Talibowie przejmują kolejne stolice afgańskich regionów. Wysoki rangą przedstawiciel Komisji Europejskiej ostrzega tymczasem, że konflikt ten grozi pojawieniem się nowego kryzysu uchodźczego. Zdaniem prezydenta USA Joe Bidena, siły bezpieczeństwa Afganistanu mają stosowne możliwości do walki z talibami. - Ale muszą sami walczyć o siebie, o swój kraj. Muszą chcieć walczyć - podkreślił amerykański przywódca.
Według przedstawiciela Komisji Europejskiej wkrótce około pół miliona mieszkańców Afganistanu będzie próbować uciec ze swojego kraju. - Stoimy w obliczu humanitarnej tragedii, ale daleko nam do kryzysu migracyjnego - podkreślił unijny urzędnik. - Na razie nieregularne wjazdy obywateli afgańskich do UE są na bardzo niskim poziomie, około 4000 od początku roku, o 25 procent mniej niż w 2020 roku w tym samym okresie, a większość powrotów jest dobrowolna - wyjaśnił.
Podkreślił jednak, że pomoc będzie konieczna dla Iranu i Pakistanu w obliczu spodziewanego napływu migrantów. Według Brukseli Iran gości 3 mln Afgańczyków i pozostawia otwarte granice, natomiast Pakistan, który jest już domem dla 3,5 mln Afgańczyków, zablokował swoje granice, wymagając pakistańskiego paszportu i wizy na wjazd.
- UE współpracuje z ONZ, aby sprostać wymaganiom związanym z wysiedleniem pół miliona Afgańczyków – powiedział. - Musimy stworzyć warunki do przyjmowania uchodźców, jeśli kryzys będzie trwał - stwierdził.
Jak pisze agencja Reutera, wiele państw członkowskich UE jest zaniepokojonych, że wydarzenia w Afganistanie mogą wywołać powtórkę z europejskiego kryzysu migracyjnego z lat 2015/16, kiedy chaotyczny napływ ponad miliona osób z Bliskiego Wschodu nadwerężył systemy bezpieczeństwa i opieki społecznej oraz podsycił poparcie dla grup skrajnie prawicowych.
List ministrów spraw wewnętrznych i ds. migracji
We wtorek agencje poinformowały, że rządy sześciu krajów Unii Europejskiej wysłały pismo do Komisji Europejskiej, apelując o utrzymanie porozumienia z tym krajem w sprawie deportacji Afgańczyków, którym odmówiono azylu. List z 5 sierpnia podpisany został przez ministrów spraw wewnętrznych i ds. imigracji Austrii, Belgii, Danii, Grecji, Holandii i Niemiec.
"Wstrzymanie powrotów wysyła zły sygnał i prawdopodobnie zmotywuje jeszcze więcej obywateli afgańskich do opuszczenia kraju i udania się do UE" – piszą ministrowie podkreślając, że "Afganistan nadal będzie głównym źródłem nielegalnej migracji".
Kolejne zwycięstwa talibów
Afgańscy talibowie zajęli we wtorek kolejną regionalną stolicą - miasto Pol-e Chomri w północnej prowincji Baghlan. To ósma stolica prowincji w Afganistanie, która w ciągu ostatnich pięciu dni dostała się w ręce talibskich bojowników. - Talibowie są teraz w mieście, wywiesili swoją flagę na centralnym placu i w biurze gubernatora – powiedział Mamur Ahmadzai, poseł z prowincji Baghlan. Dodał, że siły afgańskie wycofały się po dwóch godzinach walki. Wcześniej we wtorek talibowie przejęli kontrolę nad miastem Farah w zachodniej prowincji o tej samej nazwie. W poprzednich dniach zajęli Zarandż (prowincja Nimruz), Talokan (Tachar), Kunduz (Kunduz), Sar-e-Pol (Sar-e-Pol), Szeberghan (Dżozdżan) i Ajbak (Samangan).
Joe Biden: Afgańczycy muszą chcieć walczyć o swój kraj
- Wydaliśmy w Afganistanie ponad bilion dolarów, wyposażyliśmy i wyszkoliliśmy ponad 200 tysięcy afgańskich żołnierzy. Oni mają przewagę liczebną i są w stanie odeprzeć talibów. Ale muszą sami walczyć o siebie, o swój kraj. Muszą chcieć walczyć - oświadczył prezydent USA Joe Biden w Białym Domu. Prezydent odniósł się w ten sposób do szybko postępującej ofensywy talibów i zajmowania przez nich kolejnych stolic prowincji w obliczu niemal zakończonego już wycofywania wojsk USA z Afganistan.
Biden zapowiedział, że Ameryka dochowa swoich zobowiązań dotyczących m.in. wsparcia afgańskich sił z powietrza, utrzymania afgańskich sił powietrznych i płacenia pensji żołnierzy. Jak stwierdził jednak, główną przeszkodą jest brak jedności wśród afgańskich elit, choć dodał, że "jest jeszcze szansa", by to zmienić. - Podtrzymamy te zobowiązania, ale nie żałuję decyzji o wycofaniu żołnierzy - oznajmił Biden.
Rzecznik Departamentu Stanu Ned Price przyznał we wtorek, że "sytuacja bezpieczeństwa w Afganistanie szybko się pogarsza". Zaapelował przy tym do talibów o wstrzymanie ofensywy, zwracając uwagę, że ich działanie jest wbrew "literze i duchowi" porozumienia, jakie poprzednia administracja USA zawarła z talibami w 2020 roku. Price powtórzył, że jeśli talibowie dojdą do władzy dzięki przemocy, ich rząd nie zostanie uznany przez społeczność międzynarodową i będzie międzynarodowym pariasem.
Rzecznik jednocześnie bronił decyzji prezydenta Bidena o wycofaniu wojsk, zwracając uwagę, że szef państwa odziedziczył porozumienie zawarte przez swojego poprzednika Donalda Trumpa. Dodał, że w myśl umowy, gdyby Ameryka nie wycofała żołnierzy, staliby się oni celami ataków. Dał przy tym do zrozumienia, że kilkutysięczny amerykański kontyngent nie byłby w stanie powstrzymać ofensywy islamistów. - Idea, że kilka tysięcy żołnierzy mogłoby pozostać w Afganistanie i utrzymać statusu quo albo powstrzymać to, co teraz widzimy (...) – obie te hipotezy są puste - ocenił Price.
Źródło: PAP