Mundial nieuchronnie zbliża się ku końcowi, nadchodzi więc czas podsumowań. Sport.tvn24.pl wybrał siedmiu ludzi - piłkarzy, trenera, a nawet fizjoterapeutę - którzy udowodnili, że mają charakter. W dzisiejszych czasach, gdy coraz więcej zawodników nurkuje w polu karnym, przewraca się od podmuchu wiatru i myśli bardziej o fryzurze niż graniu, jest to cecha wyróżniająca naprawdę niewielu.
Benoit Assou-Ekotto
To dość kontrowersyjna kandydatura. Wielu ekspertów i kibiców nie pozostawiło na nim suchej nitki po meczu z Chorwacją. Assou-Ekotto w końcówce uderzył głową swojego kolegę z drużyny Benjamina Moukandjo.
Oczywiście jest to zachowanie naganne, ale jednak jakieś wytłumaczenie obrońca ma. Od zawsze słynący z profesjonalizmu, niemal od początku meczu nie mógł się pogodzić z postawą partnerów, którzy, delikatnie mówiąc, nie dawali z siebie wszystkiego. Najpierw motywował, później groził, na koniec nie wytrzymał i zrobił to, co zrobił. Nie powinien, ale z drugiej strony przynajmniej mu zależało, czego o pozostałych Kameruńczykach powiedzieć raczej się nie da.
Nigel de Jong Sztab medyczny reprezentacji Holandii po meczu z Meksykiem nie miał wątpliwości - De Jong z powodu kontuzji pachwiny na mundialu już więcej nie zagra. Przerwa pomocnika Milanu miała trwał około miesiąca.
Skończyło się na kilku dniach. Przeciwko Kostaryce charakterny zawodnik rzeczywiście nie zagrał, ale już w półfinale z Argentyną tak. I to jak - przez ponad godzinę przebywał na boisku i ani na krok nie odstępował od Lionela Messiego. Gwiazdor Barcelony rozegrał przez niego najgorszy mecz na mundialu i wiele osób zastanawiało się, czy w ogóle jest na boisku.
Clint Dempsey
Kapitan reprezentacji USA od zawsze znany był z nieustępliwości i woli walki. Na mundialu przeszedł jednak samego siebie. W meczu z Ghaną w pierwszej połowie w twarz trafił go kolanem John Boye. Okazało się, że Amerykanin ma złamany nos.
Zmiana? Nic z tych rzeczy. Dempsey, który w 30. sekundzie otworzył wynik, po chwili wrócił na boisko z tamponadą i dograł spotkanie do końca. W kolejnych spotkaniach grał ze specjalnym usztywnieniem, co nie przeszkodziło mu w zdobyciu jeszcze jednego gola i byciu jednym z najlepszych piłkarzy zespołu, który swoim charakterem urzekł cały świat.
Walter Ferreira
Przed mundialem nie słyszał o nim nikt, po meczu z Włochami stał się bohaterem narodowym Urugwaju. To on postawił na nogi Luisa Suareza, który według pierwszych prognoz w ogóle miał nie grać na MŚ, a już na pewno nie w fazie grupowej.
Ferreira to fizjoterapeuta kadry, który sam jest chory na raka. By pomóc Suarezowi przerwał leczenie choroby i skupił się na pomocy zawodnikowi. Ten niemal w pojedynkę ograł Italię i po meczu podziękował medykowi. Okazało się, że piłkarz odwiedzał Ferreirę w jego domu, gdy ten czył się zbyt słaby, aby przeprowadzać rehabilitację w ośrodku treningowym Urugwajczyków.
Ottmar Hitzfeld Doświadczony Niemiec już przed mundialem zapowiadał, że po turnieju przechodzi na emeryturę. Hitzfeld chciał jednak, by jego kariera potrwała jak najdłużej i nie poddał się żadnym przeciwnościom.
A los wystawił go na najcięższą próbę. Kilkanaście godzin przed meczem 1/8 finału zmarł jego starszy brat Winfried, z którym selekcjonera Szwajcarów łączyła bardzo bliska więź. Ten mimo to nie odpuścił i zapowiedział, że pozostanie z drużyną. Niewiele zabrakło, a udałoby mu się wyeliminować Argentynę, wtedy brazylijska przygoda potrwałaby jeszcze dłużej.
Tim Krul
Od początku mundialu pewniakiem do gry w holenderskiej bramce był Jesper Cillessen. Louis van Gaal nie miał żadnych wątpliwości i stawiał na bramkarza Ajaxu, więc Krul powoli mógł tracić nadzieję na występ.
Wszystko zmieniło się w 120. minucie meczu z Kostaryką, kiedy golkiper Newcastle został wpuszczony specjalnie na rzuty karne. Nie myślał o tym, że jest numerem dwa, tylko skoncentrował się na zadaniu. Wykonał je znakomicie - prowokował rywali i obronił dwie "jedenastki". Kto wie co by było gdyby w ćwierćfinale van Gaal nie wykorzystał limitu zmian i na karne znów wyjął asa, tfu, Krula z rękawa...
Gary Medel
Chilijczyk nieprzypadkowo nosi pseudonim "El Pitbull". W meczu z Brazylią udowodnił, że nie zawdzięcza go tylko temu, iż nigdy nie odpuszcza i walczy o każdą piłkę.
Na treningu przed starciem o ćwierćfinał naderwał mięsień czworogłowy i jego występ stał pod dużym znakiem zapytania. Zawodnik Cardiff City nie mógł odpuścić i wyszedł na boisko. Z każdą minutą liczba taśm zakładanych przez lekarzy na jego nogę rosła i w dogrywce niemal nie widać już było skóry. Mimo to Medel twardo dotrwał aż do 108. minuty, w której z boiska musieli go znieść noszowi.
Gary Medel just a warrior... leg literally held together with tape. pic.twitter.com/GPtuvWA34r
— Juan Arango (@JuanG_Arango) czerwiec 28, 2014
Autor: Marcin Iwankiewicz / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA