Saudyjski wiceminister obrony oskarżył w czwartek Iran o zlecenie ataku na dwie przepompownie ropy naftowej w Arabii Saudyjskiej. Przyznali się do niego wcześniej proirańscy rebelianci Huti z Jemenu.
Atak "udowadnia, że te bojówki (Huti) są jedynie narzędziem, którego irański reżim używa do realizacji swojej imperialistycznej agendy" - napisał na Twitterze wiceminister Chalid ibn Salman, syn króla Salmana.
Książę określił zajście jako "atak terrorystyczny zarządzony przez reżim w Teheranie", który jego zdaniem "zacieśnia pętlę wokół politycznych wysiłków" pokojowych.
The terrorist acts, ordered by the regime in Tehran, and carried out by the Houthis, are tightening the noose around the ongoing political efforts.
— Khalid bin Salman خالد بن سلمان (@kbsalsaud) 16 maja 2019
Saudyjski minister stanu ds. zagranicznych Adil ibn Ahmad ad-Dżubeir stwierdził natomiast, że "Huti są integralną częścią Gwardii Rewolucyjnej Iranu".
"Przesłanie do Arabii Saudyjskiej"
We wtorek prowadzona przez Huti telewizja Masirah informowała, że dokonali oni ataków z użyciem dronów na "żywotnie ważne obiekty saudyjskie". Ataki określono jako przesłanie do Arabii Saudyjskiej, by "zaprzestała agresji".
Według saudyjskiego ministra energetyki Chalida al-Faliha wydobycie saudyjskiej ropy oraz eksport tego surowca i produktów jego rafinacji były mimo ataków kontynuowane bez zakłóceń, ale państwowa firma naftowa Aramco wstrzymała przepompowywanie ropy do uszkodzonego rurociągu na czas oceny zniszczeń i naprawy przepompowni.
"Atak sabotażowy" na saudyjskie tankowce
W poniedziałek Falih informował, że dwa tankowce pływające dla saudyjskiego koncernu Aramco zostały poważnie uszkodzone podczas "ataku sabotażowego" u wybrzeży miasta Al-Fudżajra w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
W niedzielę ministerstwo spraw zagranicznych Zjednoczonych Emiratów Arabskich informowało o "operacjach sabotażowych" wymierzonych w cztery statki handlowe w pobliżu wód terytorialnych ZEA, nie wskazując podejrzanych. Resort przekazał, że incydenty są badane "we współpracy z krajami regionu". Dodał, że nie było ofiar oraz że nie doszło do wycieku "szkodliwych substancji chemicznych ani paliwa".
Wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie
We wtorek siły zbrojne USA po raz kolejny ostrzegły przed możliwymi zagrożeniami ze strony Iranu dla swoich żołnierzy w Iraku. Wysoki rangą wojskowy brytyjski podał to stanowisko w wątpliwość, a władze w Teheranie określiły je jako element "wojny psychologicznej".
Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa z początkiem maja zaczęła mocniej egzekwować sankcje na eksport irańskiej ropy. W ten sposób władze w Waszyngtonie chcą ograniczyć rozrastające się wpływy Iranu na Bliskim Wschodzie i zmusić go do ustępstw, m.in. w sprawie programu atomowego.
USA skierowały dodatkowe siły w rejon Cieśniny Ormuz, w tym lotniskowiec USS Abraham Lincoln, bombowce B-52 i baterie rakiet Patriot, chcąc zniechęcić potencjalnych agresorów do ataków na amerykańskich żołnierzy w regionie.
Wysoki rangą dowódca irańskich Strażników Rewolucji zapowiedział działania odwetowe ze strony Teheranu w odpowiedzi na wszelkie agresywne poczynania USA.
Autor: ft//rzw//kwoj / Źródło: PAP, tvn24.pl