- Czuję się dumny, kiedy jestem nazywany powstańcem, ale czy to naprawdę było powstanie? To była walka, ale nie mogła doprowadzić do zwycięstwa. Było wiadomo, że front radziecki przyjdzie i Warszawa nie będzie wolna - mówił podczas uroczystości Leszek Żukowski, ps. Antek, żołnierz Szarych Szeregów i Armii Krajowej, uczestnik Powstania Warszawskiego oraz więzień obozów koncentracyjnych.
Wspominał, że rozkaz, jaki otrzymali, "dotyczył zdobycia broni". - Mieliśmy zdobyć broń w Warszawie i walczyć za frontem. Niestety Niemcy (…) zamknęli miasto. Musieliśmy zostać w Warszawie - relacjonował. - Nasze siły w 1944 roku były niewystarczające, aby zapewnić wolność Warszawie - dodał.
Zaznaczył, że mimo "krytycznej oceny powstania" szanuje "tamtą walkę". Dziękując za pamięć, oznajmił: "Życzę państwu, abyście kochali Warszawę tak, jak my".
"Nasza pamięć niech nadal trwa"
List prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego skierowany do uczestników uroczystości odczytała wiceprezydent Renata Kaznowska. "Zakończenie obchodów nie oznacza zamknięcia pamięci. Przeciwnie. (…) Pamięć jest wartością obecną w (…) działaniach kształtujących naszą codzienność. (…) Nasza pamięć niech nadal trwa i umacnia to, co buduje Warszawę - solidarność, szacunek i gotowość do działania w duchu wspólnoty" - napisał Trzaskowski.
Burmistrz Mokotowa Rafał Miastkowski przypomniał, że podczas powstania "blisko 200 tysięcy istnień ludzkich zostało wyrwanych z życia". Zaapelował o pamięć o ich ofierze. - Bez pamięci nie ma tożsamości, nie ma ciągłości. (…) Dziękujmy im, że możemy sami decydować o wolnej Polsce - powiedział.
Następnie odbyła się ceremonia złożenia wieńców oraz przekazanie "Ognia Pamięci" do Grobu Nieznanego Żołnierza.
W wydarzeniu wzięli udział m.in. byli powstańcy, przedstawiciele władz państwowych, samorządowych, instytucji centralnych, wojska, policji i harcerze.
OBEJRZYJ: Powstańcy. Rozmowy Magdy Łucyan
63 dni powstańcy prowadzili heroiczny i samotny bój
Od 1 sierpnia, przez 63 dni, powstańcy prowadzili heroiczny i samotny bój z wojskami niemieckimi. Ostatecznie wobec braku perspektyw dalszej walki 2 października 1944 r. przedstawiciele KG AK płk Kazimierz Iranek-Osmecki "Jarecki" i ppłk Zygmunt Dobrowolski "Zyndram" podpisali w kwaterze SS-Obergruppenfuehrera Ericha von dem Bacha w Ożarowie układ o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie. Gen. Komorowski wspominając to wydarzenie pisał: "Po raz drugi w tej wojnie musiała Warszawa ulec przewadze wroga. Na początku i na końcu wojny stolica Polski walczyła sama. Ale warunki walki w roku 1939 były całkiem inne niż w roku 1944. Pięć lat temu Niemcy stały u szczytu swej potęgi. Słabość Sprzymierzonych uniemożliwiała danie pomocy Warszawie. Upadek stolicy Polski był pierwszy w szeregu zwycięstw niemieckich. W roku 1944 sytuacja była odwrotna. Niemcy chyliły się ku upadkowi i my wszyscy mieliśmy gorzkie przeświadczenie, że upadek Warszawy będzie prawdopodobnie ostatnim zwycięstwem Niemców nad Sprzymierzonymi". (T. Bór-Komorowski "Armia Podziemna").
Według postanowień układu żołnierze AK z chwilą złożenia broni mieli korzystać ze wszystkich praw konwencji genewskiej z 1929 r., dotyczącej traktowania jeńców wojennych. Takie same uprawnienia otrzymali żołnierze AK, którzy dostali się do niemieckiej niewoli w czasie walk toczonych od początku sierpnia w Warszawie. Niemcy przyznali prawa jeńców wojennych także członkom powstańczych służb pomocniczych. W podpisanym dokumencie strona niemiecka stwierdzała ponadto, że osoby uznane za jeńców wojennych "nie będą ścigane za swoją działalność wojenną ani polityczną tak w czasie walk w Warszawie jak i w okresie poprzednim, nawet w wypadku zwolnienia ich z obozów jeńców".
"Ewakuacja miasta"
Odnośnie ludności cywilnej znajdującej się w czasie walk w mieście Niemcy zapewnili, że nie będzie stosowana wobec niej odpowiedzialność zbiorowa. Dodatkowo gwarantowali, iż: "Nikt z osób znajdujących się w okresie walk w Warszawie nie będzie ścigany za wykonywanie w czasie walk działalności w organizacji władz administracji, sprawiedliwości, służby bezpieczeństwa, opieki publicznej, instytucji społecznych i charytatywnych ani za współudział w walkach i propagandzie wojennej. Członkowie wyżej wymienionych władz i organizacji nie będą ścigani też za działalność polityczną przed powstaniem". Zgodnie z żądaniami niemieckiego dowództwa miasto mieli opuścić wszyscy jego mieszkańcy. Układ przewidywał, że ewakuacja "zostanie przeprowadzona w czasie i w sposób oszczędzający ludności zbędnych cierpień", a "dowództwo niemieckie dołoży starań, by zabezpieczyć pozostałe w mieście mienie publiczne i prywatne".
O realizacji ustaleń zawartych w układzie z 2 października 1944 r. tak pisał prof. Norman Davis: "W pierwszym stadium Niemcy z pewnością trzymali się postanowień zawartego układu. Po Powstaniu nie wróciły straszliwe masakry, jakie się zdarzały w czasie jego trwania. Nie próbowano tępić Żydów czy innego 'niepożądanego elementu' i - ogólnie rzecz biorąc - ewakuowanych do obozów przejściowych nie bito, nie głodzono ani nie maltretowano na inne sposoby. Wiele tysięcy ludzi znalazło sposób, aby się wymknąć z oczek sieci, wielu też natychmiast zwolniono. Przeważająca część jeńców z Armii Krajowej została - zgodnie z umową - odesłana do regularnych obozów jenieckich pozostających pod nadzorem Wehrmachtu. (...) Kobiety, które trafiły do niewoli, zgodnie z umową kierowano do specjalnych obozów (...) albo po prostu uwalniano. Jednak w miarę upływu czasu, gdy początkowa masa zaczynała topnieć, ujawniały się bardziej nieprzyjemne aspekty hitlerowskiej machiny. Kiedy dokonano ostatecznych obliczeń, okazało się, że znacznie ponad 100 000 warszawiaków wysłano na przymusowe roboty do Rzeszy, wbrew układowi o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie, a dalsze kilkadziesiąt tysięcy umieszczono w obozach koncentracyjnych SS, w tym w Ravensbrueck, Auschwitz i Mauthausen". (N.Davis "Powstanie`44").
180 tysięcy zabitych
Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie zburzone. Specjalne oddziały niemieckie, używając dynamitu i ciężkiego sprzętu, jeszcze przez ponad trzy miesiące metodycznie niszczyły resztki ocalałej zabudowy.
Autorka/Autor: katke/gp
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymański