To się nazywa miłość do kadry. Popłakał się przy hymnie narodowym

Pasja na ulicach Buenos Aires. "Jesteśmy wspaniałą drużyną i wspaniałym krajem"
Pasja na ulicach Buenos Aires. "Jesteśmy wspaniałą drużyną i wspaniałym krajem"
Źródło: tvn24

Grać na największej imprezie na świecie, reprezentować swój ukochany kraj. Serey Die swoimi łzami poruszył cały świat, choć informacje o tym, że przed meczem WKS z Kolumbią zmarł jego ojciec okazały się nieprawdziwe.

Komentatorzy długo sądzili, że piłkarz płakał z powodu śmierci jego ojca, o której miał się dowiedzieć kilka godzin przed meczem. - Płakałem, bo reprezentowałem mój kraj. Ale to prawda, że myślałem też o moim ojcu, który zmarł w 2004 roku - sprostował wszystko po meczu Die.

Łzy szczęścia tylko przed meczem

On i jego koledzy nie sprawili niespodzianki i nie zdobyli kolejnych trzech punktów, co praktycznie dawałoby Słoniom awans do drugiej rundy. Sam Die zszedł z boiska w 73. minucie, gdy jego drużyna przegrywała już 0:2. Iworyjczykom udało się zdobyć jeszcze gola kontaktowego, ale na więcej zabrakło czasu.

Nie wiadomo, czy Serey Die wystąpi we wtorek. Wybrzeże Kości Słoniowej zmierzy się wówczas w ostatnim meczu z Grecją. Wynik będzie miał decydujące znaczenie w kontekście układu grupy C. Na razie w najlepszej sytuacji są Kolumbijczycy, którzy z sześcioma punktami przewodzą w tabeli.

Autor: bucz, iwan / Źródło: sport.tvn24.pl

Czytaj także: