Trzy lata po opuszczeniu Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię większość Brytyjczyków uważa brexit za błąd - wynika z badań opinii publicznej na Wyspach. Wśród mieszkańców Zjednoczonego Królestwa nie ma przekonania, że proces ten przyniósł efekty, które zwolennicy wystąpienia ze Wspólnoty obiecywali w kampanii referendalnej. Na razie jednak brytyjscy politycy nie mają ochoty, by powracać do polaryzującej kwestii brexitu.
We wtorek przypada trzecia rocznica formalnego wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, choć później jeszcze przez 11 miesięcy trwał okres przejściowy na starych warunkach. Decyzja o opuszczeniu UE została podjęta w referendum przeprowadzonym w czerwcu 2016 roku, gdy wbrew sondażom, za takim rozwiązaniem opowiedziało się 52 procent głosujących, a przeciw było 48 procent.
Patrząc na sondaże z ostatnich kilku miesięcy, nie ma wątpliwości, że gdyby referendum odbyło się teraz, wynik byłby odwrotny, a różnica - tym razem na korzyść pozostania w UE - wyższa. Badanie magazynu UnHerd pokazuje, że ze wszystkich 650 okręgów wyborczych w kraju, tylko w jednym - Boston and Skegness w hrabstwie Lincolnshire - większość wyborców uważa, że opuszczenie UE było słuszną decyzją. W dwóch kolejnych był remis. W skali całego kraju osoby zgadzające się ze stwierdzeniem "opuszczenie UE było błędem" mają obecnie przewagę nad tymi, którzy się z nim nie zgadzają - 54 do 41 procent.
Pogląd na brexit a zmiany demograficzne
Ci, którzy uważają brexit za błąd, zaczęli wygrywać w sondażach pod koniec lata 2021 roku, a badacze opinii publicznej nie są zgodni, co do przyczyny tej zmiany. Większość danych ekonomicznych wskazuje, że brexit raczej pogłębił różne problemy, jak pandemia COVID-19 czy koszty energii, niż je spłycił, ale też obarczanie brexitu winą za wszystkie problemy Wielkiej Brytanii jest nieuzasadnione.
Dziennik "Guardian" opisał w poniedziałek badania trójki naukowców - Joris Frese, Juho Harkonen i Simon Hix - którzy wskazują jednak, że zdanie na temat brexitu w rzeczywistości zmieniła niewielka część głosujących, a ogólne przesuniecie jest bardziej efektem demografii. Najwyższy odsetek poparcia brexit miał w grupie starszych wyborców, z kolei najmłodsi najmocniej popierali pozostanie w UE. Badacze zwracają uwagę, że w ciągu 6,5 roku od referendum zauważalna część tego najstarszego elektoratu zmarła, z kolei prawo do głosownia zyskały całe roczniki młodych ludzi, którzy z dużą dozą prawdopodobieństwa głosowaliby za postaniem w UE.
Można zatem domniemywać, że ta naturalna wymiana elektoratu będzie powodować, iż z upływem czasu opinii, że wystąpienie z UE było błędem, będzie coraz więcej - chyba, że brexit zacznie przynosić efekty. Wbrew populistycznym obietnicom z kampanii przed referendum, według których zaraz po opuszczeniu UE wszystko będzie lepsze, brexit jest raczej projektem długofalowym. Jeśli uda się rozwiązać problemy z biurokracją w handlu z UE, znaleźć kompromis w sprawie obciążającego relacje Londyn-Bruksela protokołu północnoirlandzkiego, a przy tym - wykorzystując faktycznie większą elastyczność w negocjacjach - uzgodnić wejście do transpacyficznego bloku handlowego CPTPP czy zawrzeć umowę o wolnym handlu z Indiami, to korzyści mogą się pojawić.
Brak woli wśród polityków
Na razie jednak brytyjscy politycy nie mają ochoty na wracanie do polaryzującej kwestii brexitu i nie ma tematu powtarzania referendum. To, że nie chce tego rządząca Partia Konserwatywna wydaje się oczywiste, bo to ona za czasów Borisa Johnsona przeszła na pozycje mocno probrexitowe. Ale też lider opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer deklaruje od pewnego czasu, że nie chce odwracać brexitu, lecz sprawić, by on działał, co jest w kontekście najbliższych wyborów do Izby Gmin bezpieczniejszą strategią.
Nie znaczy to, że kwestia bycia Wielkiej Brytanii poza lub w UE jest rozwiązana na zawsze. Przykład Szkocji, gdzie zwolennicy niepodległości po przegranym referendum, które miało być jedynym w tym pokoleniu, już kilka lat później forsują jego powtórzenie, jest najlepszym tego dowodem.
Hipotetyczne nowe referendum zapewne nie byłoby głosowaniem nad automatycznym powrotem do stanu sprzed czerwca 2016 roku, gdy Wielka Brytania dysponowała w ramach Unii Europejskiej pewnymi specjalnymi warunkami. Bruksela mogłaby chcieć wymusić na Londynie swobodę przepływu osób, a także wejście do strefy Schengen i przyjęcie euro. W takim przypadku wyniki głosowania byłyby inne, niż mogą to wskazywać obecne sondaże.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock