W Sądzie Rejonowym w Brzozowie rusza proces 78-latki, która w Humniskach (Podkarpacie) śmiertelnie potrąciła 11-letniego chłopca. - Syna, brata, wnuka, kuzyna nikt nam już nie wróci, ale wszyscy mamy nadzieję, że wyrok będzie sprawiedliwy - mówi tvn24.pl mama zmarłego chłopca.
Proces kobiety oskarżonej o śmiertelne potrącenie chłopca rozpoczął się 26 czerwca w Sądzie Rejonowym w Brzozowie. Prokuratura postawiła 78-latce zarzut z artykułu 177 par. 2 Kodeksu karnego, który dotyczy spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi do ośmiu lat więzienia. Kobieta w toku śledztwa nie przyznała się do postawionego jej zarzutu i odmówiła składania wyjaśnień.
- Nasz syn Paweł miał tylko 11 lat. Był szczęśliwym, radosnym dzieckiem, miał plany i marzenia. Powinien biegać, spotykać się z rówieśnikami, jeździć na rowerze, czytać książki, uczyć się, a nie być tam, w niebie - mówi w rozmowie z tvn24.pl Barbara Kłyż, mama zmarłego Pawła.
I dodaje. - Syna, brata, wnuka, kuzyna nikt nam już nie wróci, ale wszyscy mamy nadzieję, że wyrok sądu będzie sprawiedliwy.
Czytaj też: Prosili, pisali petycje i nic. "Czuję ogromny smutek i złość, że aby to się stało, musiał zginąć mój syn"
Biegły: jechała za szybko i nieostrożnie
W toku śledztwa prokurator powołał biegłego z zakresu ruchu drogowego. Z jego opinii wynika, że kobieta podczas wymijania grupy dzieci nie obserwowała należycie jezdni i nie zachowała szczególnej ostrożności, w tym wymaganego bezpiecznego odstępu od wymijanych pieszych.
Jak wyliczył biegły, kobieta jechała za szybko - z prędkością około 70 kilometrów na godzinę w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h. Wcześniej prokurator informował, że w miejscu wypadku nie było śladów hamowania.
Biegli zbadali też samochód, którym jechała kobieta. Jak informowała prokuratura, pojazd był sprawny i jego stan nie miał żadnego wpływu na zaistnienie wypadku.
Wjechała w dzieci, 11-latek nie przeżył
Do tego tragicznego zdarzenia doszło 11 października 2023 roku w Humniskach w powiecie brzozowskim na Podkarpaciu.
Do zdarzenia doszło na prostym odcinku drogi. Dzieci szły poboczem, bo wzdłuż ulicy, którą miejscowi nazywają "Kościelną", nie ma chodnika. Poruszały się prawidłowo. W pewnym momencie z naprzeciwka nadjechał samochód i - z nieustalonych dotąd przyczyn - wjechał w grupę 10-latków i 11-latków. Dwie dziewczynki, które szły z przodu, zdążyły w porę uskoczyć, auto uderzyło w dwóch 11-latków. Jeden z nich został ranny i przetransportowany do szpitala. Drugi zmarł na miejscu.
Z opinii biegłych z sekcji zwłok wynika, że chłopiec zmarł w następstwie urazu głowy oraz kręgosłupa szyjnego spowodowanego wypadkiem drogowym.
Zmiany po tragicznym wypadku
Kilka dni po tragicznym wypadku Joanna Chrobak-Augustyn, która mieszka w Humniskach kilkadziesiąt metrów od miejsca, w którym doszło do tragedii, w imieniu mieszkańców złożyła w Starostwie Powiatowym w Brzozowie petycję z apelem o montaż progu zwalniającego, ograniczenie prędkości oraz budowę chodnika. Chodzi o odcinek o długości niespełna kilometra. Bezpośrednio przy drodze - po obu jej stronach - stoi kilkanaście domów. Mieszkańcy chcą, aby chodnik powstał chociaż po jednej stronie ulicy.
Kobieta w rozmowie z tvn24.pl relacjonowała, że samochody jeżdżą przez wioskę zbyt szybko, a z powodu braku chodnika i pobocza mieszkańcy nie czują się bezpiecznie.
Na początku grudnia ubiegłego roku przy drodze stanęły znaki z ograniczeniem prędkości do 30 km/h, a w ciągu drogi zamontowany został jeden próg zwalniający.
Starosta brzozowski Zdzisław Szmyd zapowiedział też, że przy drodze, gdzie doszło do wypadku - na odcinku od mostu przy kościele parafialnym do końca zabudowań w kierunku skrzyżowania z drogą powiatową Humniska-Strachocina - powstanie chodnik. Do inwestycji dołoży się Urząd Miasta w Brzozowie.
Przekazał też, że powiat zabezpieczył w budżecie na 2024 rok pieniądze na opracowanie dokumentacji budowlanej chodnika.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Brzozów