"Demokracja nie może przetrwać, jeśli Chiny staną się globalnym mocarstwem"


Zatrzymania aktywistów, wzmocnione środki bezpieczeństwa i zaostrzona cenzura – w ten sposób władze Chin uniemożliwiają dyskusję na temat brutalnego stłumienia prodemokratycznych protestów na placu Tiananmen w Pekinie. We wtorek przypada 30. rocznica masakry.

MASAKRA NA TIANANMEN. MATERIAŁ "FAKTÓW O ŚWIECIE" TVN24 BIS

W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku chińska armia użyła czołgów i transporterów opancerzonych przeciwko tysiącom demonstrujących w Pekinie studentów, robotników i przedstawicieli inteligencji. To brutalne działanie władz wobec swoich własnych obywateli wciąż jest w Chinach tematem tabu, objętym całkowitą cenzurą.

Pekin nigdy nie wziął na siebie odpowiedzialności za masakrę i nie opublikował oficjalnej listy ofiar, których według niezależnych szacunków mogło być od kilkuset do nawet kilku tysięcy. Zdaniem wielu komentatorów pod rządami obecnego prezydenta Xi Jinpinga Chiny jeszcze bardziej oddaliły się od demokratycznych ideałów, o które wówczas walczono.

- Jest znacznie gorzej niż w 1989 roku - ocenił w rozmowie z agencją Reutera jeden ze studenckich przywódców demonstracji sprzed 30 lat Shao Jiang, który mieszka obecnie w Londynie. - Chiński rząd zmienił Chiny w wielkie więzienie - dodał, odwołując się m.in. do ścisłego nadzoru nad dysydentami.

Chiński zakaz wspominania Tiananmen

Mimo że chińska konstytucja gwarantuje wolność wypowiedzi, wyznania i zgromadzeń, masowe protesty polityczne podobne do tych z 1989 roku są w obecnych Chinach nie do pomyślenia. Nawet niewielkie demonstracje mogą być przez policję szybko wykrywane przy pomocy zaawansowanego sprzętu, jakim dziś dysponuje.

Minister obrony ChRL Wei Fenghe oświadczył w niedzielę podczas konferencji na temat bezpieczeństwa w Singapurze, że rozwój osiągnięty przez Chiny od 1989 roku świadczy, iż decyzja władz o stłumieniu protestu była właściwa. Demonstracje były "zamieszaniem politycznym, które rząd centralny musiał stłumić, co było właściwą polityką" - powiedział.

We wtorek setki policjantów w mundurach i po cywilnemu nadzorują plac Tiananmen i jego okolice, sprawdzając dokumenty i przeszukując bagażniki samochodów - relacjonuje Reuters. Większość odwiedzających, pytanych przez dziennikarzy agencji o wydarzenia sprzed 30 lat, odparła, że nie zamierza o tym rozmawiać.

Według organizacji praw człowieka Amnesty International w ciągu kilku tygodni poprzedzających rocznicę chińska policja zatrzymała lub umieściła w areszcie domowym dziesiątki działaczy politycznych albo stosowała wobec nich groźby. Jak pisze AFP, obławy na aktywistów przed rocznicami 4 czerwca stały się w Chinach "ponurą doroczną tradycją".

Rząd cenzuruje internet

Jak zwykle przed rocznicą zaostrzono również kontrolę internetu. Chińscy cenzorzy usuwają z sieci wszelkie wzmianki o wydarzeniach z 1989 roku, korzystając przy tym z coraz skuteczniejszych, automatycznych narzędzi - uczenia maszynowego i sztucznej inteligencji.

W ubiegłym tygodniu pod presją chińskich władz dostawca informacji finansowych Refinitiv usunął ze swojego terminalu Eikon w Chinach materiały agencji Reutera na temat 30. rocznicy masakry. "Jako globalny biznes wypełniamy wszystkie lokalne zobowiązania prawne, w tym wymogi związane z naszą licencją na działalność w Chinach" - napisał Refinitiv w oświadczeniu.

"Demokracja nie może przetrwać, jeśli Chiny staną się globalnym mocarstwem"

Upamiętnianie wydarzeń z placu Tiananmen jest niemożliwe w Chinach kontynentalnych, ale w Hongkongu, jak co roku, zapowiedziano na wtorkowy wieczór czuwanie przy świecach w intencji ofiar. Uroczystości rocznicowe odbywają się również na Tajwanie.

Mieszkający w Londynie aktywista Shao ocenił, że światu nie udało się pociągnąć chińskich władz do odpowiedzialności za masakrę z 1989 roku przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie w 2008 roku, które symbolizowały wkroczenie Chin na arenę międzynarodową. Obecnie wiele dużych firm i wielu polityków na świecie uznaje chińskich przywódców za zbyt potężnych, by ich upominać - dodał.

- Teraz demokracja napotyka problemy nie tylko w Chinach (…) Demokracja nie może przetrwać, jeśli Chiny staną się globalnym mocarstwem - ocenił Shao.

Masakra na placu TiananmenZiemienowicz Adam/PAP

Autor: ft / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: