Wtorek, 31 sierpnia Zgierz nie ma publicznej toalety. Jedna jest zamknięta, bo jest w kiepskim stanie. Drugiej - całkiem nowej - nie ma kto prowadzić. Nie są tym nawet zainteresowani bezrobotni, mimo że w powiecie 14 proc. mieszkańców nie ma pracy.
Toaleta, którą od dwóch lat miasto bezskutecznie próbuje wydzierżawić znajduje się na placu Kilińskiego w Zgierzu – w samym centrum miasta. Wielu mieszkańców czeka tu na autobus i tramwaj, ale swoich potrzeb nie mają gdzie załatwić.
Mieszkańcy Zgierza nie kryją oburzenia. – To dziwne, żeby miasto nie miało swojej toalety. To absurd. Tak nie powinno być – słychać komentarze. - To są pieniądze wyrzucone w błoto, tyle że ze środków unijnych, to poszło lekką ręką – wskazują inni.
Rzeczywiście budynek, w którym jest toaleta został wybudowany przez miasto ze środków unijnych w ramach przebudowy placu Kilińskiego. Koszt inwestycji prawie 50 tys. zł.
Zainteresowania nie ma
Miasto toalety prowadzić jednak nie zamierza. - Gazety niech sprzedaje gazeciarz, usługi turystyczne niech prowadzi ten, kto się na tym zna, a publiczną toaletę, ten kto ma do tego zacięcie – stwierdza wiceprezydent Zgierza Stanisław Łodwig.
Zacięcia jednak nie ma nikt, bo od dwóch lat władze miasta bezskutecznie szukają chętnych na prowadzenie tej działalności. W sierpniu został ogłoszony już trzeci przetarg.
Pracownicy urzędu pracy może by pomogli, ale zapewniają, że nic o poszukiwaniach władz miasta nie wiedzieli. – Myślę, że byłoby zainteresowanie, na pewno by było – zapewnia Bożena Pluskota z Urzędu Pracy w Zgierzu.
Reporterka "Prosto z Polski" zapytała tych, którzy przyszli do urzędu w poszukiwaniu pracy, ofertą nie byli zainteresowani, mimo że w powiecie zgierskim jest 14-proc. bezrobocie. Stwierdzili, że utrzymanie toalet jest nie tylko kosztowne, ale i czasochłonne.
mac/fac