Plan zacieśnienia więzi wewnątrz Unii Europejskiej w oparciu o rozszerzoną strefę euro jest "w zasadzie" zgodny z wizją Niemiec - oznajmił niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble. Taki pomysł przedstawił przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude-Juncker.
Schaeuble powiedział w wywiadzie dla publicznego radia ARD, że Juncker konsultował z kanclerz Angelą Merkel swoje doroczne przemówienie o stanie UE, jakie wygłosił w środę w Strasburgu.
- To dobrze, że on wywiera nacisk [na rozszerzenie strefy euro - red.], ale warunki wstępne [wejścia do tej strefy - red.] muszą być spełnione - powiedział Schaeuble. - W istocie kraje, które spełniłyby te warunki, stałyby się członkami strefy euro, zgodnie z Traktatem z Lizbony - dodał. Schaeuble podkreślił, że kraje chcące przyjąć wspólną walutę, nie powinny tego robić, zanim ich finanse publiczne i gospodarki nie będą w dobrym stanie. W przeciwnym razie mogłyby podzielić los Grecji, która musiała być ratowana przed bankructwem przez UE i MFW w 2010 r. Juncker zaproponował między innymi wydzielenie osobnej części w budżecie UE dla strefy euro, połączenie stanowisk szefa Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej oraz unijny urząd nadzoru prawa pracy. Jego wizja przewiduje, że do marca 2019 roku w strefie euro znajdowałoby się 30 krajów. Reformy mają być znaczące, ale bez konieczności nowelizacji traktatów unijnych.
Wola Niemiec
Czwartkowy "Financial Times" komentuje, iż realizacja reformprzedstawionych przez Junckera ostatecznie będzie zależała od woli Niemiec.
Jeśli kanclerz Angela Merkel wywalczy czwartą kadencję, utworzona przez nią koalicja będzie kształtowała politykę zarówno w Niemczech, jak i poza nimi. Sposób, w jaki użyje (tego wpływu) w budowaniu podejścia do Europy wraz z (prezydentem Francji Emmanuelem) Macronem, zdecyduje o tym, ile z ideałów zapisanych w optymistycznym wystąpieniu Junckera stanie się rzeczywistością "Financial Times"
Ton tegorocznego wystąpienia był "zupełnie inny" od przemówień z zeszłych lat, w których "Juncker brzmiał tak, jakby wygłaszał je znad przepaści" - ocenia dziennik w artykule redakcyjnym. W tym roku Juncker zaczął przemowę od gratulacji dla 27 państw UE za pokazanie, że "Europa potrafi zadbać o swoich obywateli". Nie wliczając do tego grona Wielkiej Brytanii jednocześnie uczynił subtelną aluzję do trwającej procedury Brexitu. Wielkim wyzwaniem dla UE, wskazanym przez szefa Komisji Europejskiej, jest kwestia, co zrobić w sprawie krajów na wschodnim krańcu (Wspólnoty), które odchodzą od rządów prawa - zauważa "FT". "Przesłanie Junckera pod adresem Węgier i Polski brzmiało: praworządność to obowiązek. (...) (Szef KE) nie powiedział wprost, jak należałoby radzić sobie z naruszenia zasad demokratycznych. Delikatne potraktowanie Warszawy i Budapesztu pokazuje, że spory o wartości nie są jeszcze [dla UE - red.] warte schizmy między Wschodem a Zachodem" - ocenia brytyjski dziennik. Zdaniem "FT" ostrożność przewodniczącego KE pokazuje, że "Unia nie pójdzie razem dalej, niż zgodzą się Niemcy", dlatego "Juncker i 27 krajów unijnych [bez Wielkiej Brytanii - red.] muszą poczekać na wyniki niemieckich wyborów (parlamentarnych) 24 września". "Jeśli kanclerz Angela Merkel wywalczy czwartą kadencję, utworzona przez nią koalicja będzie kształtowała politykę zarówno w Niemczech, jak i poza nimi. Sposób, w jaki użyje (tego wpływu) w budowaniu podejścia do Europy wraz z (prezydentem Francji Emmanuelem) Macronem, zdecyduje o tym, ile z ideałów zapisanych w optymistycznym wystąpieniu Junckera stanie się rzeczywistością" - konkluduje "Financial Times".
Autor: mk\mtom/jb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Parlament Europejski