Atmosfera w hiszpańskiej szatni robi się coraz gęstsza. Przed ostatnim meczem ustępujących mistrzów świata na mundialu doszło do scysji spokojnego zazwyczaj selekcjonera Hiszpanów Vicente del Bosque i Cesca Fabregasa.
Zgrzyt miał miejsce w czasie sobotniej gierki wewnętrznej. W pewnej chwili Del Bosque, chyba zły na słabe zaangażowanie Fabregasa, przerwał zajęcia i wyraźnie zdenerwowany, zupełnie jak nie on (jego marsową minę zarejestrowały kamery), kazał nowemu piłkarzowi Chelsea opuścić boisko.
Cesc zdjął różowy plastron przewidziany dla piłkarzy, którzy w poniedziałek mają wybiec w meczu z Australią od pierwszej minuty, i obrażony udał się do szatni. Znacznik Fabregasa przejął Xabi Alonso i należy przypuszczać, że to madrytczyk w meczu o pietruszkę dla Hiszpanów wybiegnie od pierwszej minuty.
Fabregas egoista?
Zastrzeżenia, jakie Del Bosque miał do byłego zawodnika Barcelony, pozostają tajemnicą. Zdaniem hiszpańskich dziennikarzy chodzi o niesubordynację piłkarza. - Ja muszę myśleć o wszystkich, a każdy z nich i tak myśli tylko o sobie - stwierdził tajemniczo w niedzielę selekcjoner, gdy pytano go o zajście na treningu.
Po dwóch porażkach (najpierw z Holandią 1:5, a później z Chile 0:2) Hiszpanie - obrońcy tytułu i mistrzowie Europy - nie mają już szans na awans do fazy pucharowej.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA