestycja może się z nawiązką zwrócić. Ale nie chodzi tylko o zarobek. Dziś Cristiano Ronaldo zadebiutuje w meczu Al-Nassr - PSG.

Artykuł dostępny w subskrypcji

- Chcę skończyć karierę z godnością, w dobrym klubie, a nie grając w USA, Katarze czy Dubaju - mówił Cristiano Ronaldo w telewizyjnym show Jonathana Rossa w 2015 roku.

Latem 2022 wciąż trzymał się swojego postanowienia. To wtedy po raz pierwszy szejkowie z Al-Nassr zaproponowali mu bajeczne pieniądze za grę w Arabii Saudyjskiej. Ofertę odrzucił.

480 tysięcy funtów, tygodniowo inkasowane w Manchesterze United, w połączeniu z szacowanymi przez "Forbesa" na 55 milionów dolarów wpływami od sponsorów i z czynionych szeroko inwestycji - pozwalały ambitnemu Portugalczykowi skupiać się na realizowaniu sportowych celów i marzeń. Na łamaniu kolejnych granic i rekordów, co stało się jego obsesją.

Mógł strzelać w meczu dwie, trzy bramki, ale frustrował się, gdy nie udało się zdobyć kolejnych. Koledzy i kibice wypominali mu boiskowy egoizm, ale on po prostu nie umiał inaczej: chciał być najlepszy.

I był.

Najlepszym strzelcem w historii Ligi Mistrzów - 140 goli.

Najlepszym strzelcem w historii wszystkich reprezentacji świata - 118 bramek.

Najlepszym strzelcem w historii oficjalnych meczów piłkarskich - 819 trafień.

Jako jedyny strzelał gole na pięciu mundialach. Jako jedyny zdobywał co najmniej 50 bramek przez siedem lat z rzędu. Jego korespondencyjna, a w czasach gry w Realu Madryt jak najbardziej bezpośrednia walka z Leo Messim przez ostatnie półtorej dekady nakręcała zainteresowanie piłką na świecie.

Tytan pracy. W dążeniu do perfekcji nie przeszkodziła mu nawet zdiagnozowana w 2014 roku tendinopatia rzepki - schorzenie kolana, przez które musiał porzucić taśmowe dryblowanie obrońców i przestał seryjnie strzelać gole z rzutów wolnych. Po prostu znalazł sobie inne miejsce na boisku i wyspecjalizował w strzelaniu bramek głową. Zmierzono, że w rekordowym wyskoku zgarnął piłkę na wysokości blisko trzech metrów. Pół metra powyżej poprzeczki.

Za nieco ponad dwa tygodnie Cristiano Ronaldo skończy 38 lat. Jak na piłkarza opierającego swoją grę na szybkości, mobilności i skoczności - to całkiem sporo. Do fizycznych obciążeń, którymi latami eksploatował swój organizm, doszły psychiczne - wiosną stracił jednego z dwójki nowo narodzonych bliźniaków.

Jesienią w Manchesterze United coraz częściej siadał na ławce rezerwowych - większego bluźnierstwa Cristiano nie mógł sobie wyobrazić. Buntował się, krzywił, demonstracyjnie okazywał swoje niezadowolenie. Ale prawdziwa bomba wybuchła kilka dni przed startem mundialu w Katarze, gdy najpierw w "Daily Mail", a potem na antenie TalkTV opublikowano wywiad, jakiego Ronaldo udzielił Piersowi Morganowi. W gorzkich słowach żalił się na trenera, klub i kolegów z drużyny.

- Manchester United nie robi postępów, a trener mnie nie szanuje - mówił Cristiano, zamykając sobie drogę do ponownego zagrania w koszulce z diabełkiem na piersi.

- Po wywiadzie u Piersa Morgana sądził, że jego status i udane mistrzostwa świata otworzą mu drzwi do dużych europejskich klubów. Transfer do Arabii był ostatnim, o jakim myślał - mówi w rozmowie z tvn24.pl Tomás da Cunha, portugalski dziennikarz, piszący dla Tribuna Expresso.

Ale chętnych do wpuszczenia do szatni egocentrycznego Portugalczyka nie było.

Przynajmniej nie w Europie.

Cristiano Ronaldo zwrot na Arabię

O przyjęciu oferty Saudyjczyków mogły zadecydować dwa wydarzenia z mundialu w Katarze. Najpierw mecz 1/8 finału, w którym Portugalia zmierzyła się ze Szwajcarią. Godzinę przed tym spotkaniem gruchnęła wiadomość, że Cristiano zacznie mecz na ławce. Fani, spośród których wielu kupiło bilety tylko po to, by zobaczyć Portugalczyka w akcji, byli zrozpaczeni. Ceny biletów u kręcących się przed stadionem koników spadły o połowę.

O doniosłości posadzenia Ronaldo na ławce w meczu reprezentacji na mundialu świadczy scena z przedmeczowego odgrywania hymnów. Tłum fotoreporterów tłoczył się, by zrobić zdjęcie nie przygotowującym się do gry piłkarzom, a temu, który na boisko nie wyszedł.

Portugalia wygrała 6:1, a trzy gole zdobył zastępujący Ronaldo Gonçalo Ramos. Cristiano musiał sobie uświadomić, że życie bez niego istnieje już nie tylko w klubie, ale i w reprezentacji.

Kolejny cios nadszedł w ćwierćfinale, w którym Portugalia przegrała z Marokiem. Uwaga świata znów była skupiona na Ronaldo, który ze łzami w oczach opuszczał boisko. To był najprawdopodobniej jego ostatni mundial. Ostatnia szansa na podniesienie w górę Pucharu Świata.

Być może to wtedy Cristiano przypomniał sobie o saudyjskiej ofercie. A być może jeszcze w Katarze przypomnieli mu o niej sami Saudyjczycy, których wielu wybrało się tam oglądać mecze i dobijać interesów. Plotek o jego przejściu do Al-Nassr było coraz więcej. Taki transfer brzmiał coraz mniej nieprawdopodobnie.

Aż 30 grudnia stał się faktem.

Sportowo i ambicjonalnie to dla Ronaldo na pewno cios, choć oczywiście sam zapewnia, że znajdzie sobie w Arabii sportowe cele. Chociażby odzyskanie dla Al-Nassr mistrzostwa kraju czy wygraną w Azjatyckiej Lidze Mistrzów.

- Nie będzie miał łatwo, bo zawodnicy już czekają, by zagrać przeciwko niemu. Będą w tych meczach dodatkowo zmotywowani, by zabrać mu piłkę, zablokować strzał - mówi pracujący w saudyjskim Abha Club trener Mateusz Łajczak.

Liga uchodzi za jedną z najsilniejszych w Azji. Grają w niej piłkarze dobrze znani z europejskich boisk, jak Argentyńczyk Ever Banega, Kolumbijczyk Davide Ospina czy reprezentant Polski Grzegorz Krychowiak.

- Do tego są tu wszyscy reprezentanci Arabii Saudyjskiej. Widzieliśmy ich poziom na ostatnich mistrzostwach świata. To naprawdę nie jest słaba liga, do której idzie się odcinać kupony - dodaje Łajczak.

Ronaldo przywitany został w Arabii Saudyjskiej jak król
Ronaldo przywitany został w Arabii Saudyjskiej jak król
Źródło: Getty Images

Opłacalna inwestycja

200 milionów dolarów nieopodatkowanego (!) dochodu to niezła karta przetargowa. Ktoś powie, że za Ronaldo nie trzeba było aż tak przepłacać. Że 100, ba, 50 milionów netto za rok gry to już byłoby o wiele więcej, niż dostawał gdzie indziej. Ale czy gdyby kwota na umowie nie była aż tak abstrakcyjna, Cristiano - mimo wszystkich przeciwności piłkarskiego losu - wypisałby się z poważnej piłki? Czy nie próbowałby załapać się na grę w słabszym, ale jednak walczącym w europejskich pucharach klubie?

- Podobno miał propozycje z Brazylii czy USA. Mówiło się trochę o jego powrocie do Sportingu Lizbona. Ale tam dostałby 7, może 8 milionów euro za rok - twierdzi António Tadeia, autor bloga tadeia.substack.com, komentujący mecze reprezentacji Portugalii w telewizji RTP.

Poza niepozostawianiem Portugalczykowi finansowych obiekcji co do zalet związania się z Al-Nassr - 200 milionów rocznej pensji zapewniło Saudyjczykom coś, co jest z ich punktu widzenia najważniejsze: rozgłos.

Taka kwota sama w sobie jest chwytliwym nagłówkiem. Dlatego trafiła na czołówki portali sportowych, informacyjnych, lifestyle'owych, biznesowych i plotkarskich. Zamieszanie wokół klubu udało się więc wywołać już na etapie spekulacji. A kiedy do transakcji doszło, obserwowaliśmy prawdziwą eksplozję zainteresowania - Cristiano, transferem i nowym klubem.

- Konferencję z prezentacją Cristiano oglądało w arabskiej telewizji więcej osób niż mecze mundialu - mówi Mateusz Łajczak.

Tygodnik "Arabian Business" ogłosił poszukiwania reportera, który będzie zajmował się wyłącznie sprawami związanymi z Cristiano Ronaldo: meczami, obowiązkami sponsorskimi, spotkaniami z mediami i jego życiem prywatnym.

- Cristiano to największa gwiazda i największa historia na planecie. Sam w sobie jest przemysłem i zasługuje na pełnoetatowego reportera - napisał w komentarzu wydawca Matthew Amlot.

To zainteresowanie można łatwo przekuć w sukces finansowy. Chętnych na zakup koszulki Al-Nassr z siódemką na plecach było tak wielu, że klub wstrzymał przyjmowanie zamówień w internecie. Pierwsze szacunki wskazują, że tylko ze sprzedaży trykotów CR7 do Saudyjczyków może wrócić 170 milionów dolarów.

Ronaldo
Powitanie Cristiano Ronaldo na stadionie Al-Nassr
Źródło: Archiwum Reuters

Zarobić będzie też można na sprzedaży praw telewizyjnych. Na razie poza Półwyspem Arabskim rozgrywek Saudi Pro League nie transmituje nikt.

- Nikogo poza regionem ta liga nie obchodzi. Ale teraz ludzie będą ciekawi, jak radzi sobie Cristiano. Telewizje nie zlekceważą tego zainteresowania - prognozuje António Tadeia.

Bo za Cristiano stoi armia fanów. Jego konto na Instagramie ma ponad 530 milionów obserwujących - nikt na świecie nie ma więcej. Liczba śledzących konto Al-Nassr w tym serwisie, w ciągu tygodnia od ogłoszenia transferu, podskoczyła z kilkuset tysięcy do ponad 11 milionów.

Takie liczby zwiastują kolejkę sponsorów i nowych ofert współpracy. Dla Cristiano, dla Al-Nassr, dla Arabii Saudyjskiej. I mają gwarantować sukces polityki tzw. sportswashingu (wybielania poprzez sport). Transfer Cristiano Ronaldo też się w nią przecież wpisuje.

Saudyjczycy, wzorem swoich sąsiadów z Kataru, mocno stawiają na sport jako narzędzie do robienia biznesów i ocieplania wizerunku. Od 2021 roku w ich rękach jest angielska drużyna Newcastle United, sponsorowana już przez państwowe firmy. Organizują u siebie Grand Prix Formuły 1, prestiżowe zawody jeździeckie i golfowe, i najważniejsze walki bokserskie. Na Stadionie Króla Fahda w Rijadzie Robert Lewandowski dopiero co zdobył swoje pierwsze trofeum w barwach FC Barcelony - rozgrywany w Arabii Superpuchar Hiszpanii. Za chwilę o swój Superpuchar powalczą w Arabii drużyny z Włoch.

W blasku gwiazd sportu mają zniknąć - a przynajmniej mocno zblednąć - wszystkie zarzuty, które pod adresem dworu królewskiego kieruje świat zachodni. O wojnę w Jemenie, o naruszanie i łamanie praw człowieka, o prześladowanie krytyków władzy. Według amerykańskich służb, książę koronny Muhammad bin Salman miał osobiście zadecydować o uśmierceniu dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego, zamordowanego w 2018 roku w saudyjskim konsulacie w Stambule.

Dżamal Chaszodżdżi został zabity w saudyjskim konsulacie w Stambule
Dżamal Chaszodżdżi został zabity w saudyjskim konsulacie w Stambule
Źródło: Shutterstock

W ubiegłym roku w Arabii dokonano największej masowej egzekucji w historii kraju - jednego dnia rozstrzelano 81 osób. Za "różne przestępstwa" - podano.

Jednocześnie Saudyjczycy próbują balansować między swoimi prawami i zwyczajami a oczekiwaniami Zachodu. Dlatego zliberalizowali podejście do ubioru kobiet. Dlatego w przypadku obcokrajowców od lat przymykają oko na wspólne zamieszkiwanie przez pary niebędące w związku małżeńskim, co formalnie jest przecież zakazane w tym kraju. Zakaz oczywiście nie będzie też dotyczył Cristiano Ronaldo, który do Arabii przeprowadza się ze swoją partnerką, Georginą Rodriguez.

Piłkarzowi podczas powitania na stadionie w Rijadzie towarzyszyli syn Cristiano Ronaldo junior oraz partnerka Georgina Rodriguez
Piłkarzowi podczas powitania na stadionie w Rijadzie towarzyszyli syn Cristiano Ronaldo junior oraz partnerka Georgina Rodriguez
Źródło: Getty Images

Czy Cristiano Ronaldo weźmie udział w operacji mundial?

Cristiano Ronaldo nie zaczął powitalnej konferencji najlepiej, myląc "Saudi Arabia" z "South Africa" i przekonując dziennikarzy, że gra w RPA będzie dla niego dużym wyzwaniem. Nad świadomością Portugalczyka saudyjskim piarowcom przyjdzie jeszcze popracować, ale do tego uszczypliwie komentowanego przejęzyczenia doszło już w odpowiednio zaaranżowanej stylizacji. Za Portugalczykiem znajdował się herb nowego klubu, ale też hasło "Welcome to Saudi Arabia", reklamujące saudyjską turystykę. Ronaldo w Al-Nassr ma być bowiem kimś więcej niż piłkarzem. Ma być ambasadorem kraju.

Saudyjczycy liczą na to, że za kilka lat ani on, ani nikt inny nie pomyli już nazwy ich kraju, a bogaci turyści z Europy czy Stanów, planujący wakacje w ciepłych krajach, będą wpisywać w wyszukiwarkę saudyjskie kurorty co najmniej równie często, jak teraz wpisują egipskie czy tunezyjskie.

Do 2030 roku kraj przejdzie ogromną transformację. W ramach programu "Saudi 2030" zaplanowano realizację szeregu infrastrukturalnych, gospodarczych i społecznych projektów, które mają uczynić z Arabii Saudyjskiej supernowoczesne, nieuzależnione od eksportu ropy i przyciągające biznes oraz turystów państwo.

Flagowcem tego programu jest futurystyczne i już budowane miasto NEOM, składające się z trzech części. Pierwsza powstanie na wodzie, a jej sercem będzie ogromny kompleks odsalający wodę z Morza Czerwonego i uzdatniający ją do picia. Druga, której dwa piętra będą ukryte pod ziemią, to miasto The Line, zaprojektowane w formie 170-kilometrowej linii. Trzecia - to całoroczny kurort Trojena, mający być magnesem na turystów. Światu zaprezentuje się z pompą w 2029 roku, gdy będzie gościć igrzyska azjatyckie. Zimowe igrzyska azjatyckie.

Szacowany koszt tego megamiasta to 500 miliardów dolarów. Ponad 60 procent saudyjskiego PKB. Dżamal Chaszodżdżi wieścił, że inwestycja może doprowadzić do bankructwa kraju.

Celebracją wejścia Arabii w nową erę miałaby być organizacja piłkarskich mistrzostw świata w 2030 roku. Po sukcesie mundialu w sąsiednim Katarze zainteresowanie rodziny królewskiej ugoszczeniem tego wydarzenia jeszcze wzrosło. Oficjalnego zgłoszenia na razie nie ma, ale od kilku miesięcy głośno przebąkuje się o łączonej kandydaturze Arabii, Egiptu i Grecji, pod którą te trzy kraje już robią polityczno-gospodarcze podwaliny.

Oczywiście Arabia Saudyjska byłaby w stanie zorganizować mundial samodzielnie, ale koalicja ma wymiar pragmatyczny. Z jednej strony neutralizuje głosy krytyków, niechętnych wobec oddania drugiego turnieju w ciągu ośmiu lat państwu z Półwyspu Arabskiego. Z drugiej - odpowiada na potrzeby piłkarskiej matematyki, w której teraz za wybór gospodarza nie odpowiada już - jak to miało miejsce w przypadku Rosji czy Kataru - 24-osobowy komitet wykonawczy, a przedstawiciele wszystkich zrzeszonych w FIFA federacji. Arabia mogłaby liczyć na głosy Azji, Egipt - Afryki. Grecja pozwoliłaby przejąć przynajmniej część głosów europejskich.

- Na Półwyspie Arabskim trwa niepisana rywalizacja krajów. Zjednoczone Emiraty Arabskie mają Burdż Chalifę, więc Arabia buduje większy wieżowiec. Katar zorganizował mundial, więc Arabia chce mieć swój - zauważa Mateusz Łajczak.

Transferu Ronaldo trudno nie łączyć ze staraniami o mistrzostwa.

- Pośrednio już jest ambasadorem tej kandydatury. Kampania zaczęła się już w momencie jego prezentacji, a Ronaldo - sądzę, że nie do końca świadomie - jest jej ważnym ogniwem - uważa Tomás da Cunha.

Media huczą od spekulacji, że za promowanie takiej kandydatury dostanie sowity bonus. Ale wejście w takie buty oznaczałoby wystąpienie przeciwko swojemu krajowi, który też zamierza powalczyć o organizację mundialu w 2030 roku, wspólnie z Hiszpanią i Ukrainą.

- Ma takie prawo. Jest światową gwiazdą i nie ma obowiązku wspierać kandydatury Portugalii. Ale dla mnie jest jasne, że gdyby tak się stało, nie mógłby grać w kadrze - mówi António Tadeia.

Na mistrzostwa za siedem lat zęby ostrzy też sobie Ameryka Południowa, a łączona kandydatura Argentyny, Urugwaju, Paragwaju i Chile wygląda bardzo solidnie. Może więc 2034? Ewentualne opory Cristiano Ronaldo przed promowaniem takiej kandydatury byłyby mniejsze. Można by też zagiąć parol na Leo Messiego, który jest już ambasadorem saudyjskiej turystyki.

Duet Ronaldo-Messi w jednej drużynie? Na boisku się nie udało, ale w biznesie już tak.

Wspólne zdjęcie obu panów, opublikowane przez Louis Vitton, z miejsca stało się viralem. Na instagramowych kontach marki oraz obu zawodników zebrało w sumie ponad 80 milionów reakcji.

Cristiano Ronaldo zagra w meczu Al-Nassr - PSG

Może dlatego do debiutu Cristiano w Arabii Saudyjskiej dojdzie ostatecznie nie w meczu ligowym, a towarzyskim. Cristiano Ronaldo będzie kapitanem nie Al-Nassr, ale łączonej drużyny tego klubu i lokalnego rywala i zarazem najbardziej utytułowanej drużyny w kraju - Al-Hilal. Tak by żaden z kibiców "królewskich" drużyn z Rijadu nie czuł się urażony czy pominięty.

Rywalem będzie PSG, z Leo Messim - oraz Kylianem Mbappe i Neymarem - w składzie. Według francuskiego "L'Equipe", Saudyjczycy zapłacili za ich przyjazd 10 milionów euro.

Liczba zapytań o wejściówki na to spotkanie przekroczyła podobno dwa miliony, a najwyższa oferta za vipowski bilet, zapewniający posiadaczowi spotkanie z Ronaldo i Messim, wyniosła 2,6 miliona dolarów.

Pierwszy gwizdek w tym spotkaniu dziś o 18.

Czytaj także: