Była walka, były emocje, były bramki, w tym ta zjawiskowa. W meczu grupy A w Paryżu Szwajcaria przeważała, ale Rumunii pokonać nie dała rady - był remis 1:1.
Szwajcarzy rozpoczynali środowe spotkanie na Parc des Princes, mając na koncie trzy punkty, za zwycięstwo 1:0 sprzed czterech dni nad Albanią. Rumuni punktów nie mieli, bo w piątek przegrali 1:2 z Francuzami. Przegrali - w końcówce pięknego gola wbił im wtedy Dmitri Payet - ale pokazali, jak groźnym są zespołem. - Oglądaliśmy ten mecz, jeżeli chcemy ich pokonać, musimy grać lepiej, niż graliśmy z Albańczykami - wyznał szwajcarski obrońca Fabian Schaer.
Pewny Stancu
Już w 7. minucie Haris Seferović obrócił się z piłką w polu karnym, zmylił obrońcę i uderzył obok lewego słupka. Od początku to Szwajcarzy byli szybsi, to oni przeważali. Seferović miał drugą okazję, też ją zmarnował. Rumuni musieli się bronić.
Kiedy zaatakowali, w 18. minucie, sędzia odgwizdał karnego. Stephan Lichtsteiner ciągnął za koszulkę Alexandru Chipciu. Do jedenastki podszedł - jak w pojedynku z Francją - Bogdan Stancu. I jak wtedy wykonał ją bardzo pewnie - Yann Sommer rzucił się w lewą stronę, piłka poleciała w prawą. Rumuni zaczęli faulować, szybko - w kilkadziesiąt sekund - żółte kartki dostali Andrei Prepelita i Chipciu. Znowu zaatakowali i w 28. minucie, po rzucie wolnym, Cristian Sapunaru trafił w słupek. Dlaczego sędzia boczny nie podniósł chorągiewki, skoro spalony był bardzo widoczny? Trener Rumunów Anghel Iordanescu cały czas miał uwagi do swoich zawodników, cały czas stał przy linii bocznej. Jeszcze przed przerwą powinna paść bramka na 1:1, bo Blerim Dzemaili dostał bardzo dokładne podanie. Co z tego, skoro główkował niecelnie.
Tatarusanu nawet się nie ruszył
W 57. minucie Szwajcarzy wybijali rzut rożny. Zakotłowało się w polu karnym, do piłki dopadł Admir Mehmedi. Miał czas, by przymierzyć z woleja - posłał taką bombę, że Ciprian Tatarusanu nawet się nie ruszył, a pewnie nie zauważył, co się stało. Gracze Iordanescu zamiast ruszyć do ataku, by po dwóch meczach nie mieć tylko jednego punktu, częściej się bronili. Ich trener z niedowierzaniem kręcił głową. Został im pojedynek z Albanią.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl