Był tłumaczem dżihadystów. "Zabijamy heretyków, którzy nie zgadzają się z islamem"


Tłumaczył rozkazy dowódców Państwa Islamskiego zagranicznym bojownikom, sam także walczył na froncie o kalifat. 21-letni Abu Bukr był dżihadystą, pół roku temu schwytała go syryjska armia. Chińska telewizja państwowa CCTV przeprowadziła z nim wywiad, w którym opowiedział o dżihadzie.

Mężczyzna przedstawia się jako Abu Bukr, twierdzi, że ma 21 lat i pochodzi z Kirgistanu. Chińscy dziennikarze rozmawiali z nim w pokoju udostępnionym przez syryjski wywiad w Damaszku. Dzięki studiom w Egipcie chłopak mówi biegle po arabsku. Twierdzi, że to właśnie w wyniku wyjazdu do Egiptu zdecydował się dołączyć do islamistów.

- Kiedy byłem w Egipcie, spotkałem kilku Syryjczyków, którzy zaprosili mnie do kraju, mówiąc, że syryjskie wojsko zabija cywilów i dlatego potrzebują mojej pomocy - powiedział Abu Bukr.

Tłumacz Państwa Islamskiego

Mężczyzna opowiada, że rok temu przybył do uważanej za stolicę kalifatu Rakki, gdzie przeszedł szkolenie m.in. z posługiwania się bronią.

Dżihadyści postanowili wykorzystać umiejętności Bukra (mówi biegle w kilku językach) i zatrudnili go jako tłumacza. Miał przekazywać rozkazy dowództwa tzw. foreign fighters, czyli bojownikom spoza Syrii i Iraku, którzy nie mówią po arabsku.

Oprócz tego - jak twierdzi - wysłano go na front, by zabijał jeńców, a nawet cywilów, co jego zdaniem jest uzasadnione i nie ma w tym nic złego. Wyjaśnił: - Mamy w naszej organizacji specjalnych sędziów, którzy orzekają, kto powinien zostać zabity, a kto trafić do więzienia. Na przykład zabijamy heretyków, którzy nie zgadzają się z zasadami naszej religii. Giną, bo są heretykami.

Schwytany dżihadysta

Pół roku temu Bukr został schwytany przez siły rządowe i trafił do więzienia w Damaszku. Pytany, czy żałuje udziału w dżihadzie, odparł, że przykro mu, iż nie posłuchał ostrzeżeń bliskich. - Prosili mnie, żebym opuścił Egipt, wrócił do domu, założył rodzinę i żył jak normalny człowiek. Powiedzieli nawet, że jeśli chcę wstąpić do jakieś organizacji ekstremistycznej, to zmienią numer telefonu, ale ich zignorowałem - powiedział mężczyzna. Dodał, że od tamtej pory nie skontaktował się z rodziną.

Bukr twierdzi, że od 3 lat nie widział bliskich. Ostatnio uświadomił sobie, że do spotkania może już nigdy nie dojść, bo czekają go długie lata za kratami syryjskiego więzienia.

Autor: pk//rzw / Źródło: Reuters TV

Tagi:
Raporty: