Udział w mało prestiżowym rajdzie Ronde di Andora miał być dla Roberta Kubicy rozgrzewką przed sezonem Formuły 1. Skończył się dramatycznym wypadkiem, a polski kierowca otarł się o śmierć. – Przywieziono go do nas w stanie krytycznym – przyznali później lekarze ze szpitala Santa Corona w Pietra Ligure, do którego prosto z trasy trafił Kubica. Od dziewięciu miesięcy przechodzi rehabilitację. Wciąż nie wiadomo, kiedy wsiądzie do bolidu F1.
Sezon Formuły 1 zaczynał się 13 marca. Aby poczuć namiastkę wyścigowej adrenaliny Robert Kubica tradycyjnie usiadł za kierownicą samochodu rajdowego. Robił tak co roku, bo – jak sam wielokrotnie przyznawał – to jego pasja. Wiedzieli o tym wszyscy z zespołu Renault. Nikt z kierownictwa teamu nie zamierzał odbierać Polakowi przyjemności. 6 lutego 2011 roku wszyscy tego żałowali.
Jak ostrze noża
Jednodniowy rajd Ronde di Andora rozpoczął się o godzinie 7:31 w porcie Andora położonym w Ligurii, w prowincji Savona na północy Włoch. Pierwsze załogi spodziewane były na mecie o 16:33. Trasa rajdu zakładała czterokrotny przejazd 13-kilometrowego odcinka specjalnego. Dla Kubicy skończył się na piątym kilometrze.
Prowadzona przez niego skoda straciła przyczepność i uderzyła w barierę ochronną. Ta pękła, następnie jak ostrze noża wbiła się w przód samochodu, przeszyła go na wylot, poważnie raniąc Polaka. Kubica odniósł szereg złamań, miał zmiażdżoną dłoń, ale też sporo szczęścia. Choć brzmi to dziwnie, zwłaszcza gdy patrzy się na skalę obrażeń odniesionych przez krakowianina, bariera i tak go oszczędziła.
- Wystarczyło 10 cm bardziej w prawo – o jego szczęściu w nieszczęściu opowiadał później Leszek Kuzaj. Znany polski kierowca rajdowy od wypadku cały czas był w kontakcie telefonicznym z pilotem Kubicy, Jakubem Gerberem. Ten z dramatu w Ligurii wyszedł bez szwanku.
Operacja za operacją
Sam Kubica trafił na oddział intensywnej terapii szpitala w Pietra Ligure, później na stół operacyjny. Najpierw chirurdzy musieli unaczynić prawą dłoń Polaka, następnie nastawili złamaną nogę. W klinice przebywał do 23 kwietnia. Dopiero w listopadzie przeszedł ostatnią, szóstą operację.
Stracił cały sezon Formuły 1. Ogłosił też, że nie jest gotowy, żeby wrócić na start kolejnego. Pod koniec grudnia kończy mu się kontrakt z Renault. Włoska prasa spekuluje, że apetyt na Kubicę ma Ferrari, w którym jeździ przyjaciel Polaka Fernando Alonso. Nasz kierowca przygodę ze stajnią z Maranello miałby rozpocząć od testów. Jeśli wierzyć doniesieniom z Włoch, to w 2013 roku wróci do ścigania. Już jako kierowca Ferrari. Za kilka tygodni po raz pierwszy od czasu feralnego wypadku pokaże się publicznie. Być może powie, coś więcej.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: M.Baj/tvn24.pl (Reuters, TVN24)