Wersja drugiej strony jest inna.
- Więc sytuacja wyglądała w ten sposób, że facet nam zajechał drogę. Delikatnie nas puknął lusterkiem i jechaliśmy za nim - relacjonuje pracownik ochrony firmy G4S.
"Lekcja kultury"
Inaczej pamięta całe zdarzenie pan Zenon. Jak mówi, zatrąbił na samochód firmy ochroniarskej, kiedy ten nie ruszał po zmianie świateł na zielone. - Wyprzedziłem ich i asekurowałem. No i panowie przywitali mnie paluszkiem f..k you. Pomyślałem: oj, "kulturalnie" się panowie zachowują - mówi.
Dlatego postanowił nauczyć ich kultury, jadąc przepisowo przez swoje miasto. - Wiozłem 50 na godzinę przez Redę - wyjaśnia.
O co poszło?
Nie przewidział tylko skutków tych nauk. Po tym jak wszyscy znaleźli się na posesji pana Zenona, zagrały emocje. Ochroniarz wszedł za furtkę przy domu pana Zenona i zaczęła się przepychanka. Z domu wybiegli żona pana Zenona i jego zięć.
- Ja po prostu się odpychałem, broniłem się od niego - mówi pan Zenon. - Na siłę, na siłę, wszystko na siłę próbowali robić - dodaje jego zięć Bartosz Langner.
Choć ochroniarze twierdzą, że to właściciel posesji i jego rodzina była agresywna, to oni postanowili sięgnąć po broń.
- I on się odwraca, wyjmuje broń i mówi: uwaga strzelam. No i oddał ten strzał - opowiada pan Zenon.
- Byłem tak posrany, za przeproszeniem, że po prostu oddałem strzał ostrzegawczy w górę - mówi ochroniarz.
Nie odpuści
Na szczęście dla wszystkich na miejscu szybko pojawiła się policja.
- W tej chwili kwestia wtargnięcia na teren posesji jest wyjaśniana i również te wszystkie inne okoliczności, które zaistniały na terenie tej posesji - wyjaśnia mł. asp. Anetta Potrykus, rzecznik policji w Wejherowie.
Sprawa już trafiła do prokuratury. Na razie nie nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów. Pomóc w tym ma zapis monitoringu.
- Nie chcemy komentować i oceniać żadnej ze stron. W momencie, gdy prokuratura zbada wszystkie okoliczności, poznamy prawdę - mówi Matra Winiarek-Miętus, rzecznik firmy ochroniarskiej G4S.
Na razie pracownicy zostali odsunięci od pełnienia swoich obowiązków służbowych.
Pan Zenon zapowiada walkę o odszkodowanie w tej sprawie. Zarówno on, jak i jego zięć wciąż mają widoczne obrażenia po tym zdarzeniu.