Wściekłość, niedowierzanie i frustracja. Postępy ukraińskich wojsk w rosyjskim obwodzie kurskim sprawiły, że dziesiątki tysięcy Rosjan opuściło swoje domy. Wielu z nich, na próżno czekając pomocy, krytykuje teraz rosyjskie władze i media. - Byliśmy pewni, że rosyjska armia nas ochroni - przyznaje w rozmowie z tygodnikiem "Observer" Rosjanka, której rodzice mieszkają w pobliżu granicy z Ukrainą. - To przerażające, gdy widzisz, że jesteś sam i nie masz się do kogo zwrócić - dodaje.
Siły Zbrojne Ukrainy rozpoczęły operację ofensywną w obwodzie kurskim na terytorium Rosji 6 sierpnia. W jej trakcie na teren Ukrainy ściągnięto kilkuset rosyjskich jeńców oraz wysadzono mosty prowadzące do Kurska, grożąc okrążeniem tysiącom rosyjskich żołnierzy.
Dziennikarze brytyjskiego "Guardiana" dotarli do mieszkańców obwodu kurskiego, których dotknęły trwające działania wojenne. Jak informuje dziennik, w czasie gdy dziesiątki tysięcy Rosjan opuściło swoje domy w regionie przygranicznym, wielu mieszkańców obwodu twierdzi, że rosyjskie władze wcześniej zbagatelizowały zagrożenie atakiem. Część z nich daje też wyraz swojemu niezadowoleniu w mediach społecznościowych, a "Guardian" pisze wprost o ich "wściekłości".
ZOBACZ TEŻ: Putin zbliżał się do Azerbejdżanu, Armenia miała wystrzelić pociski w kierunku wojsk sąsiada
Wściekłość i niedowierzanie Rosjan
"Nawet nie wiem, kogo teraz bardziej nienawidzę: ukraińskiej armii, która zajęła nasze ziemie, czy naszego rządu, który na to pozwolił" - brzmi jeden z komentarzy Nelli Tichonowej w grupie "Kursk" w serwisie społecznościowym VKontakte.
- Byliśmy pewni, że rosyjska armia nas ochroni. Jestem zdumiona, jak szybko ukraińskie siły posunęły się naprzód - powiedziała w rozmowie z tygodnikiem "Observer" inna Rosjanka, Lubow Antipowa, której rodzice mieszkają w Zaoleszence, ok. 10 kilometrów od granicy z Ukrainą.
Kobieta poprosiła rodziców, by się ewakuowali już w pierwszym tygodniu sierpnia, gdy usłyszała pierwsze pogłoski o ukraińskiej operacji. Jednak zagrożenie wkroczeniem ukraińskich wojsk wydawało się wówczas nierealne, a rosyjskie media państwowe mówiły jedynie o jednorazowej "próbie infiltracji", która została udaremniona. Rodzice kobiety zdecydowali się więc zostać w domu. Antipowa nie miała z nimi kontaktu od momentu wkroczenia wojsk ukraińskich.
Jak podkreśla "Guardian", "wielu mieszkańców" obwodu kurskiego nie tylko oskarża rząd o bagatelizowanie ukraińskiego ataku, ale również o wprowadzanie dezinformacji na temat zagrożenia. Wskazują tu również na rolę mediów państwowych. We wtorek, gdy Ukraińcy byli już w pobliżu pięciotysięcznego miasta Sudża, kanał pierwszy publicznej telewizji donosił, że rosyjskie wojsko "zapobiegło naruszeniu granicy". Dzień później Władimir Putin mówił o "sytuacji na obszarze przygranicznym Kurska", unikając jakiejkolwiek wzmianki o wejściu na terytorium Rosji dużych sił ukraińskich.
"Miejscowych władz nigdzie nie widać"
Cytowani przez brytyjskie media Rosjanie zwracają także uwagę na brak pomocy ze strony swoich władz. Antipowa wspomina, że mieszkańcy pogranicza zbierali wcześniej środki na stacjonujące tam wojsko. - Mieszkańcy przywozili im zaopatrzenie. Naprawdę wkurza mnie, że rząd i armia ciągle powtarzają, że żołnierze mają wszystko, czego potrzebują, podczas gdy my musieliśmy dokładać się do dronów i bielizny - zauważyła.
Tymczasem teraz, kiedy to mieszkańcy potrzebują pomocy, tej brak. - To wolontariusze pracują. Miejscowych władz nigdzie nie widać - narzeka Antipowa. - To przerażające, gdy widzisz, że jesteś sam i nie masz się do kogo zwrócić - dodaje, wspominając o braku pomocy w skontaktowaniu się ze swoimi rodzicami.
Tymczasem inny mieszkaniec Kurska, Stas Wołobujew, w rozmowie z "Observerem" przyznał, że każdego dnia widzi ludzi ustawiających się w kolejkach po pomoc humanitarną. - Jest bardzo wielu uchodźców, nie mają nic. Ludzie musieli uciekać w krótkich spodenkach i klapkach - mówi.
Ilu Rosjan ewakuowano?
Według oficjalnych rosyjskich danych, w 24 obwodach Rosji działa obecnie 171 ośrodków tymczasowego zakwaterowania, w których przebywa ok. 10 tysięcy osób, w tym 3 tysiące dzieci. - W ciągu 24 godzin, licząc od sobotniego poranka, z położonego na zachodzie Rosji obwodu kurskiego ewakuowano ponad 1700 osób - przekazała Irina Tolmaczewa, rzeczniczka gubernatora obwodu, cytowana w niedzielę przez rosyjskie media.
Rosyjskie ministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych poinformowało w poniedziałek, że z dziewięciu rejonów przygranicznych w obwodzie kurskim ewakuowano ponad 121 tys. osób. Informację przekazała państwowa agencja prasowa TASS.
Źródło: The Guardian, PAP, tvn24.pl, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA - STRINGER