Do tragicznego wypadku, w którym zginął 11-letni Paweł doszło 11 października 2023 roku. Stanisława B. wjechała w dwóch 11-latków - Pawła i Kubę, którzy wracali z dwiema koleżankami ze szkoły. Dzieci szły poboczem. Ranny Kuba został przetransportowany do szpitala, który po kilku dniach leczenia opuścił. Obrażenia Pawła były poważniejsze. Ratownicy blisko dwie godziny walczyli o jego życie, ale chłopiec zmarł.
Prokurator oskarżył kierującą o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi do ośmiu lat więzienia. Kobieta nie przyznaje się do winy. Proces w tej sprawie ruszył 11 września 2024 roku przed Sądem Rejonowym w Brzozowie.
W toku śledztwa prokurator powołał biegłego z zakresu ruchu drogowego. Z jego opinii wynika, że Stanisława B. "umyślnie naruszyła zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym", podczas wymijania grupy dzieci "nie obserwowała należycie jezdni i nie zachowała szczególnej ostrożności, w tym wymaganego bezpiecznego odstępu od wymijanych pieszych". Jak oszacował ekspert, kierująca jechała za szybko - z prędkością około 70 kilometrów na godzinę w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h.
Obrońcy Stanisławy B. zakwestionowali tę ekspertyzę i zawnioskowali o powołanie nowego biegłego, który przygotuje odrębną opinię.
- Obrona ma poważne wątpliwości co do przebiegu tego zdarzenia. Dotyczą przede wszystkim tego, czy doszło do naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym - umyślnego czy nieumyślnego - i czy w ogóle ono miało miejsce - mówił nam podczas ostatniej rozprawy radca prawny dr hab. Jarosław Zagrodnik, profesor Uniwersytetu Śląskiego.
Nowy biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych został już powołany. - Jego zadaniem będzie ocenić, czy Stanisława B. naruszyła zasady ruchu drogowego, a jeśli tak, to jakie, z jaką jechała prędkością i czy zachowanie pieszych, w tym pokrzywdzonych, miało wpływ na zaistnienie wypadku - powiedział nam Artur Lipiński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krośnie.
Na sporządzenie opinii biegły ma dwa miesiące.
Wjechała w dzieci, Paweł nie przeżył
Do tragicznego wypadku doszło 11 października 2023 roku roku na prostym odcinku drogi. Dzieci szły poboczem, bo wzdłuż ulicy, którą miejscowi nazywają "kościelną", nie ma chodnika. Jak informowała wówczas policja, dzieci poruszały się prawidłowo. W pewnym momencie z naprzeciwka nadjechał samochód - opel meriva, którego kierująca - z nieustalonych dotąd przyczyn - potrąciła dwóch 11-letnich chłopców - Pawła i Kubę. Jak informowała wówczas policja, dwie dziewczynki, które szły z przodu, zdążyły w porę uskoczyć. Kuba został ranny i przetransportowano go do szpitala. Pawła - pomimo godzinnej reanimacji - nie udało się uratować. Chłopiec zmarł na miejscu w wyniku odniesionych obrażeń.
Oplem kierowała 78-letnia wówczas Stanisława B, mieszkanka powiatu krośnieńskiego. W chwili wypadku była trzeźwa. Prokurator postawił jej zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, do którego kobieta się nie przyznała i odmówiła składania wyjaśnień.
W toku śledztwa prokurator powołał biegłego z zakresu ruchu drogowego. Z jego opinii wynika, że 78-latka podczas wymijania grupy dzieci nie obserwowała należycie jezdni i nie zachowała szczególnej ostrożności, w tym wymaganego bezpiecznego odstępu od wymijanych pieszych.
Jak wyliczył biegły, kierująca jechała za szybko - z prędkością około 70 kilometrów na godzinę w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h. Wcześniej prokurator informował, że w miejscu wypadku nie było śladów hamowania.
Biegli zbadali też samochód, którym jechała kobieta. Jak informowała prokuratura, pojazd był sprawny i jego stan nie miał żadnego wpływu na zaistnienie wypadku.
Po otrzymaniu opinii biegłego prokurator przedstawił Stanisławie B. rozszerzony zarzut dotyczący spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym uzupełniony o opinię biegłego z zakresu ruchu drogowego, który brzmi: "(...) kierując samochodem osobowym Opel Meriva umyślnie naruszyła zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym w ten sposób, że przekroczyła dozwoloną prędkość o 18 do 20 kilometrów na godzinę i nie zachowała wymaganej ostrożności, w tym wymaganego bezpiecznego odstępu od wymijanych pieszych".
Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym Stanisławie B. grozi do ośmiu lat więzienia.
Oskarżona: nie czuję się winna
Oskarżona w trakcie śledztwa nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Już po tym, jak ruszył jej proces 23 września 2024 roku, czyli prawie rok po wypadku, przysłała do sądu oświadczenie.
Napisała w nim, że "jechała tego dnia zgodnie z przepisami, najlepiej jak potrafiła".
"Nie wiem dlaczego i z jakiego powodu ten chłopiec (Paweł - przyp. red.) znajdował się na jezdni, a nie na poboczu. Na jezdni jeżdżą pojazdy, po chodniku lub po poboczu poruszają się piesi. Uczciwie chcę powiedzieć wysokiemu sądowi, że osobiście nie czuję się winna spowodowania tego wypadku drogowego, ale sam wypadek i zdarzenie spowodowało u mnie głęboki uraz traumy i szok. Pogorszyło to mój stan zdrowia, ale podkreślam, że nie zmienia to faktu, że jest mi bardzo przykro z powodu całego zdarzenia. Składam najszczersze kondolencje rodzinie nieżyjącego chłopca" - napisała w oświadczeniu.
Wyjaśniła też, że na rozprawach nie stawia się z powodów zdrowotnych oraz z obawy o "atak na jej osobę".
"Ja nie czuję się winna, ale wiele osób uważa, że celowo spowodowałam ten wypadek i jestem winna. Wiele osób myśli też, że celowo nie stawiam się do sądu. Tak nie jest, wysoki sądzie. Jestem w tak złym stanie psychicznym i fizycznym, że moje stawiennictwo na rozprawę mogłoby wywołać wstrząs lub gwałtowny wzrost ciśnienia prowadzący do udaru. Dostaję listy i karty z pogróżkami wysyłanymi z różnych miejsc z Polski. Dwa listy w nerwach podarłam i wyrzuciłam. Po prostu czuję się zastraszona i boję się stawiać w sądzie. Jestem starszą, schorowaną osobą. Nie takiej starości sobie życzyłam. Liczę na wyrozumiałość i zrozumienie mojej sytuacji przez wysoki sąd oraz rodzinę nieżyjącego chłopca" - napisała Stanisław B.
Autorka/Autor: ms/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Brzozów