W wieczornej, poniedziałkowej sesji to pogoda decydowała o tym, co i jak się działo na sportowych obiektach igrzysk w Rio de Janeiro. Silny deszcz przeszkadzał biegaczom, rzucającym dyskiem czy skaczącym o tyczce. Rywalizacja została nawet w pewnym momencie przerwana.
Ulewa sprawiła, że bieg panów na 110 m przez płotki wyglądał w obiektywie fotoreporterów jak ucieczka przed sztormem. Bieżnia na stadionie olimpijskim zamieniła się w jezioro. Ostatecznie zdecydowano się rozegrać ten bieg, ale sportowcy bardziej niż z płotkami i czasem rywalizowali z wodą.
Startujący w zmaganiach Jamajczyk Omar McLeod określił warunki na stadionie jako "okropne". - Trudno jest rywalizować w taką pogodę, woda leje ci się do oczu. Jest naprawdę ciężko - tłumaczył lekkoatleta.
Dysk w siatkę
W kwalifikacjach rzutu dyskiem spore problemy miały panie. Miały problem ze schwyceniem mokrego dysku, wobec czego królowały spalone próby. Zamiast rozgrzewać się i przygotowywać do rzutu, sportsmenki raczej chroniły się pod dachem.
W pewnym momencie organizatorzy na pół godziny przerwali rywalizację dyskobolek, tak żeby przeczekać oberwanie chmury. Humoru nie traciła publiczność, a zadbał o to stadionowy didżej - z głośników popłynęły dźwięki "Deszczowej piosenki".
Opóźniona tyczka
Opady utrudniły również rozegranie finału skoku o tyczce panów. Ostatecznie w opóźnionych zawodach sensacyjnie triumfował Brazylijczyk Thiago Braz Da Silva, który pokonał faworyta mistrza olimpijskiego z Londynu Francuza Renaud Lavillenie.
Autor: ks/twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA