11-letni Paweł zginął, a Kuba do dzisiaj leczy się z traumy po tym, jak w Humniskach na Podkarpaciu w chłopców samochodem wjechała 78-letnia kobieta. Dzieci szły poboczem, bo przy drodze nie ma chodnika. Miejscowi włodarze po tragedii obiecali jego budowę, ale na pytanie o to, kiedy powstanie, odpowiedzieć nie potrafią. Mieszkańcy są rozczarowani: - Mimo tragedii ta sprawa dla nikogo nie jest priorytetem - mówią.
Rodzice, babcia i siostra 11-letniego Pawła codziennie mijają miejsce, w którym chłopiec zginął. Był 11 października 2023 roku po godzinie 13. Dzień był piękny, niebo niemal bezchmurne, świeciło słońce. Paweł wracał ze szkoły z 11-letnim Kubą i dwiema koleżankami - Michaliną i Nikolą. Po drodze wstąpili do lokalnego sklepu. Paweł kupił truskawkowego lizaka, którego wrzucił do tylnej kieszonki plecaka.
Dzieci chwilę stały pod sklepem. Rozmawiały, śmiały się. Wiemy to z nagrania ze sklepowej kamery do którego dotarła mama Pawła. Po kilku minutach ruszyły w kierunku swoich domów. Przeszły przez mostek, minęły kościół. Dalej szły poboczem, wzdłuż drogi, którą miejscowi nazywają "kościelną". Nie ma tam chodnika. Dziewczynki szły przodem, chłopcy za nimi.
Paweł za chwilę miał skręcić w boczną uliczkę, która prowadzi do jego domu. Do przejścia zostało mu 100 metrów, do zakrętu 20. Z naprzeciwka nadjechał samochód. Dziewczynki zdążyły uskoczyć, chłopcy już nie.
Za kierownicą opla merivy, który wjechał w dwóch 11-latków, siedziała 78-letnia wówczas Stanisława B. Biegły ustalił, że jechała za szybko i nieostrożnie, nie hamowała. Kobieta została oskarżona o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Nie przyznaje się do winy. Grozi jej do ośmiu lat więzienia. Proces w tej sprawie toczy się przed Sądem Rejonowym w Brzozowie.
Kuba do domu miał 150 metrów. Przeżył wypadek, ranny został przetransportowany karetką do szpitala,gdzie spędził kilka dni. Bardzo ciężko przeżył śmierć kolegi, do dzisiaj jest pod specjalistyczną opieką terapeutyczną i psychiatryczną.
"Czwarci w kolejce"
Bliscy zmarłego Pawła drogę "kościelną" nazywają "drogą śmierci". Takich miejsc w całej Polsce są setki. Mieszkańcy walczą o poprawę bezpieczeństwa, ale chodniki rzadko są wysoko na liście samorządowych priorytetów. Dużo papierkowej roboty, a efekt mało spektakularny do pochwalenia się na Facebooku. Niejednokrotnie do budowy postulowanego przez dekadę lub dwie chodnika dochodzi dopiero wtedy, gdy przez jego brak ktoś zginie.
W Humniskach miejscowi od ponad dwóch dekad walczyli o poprawę bezpieczeństwa na drodze "kościelnej", przy której mieszkają. W 2022 roku powiat wyremontował dziurawą nawierzchnię. Mieszkańcy przy okazji remontu zaapelowali do włodarzy o budowę chodnika. Na ręce sołtysa w 2022 roku złożyli w tej sprawie petycję. Ale przy "kościelnej" nic się nie działo, a włodarze obiecali budowę chodnika dopiero po tragicznej śmierci 11-letniego Pawła.
Czytaj też: Prosili, pisali petycje i nic. "Czuję ogromny smutek i złość, że aby to się stało, musiał zginąć mój syn
W 2023 roku ówczesny starosta brzozowski Zdzisław Szmyd obiecał mieszkańcom, że chodnik powstanie. Do inwestycji obiecał dorzucić się burmistrz Brzozowa, Szymon Stapiński. W budżecie powiatu na 2024 rok znalazły się jednak pieniądze wyłącznie na opracowanie budowy chodnika. Wykonawca dostarczył ją dopiero we wrześniu 2024 roku.
Powiat posiada już kompletną dokumentację, która potrzebna jest do budowy chodnika, ale - jak mówi nam Jacek Adamski, starostwa brzozowski - nie ma na tę inwestycję pieniędzy. Na ten cel potrzeba około 850 tysięcy złotych
- Sami tego nie udźwigniemy, musimy czekać na miasto - przyznaje starosta Adamski.
Od 2012 roku powiat i gmina mają porozumienie, w ramach których w inwestycjach drogowych wykładają po połowie kosztów budowy. I tak też jest w przypadku budowy chodnika przy ulicy "kościelnej". Miasto i powiat muszą wyłożyć po ponad 420 tys. zł.
Sęk w tym, że budowa chodnika przy "kościelnej" dla Urzędu Miejskiego w Brzozowie nie jest inwestycją priorytetową.
- Mamy przygotowany harmonogram inwestycji, gdzie wcześniej do realizacji były zgłoszone inne odcinki o dużym natężeniu ruchu. Chodnik w Humniskach jest czwarty w kolejce. Zdaję sobie sprawę, że tam się wydarzyła olbrzymia tragedia i z tym nie ma co dyskutować, ale trudno też, żebyśmy ja czy starosta kierowali się w takich decyzjach emocjami. Jestem burmistrzem całej gminy Brzozów, więc to nie tak, że jeden chodnik jest ważny, a drugi nie. Dla mnie wszystkie są ważne. Ten w Humniskach też jest ważny, ale nie mogę zrobić tak, że z jednego zadania zabiorę i dam na drugie. To tak nie działa. Mamy też pewien harmonogram działania i zgodnie z nim będziemy pracować - powiedział w rozmowie z tvn24.pl burmistrz Brzozowa, Szymon Stapiński.
Starosta Jacek Adamski w rozmowie z tvn24.pl przyznał, że powiat będzie też szukał zewnętrznych funduszy na budowę chodnika przy "kościelnej". Nie ukrywa jednak, że proste to nie będzie. - Programy są tak skonstruowane, że dofinansowanie dostają inwestycje, przy których znajdują się na przykład duże osiedla, szkoły czy przedszkola, instytucje publiczne, przedsiębiorstwa. Przy "kościelnej" oprócz domów, kościoła i chyba jednej firmy nie ma nic. Może być więc i tak, że będziemy składać wnioski o dofinansowanie, ale tych pieniędzy nie zdobędziemy, a nie stać nas na to, aby w całości sfinansować budowę tego chodnika - przyznaje starosta.
Chodniki mają być realizowane po kolei. Ten w Humniskach jest czwarty na liście, a to oznacza, że na budowę mieszkańcy ulicy "kościelnej" będą musieli jeszcze poczekać.
- Wiemy, że starostwo szuka środków zewnętrznych, ale nie mamy informacji skąd ma plany je pozyskać. Jesteśmy rozgoryczeni i rozczarowani postawą obu urzędów i faktem, że pomimo tragedii, sprawa nie jest priorytetem dla nikogo. Tutaj chodzi o bezpieczeństwo, a nie o komfort. Nie prosimy o budowę ruchomych schodów, tylko o chodnik na odcinku, który - jak już wiemy, jest śmiertelnie niebezpieczny. Chodzi o prawo do poczucia bezpieczeństwa, które jest podstawowym prawem człowieka - komentuje w rozmowie z tvn24.pl Joanna Chrobak-Augustyn, mieszkanka Humnisk.
Barbara Kłyż, mama zmarłego Pawła: - Być może gdyby przy ulicy "kościelnej" był chodnik, mój syn dziś by żył. Skończyło by się na uszkodzeniach samochodu Stanisławy B., a nie na śmierci Pawełka - mówi kobieta. - Dobrze, że budowa chodnika w końcu została ujęta w planach działań, być może uchroni to innych przed takim nieszczęściem, jakie nas spotkało i inne dzieci będą bezpieczne. A to, czy będziemy pierwsi, czwarci czy ostatni w kolejce, dla nas już nic nie zmienia. Nie cofnie czasu, nie zwróci nam syna, siostrze brata, a babci wnuka. Nie wpłynie też na zmianę zdania o ludziach, którzy podczas swoich kampanii wyborczych zgodnie mówili, że rodzina i bezpieczeństwo innych jest dla nich najważniejsze. Dla nas ta droga już zawsze będzie "drogą śmierci" naszego Pawełka - dodaje.
O budowę chodników w 2025 roku zapytaliśmy Starostwo Powiatowe w Brzozowie. 16 stycznia Bogusław Szczepek, Inspektor w Wydziale Komunikacji, Transportu i Dróg w starostwie odpowiedział, że "zakres inwestycji chodnikowych w ciągach dróg powiatowych na chwilę obecną nie został określony ze względu na trwające konsultacje zarządu powiatu z gminami powiatu brzozowskiego, które będą partycypować w kosztach budowy chodników". 31 stycznia w starostwie dowiedzieliśmy się, że konsultacje nadal trwają.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl