Wjechała w dzieci, Paweł nie przeżył. Obrona ma "poważne wątpliwości"

11 października miną dwa lata od wypadku, w którym zginął Paweł
78-latka wjechała autem w grupę dzieci, 11-letni chłopiec nie przeżył (24.10.2023)
Źródło: tvn24.pl
Obrońcy Stanisławy B. oskarżonej o spowodowanie śmiertelnego wypadku, w którym zginął 11-letni Paweł, nie zgadzają się z opinią biegłego. Ten stwierdził, że kobieta "umyślnie naruszyła przepisy ustawy o ruchu drogowym", w tym jechała za szybko. - Obrona ma poważne wątpliwości co do przebiegu tego zdarzenia - podkreślił jeden z adwokatów, wnioskując o powołanie nowego eksperta. - Dla nas jest to niedorzeczne - skomentowała mama chłopca.
Kluczowe fakty:
  • 11 października 2023 roku 78-letnia wówczas Stanisława B. w Humniskach na drodze bez chodnika potrąciła dwóch 11-latków. Jeden z nich - Paweł - zmarł na miejscu w wyniku odniesionych obrażeń. Kobieta została oskarżona o spowodowanie śmiertelnego wypadku, ale nie przyznaje się do winy.
  • Biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, który badał okoliczności zdarzenia wyliczył, że kobieta jechała za szybko, a podczas wymijania grupy dzieci nie zachowała szczególnej ostrożności, co miało skutkować wypadkiem. - Prokuratura jak najbardziej zgadza się z tymi wnioskami - powiedział nam prokurator Marcin Bobola.
  • Obrońcy oskarżonej podważają opinię biegłego. - Wątpliwości w tej sprawie dotyczą przede wszystkim tego, czy doszło do naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym - umyślnego czy nieumyślnego - i czy w ogóle ono miało miejsce - powiedział nam jeden z obrońców Jarosław Zagrodnik.
  • - Dla nas jest to niedorzeczne, bo sytuacja, jaka wynikła, jest strasznie trudna dla nas. Każdego dnia przechodzimy tą drogą, widzimy Pawła leżącego, a ta pani nie robi sobie z tego nic. Po prostu jest dla nas nie do zrozumienia - skomentowała w rozmowie z tvn24.pl Barbara Kłyż, mama zmarłego Pawła.

Do tragicznego wypadku, w którym zginął 11-letni Paweł doszło 11 października 2023 roku w Humniskach na Podkarpaciu. Stanisława B. wjechała w dwóch 11-latków - Pawła i Kubę, którzy wracali z dwiema koleżankami ze szkoły. Ranny Kuba został przetransportowany do szpitala, który po kilku dniach leczenia opuścił. Obrażenia Pawła były poważniejsze. Ratownicy blisko dwie godziny walczyli o jego życie, ale chłopiec zmarł.

Prokurator oskarżył kierującą o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi do ośmiu lat więzienia. Kobieta nie przyznaje się do winy.

Proces w tej sprawie ruszył 11 września 2024 roku przed Sądem Rejonowym w Brzozowie. Sędzia przesłuchał już rodziców obu chłopców, Kubę i dziewczynki, które tego dnia wracały z nimi ze szkoły, świadków zdarzenia oraz biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Ten przed sądem podczas ostatniej rozprawy wykazywał, że Stanisława B. - jego zdaniem - jechała za szybko i nieostrożnie.

Oskarżona nie bierze udziału w procesach. W środę (10 września) podczas kolejnej rozprawy jej obrońcy przedłożyli sądowi zwolnienie lekarskie. Lekarz orzekł, że kobieta - ze względu na stan zdrowia - nie jest w stanie brać udziału w rozprawach co najmniej do końca października.

Nowy biegły zbada okoliczności wypadku

Bliscy zmarłego chłopca liczyli na to, że proces po przesłuchaniu wszystkich świadków dobiegnie końca, ale podczas wczorajszej rozprawy obrońcy oskarżonej złożyli wniosek o powołanie innego biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, który przygotuje odrębną opinię.

- Obrona ma poważne wątpliwości co do przebiegu tego zdarzenia - powiedział nam radca prawny dr hab. Jarosław Zagrodnik, profesor Uniwersytetu Śląskiego. - Wątpliwości w tej sprawie dotyczą przede wszystkim tego, czy doszło do naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym - umyślnego czy nieumyślnego - i czy w ogóle ono miało miejsce. Na podstawie dotychczasowej opinii nie możemy przesądzić, że naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym miało miejsce. Owszem, opinia na to wskazuje, ale jednocześnie metoda badawcza, jeśli chodzi o przekroczenie prędkości, jaka została przyjęta w opinii złożonej przez biegłego, jest metodą, która nie ma z reguły zastosowania w tego rodzaju sprawach - wyjaśniał. I dodał: - Nawet gdyby miało miejsce przekroczenie prędkości, załóżmy dopuszczalna prędkość była to 50, a pani jechała 55, więc można powiedzieć, że naruszyła zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, ale jeszcze trzeba wykazać, że ta prędkość spowodowała, że nie mogła uniknąć wypadku, w wyniku którego poniosło śmierć dziecko.

Obrona zawnioskowała o przesłuchanie policjantów, którzy byli na miejscu wypadku oraz córki oskarżonej
Obrona zawnioskowała o przesłuchanie policjantów, którzy byli na miejscu wypadku oraz córki oskarżonej
Źródło: Martyna Sokołowska /tvn24.pl

Oskarżenie stoi na stanowisku, że opinia biegłego "nie budzi wątpliwości" i powoływanie nowego eksperta nie jest konieczne. - Wnioski końcowe opinii pana biegłego, jak również przesłuchanie go przed sądem, nie nastręczają żadnych wątpliwości, co do okoliczności powstania tego zdarzenia. Zdarzenia, w wyniku którego śmierć poniósł 11-letni pieszy, a jego kolega doznał obrażeń skutkujących naruszeniem czynności narządów ciała na okres powyżej siedmiu dni. W ocenie oskarżyciela ta opinia jest pełna, jasna i, tak jak powiedziałem wcześniej, nie budzi żadnych wątpliwości, co do przebiegu tego zdarzenia - powiedział w rozmowie z dziennikarzami Marcin Bobola, prokurator Prokuratury Rejonowej w Brzozowie.

Prokurator dodał, że "biegły ustalił, że doszło do rażącego znacznego przekroczenia przepisów ustawy o ruchu drogowym, w wyniku którego doszło do potrącenia wracających ze szkoły dwóch chłopców".

Pytany przez dziennikarzy, na czym polegało to naruszenie przepisów pola drogowego, odpowiedział: - Na nieprawidłowej technice jazdy, niewłaściwym obserwowaniu jezdni i znacznym przekroczeniu prędkości w terenie zabudowanym. 

- Wnioski końcowe opinii biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych powołanego w sprawie są dla prokuratury jasne, czytelne i prokuratura jak najbardziej zgadza się z tymi wnioskami. W ocenie oskarżyciela doszło do umyślnego naruszenia przepisów ustawy o ruchu drogowym - podsumował prokurator Bobola.

Oskarżenie zawnioskowało o oddalenie wniosków obrony
Oskarżenie zawnioskowało o oddalenie wniosków obrony
Źródło: Martyna Sokołowska /tvn24.pl

Rodzina zmarłego 11-letniego Pawła liczyła na to, że proces - dla nich bardzo bolesny - dobiegnie w środę końca.

- Dla nas jest to niedorzeczne. Sytuacja, jaka wynikła, jest dla nas strasznie trudna. My każdego dnia przechodzimy tą drogą (gdzie doszło do wypadku - przyp. red.), widzimy Pawła leżącego, a ta pani nie robi sobie z tego nic. Jest to dla nas nie do zrozumienia - powiedziała nam Barbara Kłyż, mama zmarłego chłopca.

Wniosek o powołanie nowego biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych został przez sąd dopuszczony.

Jarosław Zagrodnik, obrońca Stanisławy B.: - Zdanie oskarżonej jest jednoznaczne. Ona prowadziła samochód, w wyniku tej jazdy i prowadzenia tego samochodu doszło do uderzenia ciała pokrzywdzonego i jego śmierci. To nie ulega wątpliwości. Teraz to, jak będziemy to prawnie oceniać - czy było to wynikiem przekroczenia prędkości, czy to przekroczenie prędkości było tego rodzaju, że nie mogła uniknąć tego uderzenia, czy też - niezależnie od prędkości, uderzenie dziecka spowodowałoby taki skutek, a zatem powinna ponieść odpowiedzialność karną - to będzie przedmiotem pytań kierowanych do kolejnego biegłego w sprawie. 

Obrońcy złożyli również wnioski o ponowne przesłuchanie jednego ze świadków wypadku, policjantów, którzy byli na miejscu zdarzenia oraz córki oskarżonej Stanisławy B., co biorąc, pod uwagę, że kobiety nie było na miejscy wypadku, wzbudziło wątpliwości oskarżenia i sądu. Te wnioski zostały przez sąd odrzucone.

Sąd nie wyznaczył daty kolejnej rozprawy.

Od lewej: mama, tata i babcia zmarłego Pawełka. Są na każdej rozprawie
Od lewej: mama, tata i babcia zmarłego Pawełka. Są na każdej rozprawie
Źródło: Martyna Sokołowska/tvn24.pl

Wjechała w dzieci, Paweł nie przeżył

Do tragicznego wypadku doszło 11 października 2023 roku roku na prostym odcinku drogi. Dzieci szły poboczem, bo wzdłuż ulicy, którą miejscowi nazywają "kościelną", nie ma chodnika. Jak informowała wówczas policja, dzieci poruszały się prawidłowo. W pewnym momencie z naprzeciwka nadjechał samochód - opel meriva, którego kierująca - z nieustalonych dotąd przyczyn - potrąciła dwóch 11-letnich chłopców - Pawła i Kubę. Jak informowała wówczas policja, dwie dziewczynki, które szły z przodu, zdążyły w porę uskoczyć. Kuba został ranny i przetransportowano go do szpitala. Pawła - pomimo godzinnej reanimacji - nie udało się uratować. Chłopiec zmarł na miejscu w wyniku odniesionych obrażeń.

Miejsce wypadku, po lewej samochód, którym Stanisław B. potrąciła Pawła i Kubę
Miejsce wypadku, po lewej samochód, którym Stanisław B. potrąciła Pawła i Kubę
Źródło: KPP Brzozów

Oplem kierowała 78-letnia wówczas Stanisława B, mieszkanka powiatu krośnieńskiego. W chwili wypadku była trzeźwa. Prokurator postawił jej zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, do którego kobieta się nie przyznała i odmówiła składania wyjaśnień.

W toku śledztwa prokurator powołał biegłego z zakresu ruchu drogowego. Z jego opinii wynika, że 78-latka podczas wymijania grupy dzieci nie obserwowała należycie jezdni i nie zachowała szczególnej ostrożności, w tym wymaganego bezpiecznego odstępu od wymijanych pieszych.

Jak wyliczył biegły, kierująca jechała za szybko - z prędkością około 70 kilometrów na godzinę w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h. Wcześniej prokurator informował, że w miejscu wypadku nie było śladów hamowania.

Stanisława B. ani w śledztwie, ani przed sądem nie wyjaśniła, z jakiego powodu potrąciła chłopców
Stanisława B. ani w śledztwie, ani przed sądem nie wyjaśniła, z jakiego powodu potrąciła chłopców
Źródło: KPP Brzozów

Biegli zbadali też samochód, którym jechała kobieta. Jak informowała prokuratura, pojazd był sprawny i jego stan nie miał żadnego wpływu na zaistnienie wypadku.

Po otrzymaniu opinii biegłego prokurator przedstawił Stanisławie B. rozszerzony zarzut dotyczący spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym uzupełniony o opinię biegłego z zakresu ruchu drogowego, który brzmi: "(...) kierując samochodem osobowym Opel Meriva umyślnie naruszyła zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym w ten sposób, że przekroczyła dozwoloną prędkość o 18 do 20 kilometrów na godzinę i nie zachowała wymaganej ostrożności, w tym wymaganego bezpiecznego odstępu od wymijanych pieszych".

Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym Stanisławie B. grozi do ośmiu lat więzienia.

Ratownicy walczyli o życie Pawła, ale obrażenia były zbyt poważne, chłopiec zmarł na miejscu wypadku
Ratownicy walczyli o życie Pawła, ale obrażenia były zbyt poważne, chłopiec zmarł na miejscu wypadku
Źródło: KPP Brzozów

Oskarżona: nie czuję się winna

Oskarżona w trakcie śledztwa nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Już po tym jak ruszył jej proces 23 września 2024 roku, czyli prawie rok po wypadku, przysłała do sądu oświadczenie.

Napisała w nim, że "jechała tego dnia zgodnie z przepisami, najlepiej jak potrafiła".

"Nie wiem dlaczego i z jakiego powodu ten chłopiec (Paweł - przyp. red.) znajdował się na jezdni, a nie na poboczu. Na jezdni jeżdżą pojazdy, po chodniku lub po poboczu poruszają się piesi. Uczciwie chcę powiedzieć wysokiemu sądowi, że osobiście nie czuję się winna spowodowania tego wypadku drogowego, ale sam wypadek i zdarzenie spowodowało u mnie głęboki uraz traumy i szok. Pogorszyło to mój stan zdrowia, ale podkreślam, że nie zmienia to faktu, że jest mi bardzo przykro z powodu całego zdarzenia. Składam najszczersze kondolencje rodzinie nieżyjącego chłopca" - napisała w oświadczeniu.

11 października miną dwa lata od wypadku, w którym zginął Paweł
11 października miną dwa lata od wypadku, w którym zginął Paweł
Źródło: Martyna Sokołowska/tvn24.pl

Wyjaśniła też, że na rozprawach nie stawia się z powodów zdrowotnych oraz z obawy o "atak na jej osobę".

"Ja nie czuję się winna, ale wiele osób uważa, że celowo spowodowałam ten wypadek i jestem winna. Wiele osób myśli też, że celowo nie stawiam się do sądu. Tak nie jest, wysoki sądzie. Jestem w tak złym stanie psychicznym i fizycznym, że moje stawiennictwo na rozprawę mogłoby wywołać wstrząs lub gwałtowny wzrost ciśnienia prowadzący do udaru. Dostaję listy i karty z pogróżkami wysyłanymi z różnych miejsc z Polski. Dwa listy w nerwach podarłam i wyrzuciłam. Po prostu czuję się zastraszona i boję się stawiać w sądzie. Jestem starszą, schorowaną osobą. Nie takiej starości sobie życzyłam. Liczę na wyrozumiałość i zrozumienie mojej sytuacji przez wysoki sąd oraz rodzinę nieżyjącego chłopca" - napisała Stanisław B.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: