Migranci umieszczeni w przejściowym ośrodku w Albanii wracają do Włoch. Na ich pobyt w nowej placówce zarządzanej przez włoskie władze w kraju poza granicami Unii Europejskiej nie zgodził się sąd w Rzymie. W poniedziałek ma odbyć się posiedzenie rządu na czele z premier Giorgią Meloni w sprawie migracji.
Dwunastu migrantów pochodzących z Egiptu i Bangladeszu wyruszyło w sobotę na pokładzie łodzi patrolowej do Bari w Apulii, gdzie trafią do miejscowego ośrodka pobytu dla osób ubiegających się o azyl. Wcześniej z przejściowego ośrodka w Albanii odesłano do Włoch czterech innych przybyszy, ponieważ okazało się, że nie są oni pełnoletni, co wyklucza ich pobyt w tym miejscu.
Puste ośrodki
Od soboty dwa ośrodki w Albanii, na które włoski rząd wyasygnował 120 milionów euro rocznie, stoją puste. Wcześniej zapowiadano, że będzie tam pracować około pięciuset włoskich policjantów, karabinierów i funkcjonariuszy innych służb. Miało tam przebywać do trzech tysięcy pełnoletnich mężczyzn.
Ośrodki w Albanii dla migrantów, uratowanych na morzu w drodze do Włoch zostały utworzone na mocy porozumienia rządów obydwu krajów. Władze w Tiranie postanowiły w ten sposób wesprzeć Włochy, zmagające się z falą migracyjną. Jednocześnie Rzymowi zależało na tym, by ta forma rozwiązania kryzysu migracyjnego zniechęcała ludzi do wyruszania w drogę przez morze, skoro zamiast do Włoch trafią na teren kraju poza granicami Unii Europejskiej.
Decyzja sądu i krytyka
W piątek wydział rzymskiego sądu ds. imigracji orzekł, że kraje, z których pochodzą migranci nie są bezpieczne, a to oznacza, że nie mogą oni przebywać w ośrodku poza Włochami.
Decyzja sądu została skrytykowana przez rządzących, na czele z premier Giorgią Meloni, która oświadczyła, że "bardzo trudno jest pracować i starać się udzielić odpowiedzi narodowi, kiedy jest sprzeciw ze strony instytucji, które powinny pomagać". Oceniła decyzję sądu jako "uprzedzenie".
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Premier Włoch uruchamia "mini-Guantanamo" w Albanii
Meloni: znajdę rozwiązanie tego problemu
- Zwołałam na poniedziałek posiedzenie Rady Ministrów, by przyjąć normy, służące temu, by pokonać tę przeszkodę. Nie uważam, aby kompetencją sądownictwa było ustalanie, jakie państwa są bezpieczne, a jakie nie. To kompetencja rządu, a zatem sądzę, że rząd musi lepiej wyjaśnić, co oznacza bezpieczny kraj - powiedziała w piątek premier Meloni.
Jak dodała, "sędziowie stwierdzają, że nie istnieją kraje bezpieczne". Zdaniem Meloni, "problem nie leży w Albanii, ale w tym, że nie można nikogo odesłać, nie można nie przyjąć, nie można prowadzić żadnej polityki w obronie granic". Tak premier zinterpretowała stanowisko sądu. - Znajdę rozwiązanie także tego problemu - zapewniła.
- Włosi poprosili mnie, by zatrzymać nielegalną imigrację. Zrobię wszystko, co możliwe, by ograniczyć masową nielegalną imigrację. To przykre, że w momencie, kiedy cała Europa patrzy z zainteresowaniem na to, co robią Włochy, my staramy się jak zawsze sami wsadzić sobie kij w szprychy - podkreśliła szefowa rządu.
Wicepremier i szef włoskiej dyplomacji Antonio Tajani stwierdził z kolei, że "władza sądownicza musi stosować prawo, a nie je zmieniać czy też uniemożliwiać władzy wykonawczej wykonywanie swojej pracy". Przypomniał, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen uznała porozumienie Włoch i Albanii w sprawie otwarcia ośrodków dla migrantów za "wzór do naśladowania".
Oburzenie postanowieniem sądu
Minister spraw wewnętrznych Matteo Piantedosi zapowiedział odnosząc się do decyzji sądu: "będziemy się odwoływać i to włącznie z Sądem Najwyższym".
- Tu neguje się prawo rządu do uruchomienia przyspieszonej procedury - zaznaczył szef MSW. Przypomniał, że w ośrodkach w Albanii wnioski o azyl byłyby rozpatrywane w ciągu miesiąca, podczas gdy obecnie procedura ta trwa trzy lata.
Oburzenie postanowieniem sądu wyrazili też politycy prawicowej, koalicyjnej Ligi wicepremiera Matteo Salviniego.
Centrolewicowa opozycja krytykowała rząd Meloni argumentując, że włoskie ośrodki w Albanii są niezgodne z prawem, a ich utrzymanie z krajowego budżetu to marnotrawstwo pieniędzy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters