Działacze Związku Polaków na Białorusi potwierdzili zatrzymanie dziennikarza i członka zarządu tej organizacji Andrzeja Poczobuta. Wcześniej informację o tym, że Poczobut został zatrzymany w czwartek nad ranem w Grodnie, przekazał na Twitterze szef KPRM Michał Dworczyk. "Nasila się atak na działaczy mniejszości polskiej na Białorusi" - podkreśliła dyrektorka TV Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy.
Informację o zatrzymaniu Andrzeja Poczobuta przekazała działaczom Związku Polaków na Białorusi jego żona, Oksana. - Został zabrany, lecz nie wiadomo dokąd - powiedział Polskiej Agencji Prasowej jeden z członków ZPB. Na komendę milicji została odwieziona również prezes oddziału polskiej organizacji w Lidzie Irena Biernacka.
W czwartek rano milicja dokonała rewizji w mieszkaniu Andrzeja Poczobuta w Grodnie. "W domu milicja w kominiarkach. Nie dają telefonować" - przekazała na Facebooku Oksana Poczobut. Prawdopodobnie jeszcze przed zabraniem jej telefonu, zdążyła podać przyczynę najścia milicjantów. "Wzniecanie" – napisała.
"Było otwarte"
W rozmowie z Polską Agencją Prasową Poczobut mówiła, że czasie rewizji skonfiskowano wszystkie telefony, komputery, karty bankowe, a także telefony i szkolne komputery dzieci.
Funkcjonariusze sami weszli do mieszkania. - Zobaczyliśmy ich już w przedpokoju, powiedzieli, że "było otwarte". Wcześniej syn wychodził do szkoły – powiedziała żona aktywisty. - Sporządzono protokół i zabrali go (męża), ale nie powiedzieli dokąd. Nie chcieli czekać na adwokata. Stwierdzili, że jeśli nie przedstawimy podpisanej umowy z adwokatem, to nie będą czekać - dodała.
Funkcjonariusze nagrywali rewizję kamerą. - Oprócz tego jeden z nich nagrywał wszystko telefonem komórkowym – opowiadała Oksana. W czasie trwania rewizji zdążyła zebrać rzeczy osobiste dla męża, w tym komplet bielizny, ubrania oraz leki na serce. Oświadczono jej, że mąż został zatrzymany, jednak nie podano, jaki ma status.
Odnosząc się do przyczyn najścia milicjantów do mieszkania Poczobuta i wpisu Oksany na Facebooku "Wzniecanie", portal Związek Związku Polaków na Białorusi Znadniemna.pl napisał: "Może to oznaczać, że przeciwko Andżejowi Poczobutowi zostanie wszczęte dochodzenie w związku z jego fascynacją historią, zwłaszcza okresem II wojny światowej i działalnością Armii Krajowej oraz Żołnierzy Wyklętych".
Wcześniej szef KPRM Michał Dworczyk przekazał na Twitterze, że "dziś nad ranem został zatrzymany w Grodnie Andrzej Poczobut". "Człowiek prawy i pryncypialny od lat walczący o prawa Polaków na Białorusi, wielokrotnie represjonowany przez reżim Łukaszenki. Członek zarządu Związku Polaków na Białorusi. Andrzej trzymaj się! Nie zostawimy Was!" - dodał.
Andrzej Poczobut już we wtorek był legitymowany przez tamtejszą milicję.
Prokuratura generalna w Mińsku poinformowała w czwartek, że wobec szefowej Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys, a także innych działaczy wszczęto sprawę karną za podżeganie do nienawiści na tle religijnym i narodowościowym. Grozi za to kara od 5 do 12 lat więzienia. "Prokuratura Generalna wszczęła postępowanie karne wobec przewodniczącej tzw. niezarejestrowanego Związku Polaków i innych osób na podstawie art. 130 ust. 3 Kodeksu karnego Republiki Białoruś (celowe działania mające na celu podżeganie do nienawiści narodowej i religijnej oraz siania niezgody na gruncie przynależności narodowej, religijnej, językowej, a także rehabilitacji nazizmu, dokonane przez grupę osób)" - podano w czwartkowym komunikacie.
"Nasila się atak na działaczy mniejszości polskiej na Białorusi"
Dziennikarka i dyrektorka TV Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy napisała wcześniej na Twitterze, że "nasila się atak na działaczy mniejszości polskiej na Białorusi". "Trwa rewizja u Andrzeja Poczobuta w Grodnie i u Marii Tiszkowskiej, dyrektorki polskiej szkoły społecznej w Wołkowysku" - przekazała.
W TVN24 dziennikarka mówiła także, że "OMON wszedł do siedziby Związku Polaków na Białorusi w Grodnie i do Polskiej Szkoły Społecznej w tym mieście". W ocenie Romaszewskiej-Guzy działania władz Białorusi to "ewidentna próba rozbicia organizacji polskiej mniejszości". Nawiązując do zatrzymania prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys, oceniła, że "najpierw trzeba zdjąć głowę, a potem próbuje się to rozebrać na części".
Dyrektorka Biełsat TV powiedziała, że "dziwi ją zachowanie władz Białorusi, bo widać, że w nim nie ma sensu". - To nie zadziała w obrocie wewnętrznym, jestem przekonana, a jednocześnie zantagonizuje Polskę skrajnie w obrocie zewnętrznym - mówiła.
"Polacy nie zostaną bez pomocy"
Podejmiemy interwencję w MSZ Białorusi, domagając się jak najszybszego zwolnienia tych osób - mówił o zatrzymaniach członków Związku Polaków na Białorusi wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Jak dodał, w związku z zatrzymaniami działania na miejscu prowadzi konsul. W rozmowie z radiem Wnet Przydacz zapewniał, że zarówno Andrzej Poczobut, jak i pozostali Polacy nie zostaną bez pomocy.
"Zatrzymanie kolejnego przedstawiciela Związku Polaków na Białorusi jest bardzo niepokojące i budzi obawy. Będziemy nadal działać, aby pociągać białoruskie władze do odpowiedzialności i wzywać do zaprzestania systematycznych prześladowań" - skomentowania działania władz w Mińsku wobec Andrzeja Poczobuta chargé d'affaires ambasady USA w Polsce Bix Aliu.
Zatrzymanie prezes Związku Polaków na Białorusi
Prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys w środę została skazana na 15 dni. Werdykt sądowy zostanie zaskarżony w wyższej instancji sądowej. Proces odbył się w areszcie w Grodnie, dzień po jej zatrzymaniu. Według władz Borys miała załamać przepisy o organizacji imprez masowych.
Jak podają media, chodzi o organizację "tradycyjnego święta rzemieślników Grodzieńskie Kaziuki 2021". Według ZPB prześladowanie Borys za pielęgnowanie polskich tradycji i kultury w środowisku polskiej mniejszości jest aktem "zastraszania całego środowiska polskiej mniejszości na Białorusi". Do zatrzymania Borys odniósł się w w środę po południu premier Mateusz Morawiecki. - Wzywam władze białoruskie do tego, aby w spokoju rozwiązywać swoje wewnętrzne problemy, bez brania zakładników - powiedział.
Poczobut w środę w TVN24
Poczobut w środowy poranek w TVN24 mówił o nastawieniu władz białoruskich do polskiej mniejszości. - Alaksandr Łukaszenka ogłosił Polskę swoim wrogiem i od początku marca w reżimowych media trwa bardzo ostra kampania antypolska. Polska nazywana jest hieną Europy, oskarża się ją o to, że chce przyłączyć do siebie kawałek Białorusi i do tego ma się posługiwać mniejszością polską, która szerzy wrogą narrację historyczną i dlatego mniejszość polska musi być represjonowana - stwierdził.
Przyznał, że "Polacy na Białorusi czują się zagrożeni".
Protesty na Białorusi po wyborach prezydenckich
Na Białorusi od 9 sierpnia trwają akcje protestacyjne, których uczestnicy domagają się odejścia prezydenta Alaksandra Łukaszenki i rozpisania nowych, uczciwych wyborów. Rezultatu wyborów, w których według oficjalnych danych białoruskich władz wygrał Łukaszenka nie uznaje większość państw na świecie, w tym USA oraz członkowie Unii Europejskiej.
Podczas protestów, które trwają już od ponad siedmiu miesięcy, dochodziło do brutalnych pacyfikacji pokojowych manifestacji, zatrzymywania przedstawicieli opozycjonistów. Organizacje międzynarodowe alarmują o wielokrotnych przypadkach łamania praw człowieka na Białorusi.
W środę wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz przekazał, że "Polska wraz z 18 innymi państwami inicjuje International Accountability Platform for Belarus – niezależny mechanizm NGOs na rzecz dokumentowania przypadków łamania praw człowieka na Białorusi. Sprawcy powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności".
Państwami, które wzięły udział w stworzeniu mechanizmu są: Austria, Belgia, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Holandia, Islandia, Kanada, Litwa, Łotwa, Niemcy, Norwegia, Polska, Rumunia, Słowacja, Stany Zjednoczone, Szwajcaria oraz Wielka Brytania.
Źródło: tvn24.pl, znadniemna.pl, PAP